poniedziałek, 15 lutego 2016

Anoreksja. Jedzenie jako znak wewnętrznej walki

JEDZENIE JAKO ZNAK WEWNĘTRZNEJ WALKI           ZAKŁÓCENIA ŻYWIENIOWE


     Osoba „normalna” trawi zazwyczaj stałe ilo­ści jedzenia, wyznaczane przyzwyczajeniami, świa­do­mo­ścią ograniczeń własnego ciała ze wzglę­du na poczucie zaspokojenia. I zazwyczaj kończy, czuje się najedzona, kiedy ciało daje określone sygnały, że następna porcja jedzenia mogłaby spowodować złe samopoczucie, cier­pie­nie, ból.
Przedstawiony tu został opis doskonałej har­mo­nii pomiędzy ciałem, jego życiem psychologicz­nym i stosunkiem do otaczającego świata.

     Z drugiej jednak strony jedzenie w społeczeń­stwie dobrobytu lub takim, które etap walki o przetrwanie ma już za sobą, staje się polem bitwy pomiędzy pragnieniami psychicznymi i potrzebami ciała.

     Kiedy bardziej zwraca się uwagę na te pierwsze, zapomina się o ciele, zaniedbuje się je, co prowadzi do głodu, do niedostarczania pokarmu, do niesłuchania ciała; kiedy – wręcz przeciwnie – słucha się jedynie potrzeb ciała, wtedy napełnia się to ostatnie pokarmem, smakami, aromatami.

     Zawsze istnieje, w obydwu przypadkach, głę­bo­ka dysharmonia.

     Brak komunikacji.

     Niesłuchanie.
W przypadku braku apetytu i anoreksji nie słu­cha się poczucia głodu.

     W przypadku łakomstwa i bulimii nie słu­cha się poczucia sytości.

     Anorektyk jest tak bardzo pochłonięty wła­snymi problemami, własnymi trudnościami psychicznymi, że zapomina o ciele, oddala się od niego, zapomina o żywieniu życia cielesnego, fizycznego.

     Myślę, że typ anorektyczny boi się własnego ciała, własnej fizyczności, większą wagę przy­wiązuje do umysłu. Ucieka od ciała, aby „rozko­szować się” patologicznie aż do głębi nerwicami psychicznymi.

     Natomiast osoba dotknięta bulimią boi się własnej psychiki i chowa się w ciele. Nie jest w stanie sprostać cierpieniom psychicznym i sądzi, że pora­dzi sobie z nimi, zanurzając się patologicznie we własnej fizyczności, połykając pokarm.
Jestem zdania, że w pierwszych latach życia ustala się głęboka równowaga symboliczna, nie­świa­do­ma, pomiędzy życiem a jedzeniem. W oso­bo­wo­ści typu anorektycznego, kiedy życie staje się trudne, problematyczne, ciężkie, pokarm nabiera analogicznego znaczenia. Podświadomość nie­omal podpowiada: „Im mniej przyjmę pokarmu [= życie], tym mniej będę miał problemów psychicznych”. Odwrotnie rzeczy się mają w przypadku osobowości typu bulimicznego, podświadomość zdaje się mówić: „Im więcej przyjmę pokarmu [= życie], tym będę silniejszy, aby stawić czoła trudnościom psychologicznym na mej drodze”.

     Jednak, dlaczego istnieją w ogóle zakłócenia żywieniowe?

     Skąd się biorą?

     Szkoła psychiatryczna, strukturalnie oparta na modelu diagnostycznym, w niewielkim stop­niu dynamicznym, kładzie nacisk na związek pomiędzy depresją a anoreksją, czy też anoreksją i bulimią; koledzy ze szkoły biologicznej szukają przyczyny w dysfunkcji – niedoborze lub zbytku – typu hormonalnego; psychologowie odnoszą się do bogatego typu połeczeństwa, w którym żyjemy i interpretują te choroby żywieniowe jako formy patologiczne, charakterystyczne dla systemów społecznych, w których nie istnieje już problem przetrwania. Zatem choroby wywołane bogactwem, przesytem, choroby zbytku.

     Być może rację mają wszyscy po trochu.

     Jednak moim zdaniem są to formy patologiczne, które biorą swój początek już w dzieciństwie.

     Prawdziwe walki wewnętrzne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz