piątek, 31 lipca 2015

Jak sport wpływa na nasze życie


Jak sport wpływa na nasze życie.


Autor: Adam Kasperek

Aktywność fizyczna odgrywa w naszym życiu ogromną rolę, jednak tylko część z nas uprawia sport w sposób regularny. Większość z nas preferuje wypoczynek bierny, zamiast tego efektywniejszego aktywnego. O wpływie na naszą sferę fizyczną wiemy dużo, a jak wpływa na naszą sferę psychiczną i społeczną

Co daje uprawianie sportu? Czy warto się tak pocić i męczyć?
Dziś trochę o znaczeniu sportu, ale nie będę tu opisywał korzyści wynikających, z rodzaju i charakterystyki konkretnych dyscyplin sportowych. Dlaczego nie? Po pierwsze dlatego, że takich artykułów jest mnóstwo. Dostępne są one zarówno w prasie kolorowej jak i w sieci. Po drugie dlatego, że na tych aspektach najczęściej zawieszamy naszą uwagę. Pomijając, lub nie wiedząc o innych mających bezpośredni wpływ np. na utrzymanie doskonałej formy psychicznej. I po trzecie, bo wielu z was pyta jak zmotywować się do tego pierwszego treningu. Co poruszam jeszcze szczegółowiej, w tekście o pracy ze swoim ciałem: (http://www.facebook.com/HolisticPrograms/posts/1674218786133262:0) . Tak więc przed nami siedem rzeczy, które daje nam uprawianie sportu...
Systematyczne uprawianie sportu nie tylko doskonale wpływa na wygląd i zdrowie fizyczne, ale pozwala także na efektywne radzenie sobie ze stresem. Jak pokazują badania przeprowadzone na osobach, które systematycznie uprawiają sport są znacznie odporniejsze na negatywne skutki stresu. A co za tym idzie, zakwaszenia naszego organizmu. Badanie przeprowadzono na dwóch grupach kontrolnych. Pierwsza grupa to osoby aktywne fizycznie, druga grupę stanowiły osoby nieaktywne. Obie grupy przystąpiły do napisania trudnego egzaminu. W badaniach, okazało się, iż poziom kortyzolu będący wskaźnikiem subiektywnego odczuwania stresu, był znacznie niższy w pierwszej grupie badanych. Podsumowując:
1. Sport pozwala na bardziej efektywne radzenie sobie z napięciem i presją.
Kiedy ćwiczymy z partnerem, prowadzimy regularny monitoring postępów w danej dyscyplinie sportowej, kiedy występują interakcje z innymi osobami, zdrowa rywalizacja oraz permanentne doskonalenie, wtedy wszystko to w znaczący sposób wpływa na samoocenę osób ćwiczących. Dotyczy to osób w każdym wieku – zarówno dzieci jak i osób dojrzałych. Pozytywne zdanie o sobie samym wzmacnia poczucie własnej wartości. Sport daje także możliwość rozładowania napięcia i gniewu w sposób ukierunkowany. Związki, które wytwarzają się podczas ćwiczeń, wpływają również bezpośrednio na samopoczucie.
2.Sport zapobiega rozwojowi stanów depresyjnych i zaburzeń emocjonalnych.
Przykładem związków wydzielanych podczas treningów są endorfiny. Te związki produkowane są przez przysadkę mózgową i sprawiają, że czujemy się szczęśliwie. Dodatkowo, równocześnie mamy zablokowane uczucia związane z odczuwaniem bólu. To właśnie za tak dobrze czujemy się po ćwiczeniach fizycznych.
Dużą dawkę szczęścia podczas ćwiczeń zapewnia nam również serotonina, która jest również odpowiedzialna za zdrowy głęboki sen i dobry apetyt. Wraz ze wspomnianymi wcześniej endorfinami, serotonina sprawia, że wysiłek fizyczny staje się czystą przyjemnością. Poza tym po zastrzyku z serotoniny mamy większe pokłady energii oraz polepszają nam się zdolności uczenia się i koncentracji.
Ostatnim związkiem, który warto omówić to Dopamina. To właśnie ona jest neuroprzekaźnikiem przyjemności. Liczne badania wskazują na jej ogromną rolę w procesie zwiększania masy ciała. Gdy mamy małą liczbę receptorów dopaminy, wtedy potrzebujemy większej ilości tego związku we krwi. Dlatego też sięgamy po jedzenie np. czekoladę. Dzięki regularnym ćwiczeniom poziom dopaminy w organizmie wzrasta, a tym samym maleje uczucie głodu.
3. Uprawianie sportu ma korzystny wpływ na rozwój naszej inteligencji.
Badania pokazują, że systematycznie uprawianie sportu korzystnie wpływa na rozwój funkcji poznawczych, a w szczególności intelektu. Mam na myśli badania z użyciem rezonansu magnetycznego potwierdzają u osób aktywnych wzrost powstawania nowych neuronów w mózgu w obrębie hipokampa, który odpowiada m.in. za przyswajanie nowych informacji właśnie.
4. Sport uczy i rozwija naszą wytrwałość i samodyscyplinę.
Uprawiając sport mamy możliwość przekonać się, że systematyczność i wysiłek naprawdę się opłaca. Z czasem pokonujemy swoje ograniczenia, przesuwamy granicę i wyuczamy się nowych technik zdobywając nowe umiejętności. W drugą stronę, na własnej skórze przekonujemy się, że nie ma efektu bez wysiłku i systematyczności. Żadna pogadanka nie uzmysłowi nam tego tak, jak własne doświadczenie i nauka komunikowania się z własnym ciałem.
5. Uprawianie sportu hartuje i wspomaga naturalne mechanizmy samoleczenia naszego organizmu.
W ciągu pierwszych lat życia wykształca się nasz układ odpornościowy. Jednym z podstawowych sposobów na polepszenie jego pracy jest właśnie ruch i to najlepiej na świeżym powietrzu. Uprawianie ćwiczeń pomaga w adaptacji i kształtowaniu odpowiednich reakcji organizmu na zmiany temperatury. Nawilża błony śluzowe dróg oddechowych, będące zaporą dla wirusów i bakterii. Nawet w dżdżyste dni warto wyjść z domu i odbyć trening w swojej dyscyplinie sportowej. Sport i ruch to doskonały trening dla odporności.
6. Sport wycisza i koi.
Opisze to na przykładzie dziecka, ale dotyczy to również osób dorosłych. Dziecko ma mnóstwo energii i musi ją wydatkować. Więc, jeśli będzie miało dobrze zorganizowany dzień i sensownie urządzone otoczenie, to nadmiar tej energii będzie mogło spożytkować w sposób zdrowy, przewidywalny i bezpieczny. Jeżeli zrealizuje swoją potrzebę, będzie się dobrze czuło, co usprawni jego rozwój i proces jego wychowania. Będzie potrafiło się skupić na sprawach wymagających uwagi i spokojnie pójść spać.
7. Sport buduje relację i wzmacnia więzi.
Fantastyczną cechą sportu jest to, że łączy pokolenia, pozwalając razem go uprawiać. Można ćwiczyć zarówno w grupie, np. w dyscyplinach zespołowych, jak i w parach ze swoim partnerem lub trenerem. Rozwija to wspólne zainteresowania i daje pretekst do oderwania się od codziennego kieratu naszych obowiązków. Można wspólnie poszaleć, pośmiać się, powygłupiać. Rodzice, sąsiedzi czy koledzy z pracy stają się nam bliżsi. Kiedy robi się coś razem, odkrywa się radość ze wspólnego obcowania. Tak budują się nasze więzi i zacieśniają relacje. Nawet gdy, nasi bliżsi nie ćwiczą i nie uprawiają sportu z nami, to kiedy nas dopingują, okazuje się, jak ważni są w naszym życiu. Wtedy uświadamiamy sobie, jak ważne jest dla nas ich wsparcie oraz akceptacja naszych poczynań. Sport może fantastycznie umacniać zaufanie i tworzyć bliskość.
Podsumowując... to kiedy zaczynacie?

Witam serdecznie, Adam Kasperek Holistic Programs
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

piątek, 24 lipca 2015

Lato - jak uniknąć poparzenia słonecznego?


Lato - jak uniknąć poparzenia słonecznego?


Autor: Monika Dywijska


Lato kojarzy nam się nie tylko z wypoczynkiem, piękną pogodą i chwilą oddechu, ale również z piękną opalenizną. Często jednak możemy przekonać się o tym, że ta ostatnia bywa dość problematyczna.

Owszem, wygląda znakomicie, samo doprowadzenie do jej uzyskania może jednak generować niemałe trudności. Najpoważniejsza związana jest z ryzykiem poparzenia słonecznego, które, w skrajnych przypadkach, może stanowić zagrożenie nie tylko dla naszego zdrowia, ale również dla życia. Jak zatem uniknąć tego nieprzyjemnego stanu? Istnieje przynajmniej kilka sprawdzonych sposobów.

Bezpieczne godziny
Teoretycznie, nie mamy problemu z odpowiedzią na pytanie o to, kiedy się opalać. Czy to nie oczywiste, że o opaleniznę najłatwiej w słoneczny dzień od godziny jedenastej do piętnastej, a więc wtedy, gdy słońce świeci najmocniej. Niestety, logika zawodzi, wiele osób zdążyło się już bowiem przekonać, że w tych godzinach łatwo nie o opaleniznę, ale przede wszystkim o poparzenie słoneczne. Znacznie lepszym rozwiązaniem jest więc opalanie się w „bezpiecznych godzinach”. Osoby, które nie boją się wczesnego wstawania, mogą pojawić się na plaży już o ósmej rano i nie opuszczać jej aż do jedenastej, dobrym pomysłem jest jednak również opalanie się po południu.


Odpowiednie kosmetyki
Coraz większa świadomość tego, jak groźne potrafi być słońce sprawia, że nie kwestionujemy już zasadności stosowania kosmetyków chroniących naszą skórę podczas opalania. Niestety, ciągle mamy problemy z wykorzystywaniem ich we właściwy sposób. Pamiętajmy zatem, że krem z filtrem powinien zostać użyty po raz pierwszy nawet na czterdzieści minut przed pojawieniem się na plaży. Obowiązkowo należy go też stosować po każdym wyjściu z wody. Zasada ta powinna być przestrzegana tak samo rygorystycznie nawet w przypadku, w którym kosmetyk opisywany jest przez swojego producenta jako wodoodporny. Dobrym pomysłem jest też stosowanie kosmetyków łagodzących skutki zbyt długiego opalania, pozwalają one bowiem na utrwalenie opalenizny i eliminują negatywne skutki poparzeń.

Niezależnie od tego, czy urlop spędza się w górach, czy nad morzem, czy też w mieście - krem z filtrem jest niezbędny dla ochrony. Warto również pomyśleć o ochronie oczu oraz skóry głowy - dobre okulary przeciwsłoneczne i kapelusz czy chustka powinny stanowić obowiązkowe wyposażenie wakacyjnej walizki.

Jeśli szukasz kosmetyków do opalania i po opalaniu, wypróbuj Biodermę.

środa, 22 lipca 2015

Czy wszystkie witaminy są takie same?

W znacznym stopniu na to pytanie odpowiada rozdział Naturalne czy syntetyczne, natomiast samo rozróżnienie pomiędzy naturalnymi i sztucznymi nie jest jedynym kryterium.
Wśród samych witamin syntetycznych jest zróżnicowanie. Dla
przykładu, najbardziej popularna syntetyczna witamina C może
występować w postaci tzw. lewoskrętnej i prawoskrętnej.
Wbrew pozorom jest to bardzo istotne, gdyż naturalna witamina jest lewoskrętna i jeżeli firma potrafi wyprodukować syntetyczną witaminę w postaci lewoskrętnej, to oznacza, że potrafi naśladować naturę. Jednak tylko kilka firm na świecie potrafi produkować syntetyczną witaminę C lewoskrętną, a najwyższą jakość jest w stanie zapewnić tylko producent dysponujący własnymi źródłami, gdyż zakup półproduktów na giełdzie w żaden sposób nie gwarantuje wystarczająco wysokiej jakości.
Dobrym przykładem praktycznym są multiwitaminy. Niektórzy
producenci twierdzą, że właśnie ich produkt zawiera 60 mg lub
więcej naturalnej witaminy C, oczywiście obok wielu innych składników. Jest to dość perfidne kłamstwo, gdyż taka tabletka,
zawierająca tak wiele naturalnych składników, musiałby mieć
wielkość pięści... Co najmniej.
Dobre preparaty multiwitaminowe to pewien kompromis, lecz

z pewnością jeśli zawierają lewoskrętną witaminę C, to są preparatami wartymi uwagi.
WIĘCEJ INFORMACJI W: Witaminy, minerały i suplementy>>>

poniedziałek, 20 lipca 2015

Owoce i warzywa zawierają mniej witamin

Dzisiaj, w wyniku krzyżówek genetycznych i selekcjonowania owoców i warzyw pod względem ich odporności na choroby i szkodniki, nawożenia sztucznymi nawozami, dużych plonów, czasu plonowania itp. elementów mających bezpośredni wpływ na dochody producentów, owoce i warzywa zawierają o wiele mniejszą ilość witamin niż jeszcze trzydzieści lat temu.
Ilość witamin i związków mineralnych zawartych w 1 kg roślin, które były hodowane 100 lat temu, porównuje się do tego, co dzisiaj jest zawarte w 10 kg. Przykładowo pomidory, które widzisz w supermarkecie, posiadają nawet 90% mniej witaminy C niż ich odpowiedniki, które rosły pod gołym niebem trzydzieści lat temu.
Dochody żadnego plantatora czy sprzedawcy w żaden sposób nie zależą od zawartości składników odżywczych
w owocach i warzywach, dlatego ich działania są ukierunkowane wyłącznie na ilość sprzedanych produktów.
Należałoby więc spożywać bardzo duże, a wręcz olbrzymie ilości
warzyw i owoców, produktów zbożowych i białka, przy założeniu, że zawierają one właściwe ilości składników. Kupowane produkty są bardzo ubogie w składniki mineralne, a wręcz pozbawione ich, na co wpływa wiele czynników.
W szczególności: produkty określane jako świeże – po kilku
godzinach od zebrania z pola warzywa i owoce tracą od kilkunastu do kilkudziesięciu procent składników odżywczych. Autentycznie świeże produkty, zbierane w odpowiednim czasie i w odpowiedni sposób, a następnie przetworzone przy zastosowaniu odpowiedniej technologii, są w stanie dostarczyć organizmowi człowieka więcej składników niezbędnych dla zachowania i poprawy zdrowia.


 WIĘCEJ INFORMACJI I PORAD W: Witaminy, minerały i suplementy>>>

czwartek, 16 lipca 2015

Suplementacja? Tak, ale dlaczego?

Światowa Organizacja Zdrowia zaleca spożywanie 40 dag owoców i warzyw, tj. 3-5 porcji warzyw i 2-4 porcji owoców, 6-11 porcji produktów zbożowych i 30 g nasion strączkowych dziennie na 1 osobę.
Kto tyle ich zjada?
Ba! Ile osób jest tego świadomych?
Z tych, którzy są świadomi, ile coś z tym robi?
Za sprawę prawidłowego odżywiania nie są odpowiedzialni lekarze, zajęci leczeniem chorób, często wywołanych niedoborem witamin i minerałów. Na co dzień zajmują się tym reklamy w środkach masowego przekazu, karmiąc ludzi, a w pierwszej kolejności ich umysły, zwykłym śmieciem lub wręcz truciznami, a w najlepszym przypadku zmanipulowanymi informacjami.
Nasz organizm potrzebuje dziennie 90 składników, których powinno dostarczać pożywienie, tj. 60 minerałów, 16 witamin, 12 podstawowych aminokwasów i 3 podstawowych tłuszczów. Dłuższy niedobór któregoś z tych składników powadzi do chorób.
Są tacy, a niestety w tym także lekarze i dietetycy, którzy twierdzą, że wszelkie potrzebne nam składniki, w tym witaminy, makro i mikroelementy, są dostępne w sposób naturalny i możemy je dostarczyć wraz z dietą. Jest wiele powodów, dla których nie możemy asymilować wszystkich potrzebnych składników z pożywienia.

 WIĘCEJ INFORMACJI W: Witaminy, minerały i suplementy>>>

wtorek, 14 lipca 2015

Witaminy a dieta

Tylko ci, którzy nie interesują się kwestiami zdrowia i dietetyki
sądzą, że w pożywieniu są wszelkie niezbędne składniki potrzebne człowiekowi do zdrowego funkcjonowania. Jakże się mylą!
Na skutek rozwoju cywilizacyjnego i technologicznego napędzanego kwestiami ekonomicznymi:
zawartość składników odżywczych w warzywach i owocach
spadła drastycznie; przykłady:
w ciągu ostatnich kilkunastu lat zawartość witaminy C w pomidorach zmniejszyła się o kilkadziesiąt procent
pomarańcze z dużych plantacji kupowane w marketach często zawierają minimalne ilości witaminy C, a nawet mogą być to śladowe ilości
uprawiane gatunki marchwi zawierają mniej beta-karotenu,
gdyż mają dostarczać dużą masę korzenia
brak składników w glebie. Jeżeli do ziemi dostarcza się tylko
3 składniki (NPK), a rośliny rosnąc „wyciągają” z niej kilkadziesiąt, to zaczyna ich brakować. Szacuje się, że ziemie
w Polsce wydawały plon ok. 1200 razy i gdy była to uprawa metodami naturalnymi, bilans minerałów się utrzymywał – po
wprowadzeniu sztucznego nawożenia ziemia została wyjałowiona
na niektórych terenach w ogóle ziemia jest pozbawiona
niektórych składników, np. w województwie małopolskim
notuje się totalny brak selenu
żaden plantator nie zwraca uwagi na zawartość składników
w uprawianych roślinach, często nie jest nawet świadomy
konieczności występowania ich w określonej ilości czy
proporcjach
skażenie powietrza i gleby odpadami produkcyjnymi
krzyżówki gatunków i modyfikacje genetyczne
wszelkie mięso pochodzi z hodowli, w których jedynym
wykładnikiem jest zysk, czyli ilość kilogramów
To oczywiście tylko przykłady ...
Śmieszą mnie często używane dziś (najczęściej przez tzw. czynniki oficjalne) określenia w rodzaju: zbilansowana dieta. Chętnie dowiedziałbym się, w jaki sposob ją stworzyć i stosować, ponieważ ci, którzy używają owego słownictwa, jakby nie zawsze zdawali sobie sprawę z tego, co mówią lub żyli nieco w oderwaniu od rzeczywistości.
Z powodów wymienionych m.in. w następnym rozdziale ja
bynajmniej nie widzę możliwości stosowania owej „zbilansowanej
diety”. Winny jest temu przede wszystkim rozwój cywilizacji
i bezwzględna komercjalizacja produktów żywieniowych.
Oczywiste jest, że niezbędnych składników dla naszego organizmu
powinniśmy dostarczać przede wszystkim poprzez pożywienie.
Ponieważ jednak rozwój cywilizacyjny poszedł w takim kierunku, jak
możemy to łatwo zaobserwować, to nie ma fizycznych możliwości dostarczania tego, co niezbędne organizmowi
z żywnością i aby zachować lub przywrócić zdrowie, niezbędna jest suplementacja.
Spójrz na poniższe przykłady i pomyśl, czy jesteś w stanie dostarczać
codziennie organizmowi składniki w takich ilościach.
witamina C =45 pomarańczy
witamina E = 2,5 kg kiełków pszenicznych lub 1,5 l oleju
beta-karoten = 7-8 marchwi
selen = 4-6 orzechów brazylijskich
chrom = warzywa i owoce o łącznej ilości ok. 10 000 kcal
cynk = mięso i ryby w ilości ok. 2400 kcal
koenzym Q10 = 0,5 kg sardynek czy też 1 kg orzeszków
ziemnych
Lactobacillus acidophilus – bakterie acidofilne, niezbędna
mikroflora. Aby jej dostarczyć, należałoby wypijać codziennie
1,5 litra kefiru lub kwaśnego mleka.
To tylko kilka przykładów, a i te warunki już są trudne do spełnienia.
Wszak człowiek potrzebuje dużo więcej składników niezbędnych do zdrowego funkcjonowania.
Natomiast od co najmniej kilkudziesięciu lat widzimy kreowanie
i promowanie najprzeróżniejszych rodzajów diet. Niektórzy szacują, iż ilość ich rodzajów dochodzi do 20 000. Dzieje się z rożnych przyczyn, niestety nierzadko finansowych, aby zdobyć określony rynek i sprzedać produkty. Często niestety ma to niewiele wspólnego ze zdrowym odżywianiem, a wręcz prowadzi do patologii, gdzie człowiek w znacznym stopniu przechodzi na „sztuczne” żywienie, konsumując głownie „pasze” dostarczane przez dystrybutorów określonej firmy wg zadanego harmonogramu.
Zanim więc zdecydujesz się na zastosowanie jakiejś – diety sugeruję dobrze przemyśleć sprawę, sprawdzić, z czym się to wiąże i do czego może prowadzić.
Jest tylko jedna, jedyna dobra dieta:
TWOJA DIETA – dostosowana do Twoich
indywidualnych potrzeb.
Pytanie, które nasuwa się natychmiast: skąd mam wiedzieć, jaka dieta jest dla mnie dobra? Jak to sprawdzić?

Na szczęście dzisiaj są już dobre metody, które w przeciwieństwie do badań przeprowadzanych przez ankieterów biorących pieniądze za wypełnianie ankiet, są dobrymi badaniami diagnostycznymi. Analiza pierwiastkowa włosów oraz typowanie metaboliczne jest w stanie bardzo precyzyjnie określić zapotrzebowanie każdego organizmu na dane składniki. 
CAŁOŚĆ ZNAJDZIESZ TUTAJ: Witaminy, minerały i suplementy>>>

poniedziałek, 13 lipca 2015

Co pić w upały?



Autor: Krzysztof Mroczko

Okres wakacji to również czas wysokich temperatur. Należy się zabezpieczyć przed ich niekorzystnym wpływem na zdrowie. Jedną z takich form zabezpieczenia jest picie odpowiedniej ilości płynów. Co najlepiej pić w upały?

Wysoka temperatura panująca na zewnątrz wpływa na podwyższenie temperatury ludzkiego ciała. W takich warunkach ludzie pocą się, chroniąc przed przegrzaniem, a wraz z potem zmniejsza się ilość wody w organizmie. Wraz z wodą ludzkie ciało traci również elektrolity, istotne dla prawidłowego funkcjonowania organizmu. Poziom wody podnieść można poprzez picie wystarczającej ilości płynów. Nie każdy jednak będzie dobrym pomysłem, w czasie upałów nie wszystkie napoje są równie pożyteczne dla zdrowia. Co pić, by odnieść jak największą korzyść?
Woda mineralna
Najkorzystniejszym dla organizmu napojem jest woda mineralna. W czasie panujących upałów należy przede wszystkim wybierać wodę wysokozmineralizowaną, ostatecznie średniozmineralizowaną. Tego rodzaju wody mineralne zawierają duże ilości składników mineralnych, między innymi magnez i wapń. Dodatkowo można wzbogacić wodę w plasterki cytryny lub listki mięty, które zapewnią mocniejsze uczucie orzeźwienia.
Soki z warzyw i owoców
Woda mineralna nie jest w stanie zapewnić odpowiedniego poziomu wszystkich minerałów, które łatwo tracone są przez człowieka w okresie letnich upałów. Jednym z takich pierwiastków, słabo obecnych w najbardziej nawet zmineralizowanych wodach, jest potas. Ten problem rozwiązuje picie soku pomidorowego, niezwykle bogatego właśnie w ten pierwiastek. Podobnie jest w przypadku soku z ogórków, składających się właściwie jedynie z wody i potasu. Wśród owoców należy wybrać melon, posiadający podobne właściwości.
Herbata z mięty
Tradycyjna czarna lub zielona herbata nie jest raczej zalecana do picia w czasie upałów. W zamian można z powodzeniem pić herbatę przyrządzoną z liści mięty, którą można podawać zarówno na ciepło jak i na zimno. W obu przypadkach uczucie schłodzenia i orzeźwienia organizmu osiąga się tak samo.
Zdecydowanie odradza się natomiast picie wszelkich napojów słodzonych, a także kawy. Te pierwsze mogą być szkodliwe dla zdrowia z punktu widzenia wysokiej zawartości cukru, co może prowadzić między innymi do nadmiernej otyłości. Kawa z kolei zwiększa ciśnienie, więc może być niebezpieczna przede wszystkim dla osób cierpiących na choroby serca i układu krążenia.
Utrzymywanie odpowiedniej ilości w organizmie to nie tylko kwestia uzyskania orzeźwienia, ale przede wszystkim dbanie o swoje zdrowie. Niedobór wody może być przyczyną rozdrażnienia, osłabienia, a w skrajnych przypadkach nawet do odwodnienia, co może skutkować nawet wizytą w szpitalu.


Porady zostały udzielone przez eksperta dietetyk Wrocław.
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

piątek, 10 lipca 2015

Dieta Dukana


Dieta Dukana


Autor: Krzysztof Mroczko

Kilka lat temu dieta francuskiego lekarza Pierre'a Dukana święciła okres największej popularności również i w naszym kraju. Dziś powoli odchodzi w zapomnienie, głównie z uwagi na kontrowersje, jakie narosły wokół niej. Czy dieta ta jest zdrowa czy raczej szkodliwa?

Dieta opracowana przez Dukana to dieta proteinowa oparta o spożywanie białek, stąd niekiedy zwana jest również jako dieta protal. Składa się z czterech zasadniczych etapów, w czasie trwania których osoba stosująca tę dietę przechodzi na coraz bardziej urozmaicony jadłospis. Pierwsza faza, zwana fazą uderzeniową, jest najbardziej wymagająca. Na tym etapie należy spożywać jedynie produkty białkowe o niskiej zawartości tłuszczu. W ten sposób organizm, pozbawiony składników zawartych między innymi w węglowodanach, zaczyna spalać tkankę tłuszczową, uzyskując dzięki temu potrzebne mu mikroelementy. Aby wspomóc ten proces, należy w tym samym czasie pić dużo płynów, co pozwala odciążyć ciężko pracujące organy, przede wszystkim wątrobę i nerki. Ten okres sprzyja największemu chudnięciu, jest jednak wymagająca i niewskazanym jest przedłużanie jej o więcej niż dziesięć dni.
W drugim etapie, zwanym fazą równowagi, do diety białkowej należy również dołączyć warzywa. Oznacza to, że dni białkowe stosuje się naprzemiennie z dniami, w których do białek dodaje się warzywa. Czas trwania tego etapu diety zależny jest od tego, jaki poziom wagi chcemy uzyskać. Z uwagi na to, że na tym etapie ubytek wagi również jest dość spory, nie zaleca się zbyt długiego przeciągania tego okresu w czasie.
Trzecią częścią składową diety autorstwa Dukana jest faza utrwalenia. Głównym jej celem jest zapobieżenie efektowi yo-yo, a tym samym utrzymanie pożądanej wagi ciała. Na tym etapie można dołączyć do diety również owoce, pełnoziarniste pieczywo i produkty skrobiowe. Jeden dzień w tygodniu musi być dniem wyłącznie białkowym. Przyjmuje się, że okres ten powinien trwać 10 dni na każdy utracony kilogram, co może oznaczać, że faza ta może trwać nawet kilka miesięcy.
Ostatnim elementem diety jest jej faza czwarta, nazwana przez Dukana białkowymi czwartkami. Jej zasady są bardzo proste – dieta obejmuje jedynie wspomniany dzień tygodnia, w pozostałe dni można jeść dowolnie skomponowane posiłki. Etap ten powinien trwać już do końca życia.
Przedstawione powyżej etapy wyglądają w zasadzie dość niewinnie i prosto. Kuszącayjest również duży i szybki ubytek zbędnych kilogramów. Niestety, stosowanie tego rodzaju diety może dla wielu ludzi okazać się niebezpieczne dla zdrowia. Organizm doznający szoku, zwłaszcza w pierwszym etapie, jest niezwykle podatny na uszkodzenia wewnętrznych organów, zwłaszcza nerek i wątroby, przeciążonych trawieniem jedynie białek. Szczególnie niebezpieczna jest to dieta odbywana bez przygotowań, na własną rękę. W takim wypadku zaleca się szczególną ostrożność.
Dieta Dukana powoli odchodzi w zapomnienie i jest coraz mniej popularna, jednak jej znaczenie jest uniwersalne, gdyż odnosi się do każdego rodzaju diety. Najlepsze są diety zbilansowane, nie ograniczające się do jednego z istotnych dla zdrowia produktów.  

Dietetyk online - najszybsza i rzetelna porada w sprawie diety.
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

czwartek, 9 lipca 2015

Sarkopenia - genetyczna choroba każdego człowieka



Autor: Paweł Wilk


W niniejszym artykule chciałbym zwrócić uwagę na kwestię, która urasta do rangi czołowego problemu dzisiejszego społeczeństwa. Wyobraźmy sobie co się stanie, jeżeli z ułożonego  z talii kart do gry domku wyjmiemy jedną z dolnych kart? Konstrukcja legnie szybciej niż zdążymy zauważyć.  

Tytułową chorobę przeanalizuję tutaj pod kątem najważniejszych czynników będących jej przyczyną. Na wstępie należy jednak wyjaśnić co oznacza medyczny termin „sarkopenia”? Określa się nim proces utraty masy mięśniowej, którego skutki mogą być daleko idące – nie przypadkowo w pierwszym akapicie użyłem karcianej metafory. Jak łatwo się domyśleć, degradacja mięśni oznacza spadek siły, sprawności oraz upośledzenie całego aparatu ruchowego. Szczególny związek omawiana choroba prezentuje z dobrze już znaną osteoporozą, czyli utratą masy kostnej. Może być ona skutkiem sarkopenii, albowiem mięśnie wywołują pozytywny nacisk na kości w naszym aparacie ruchowym, co pozwala na zachowanie dobrej kondycji tych drugich. Co do zasady sarkopenia pojawia się po 40 roku życia, zaś jej gwałtowne przyspieszenie zaobserwować można po 70-tce. Wysuwa się zatem prosty, acz nie do końca właściwy wniosek, iż związana jest z procesem starzenia sensu stricte. Owszem proces starzenia się organizmu odgrywa tutaj istotną rolę – spadek siły i mobilności czy mniej efektywna gospodarka hormonalna, stanowią jedne z przyczyn sarkopenii. Tych jest jednak o wiele więcej. Wpływ odgrywają także niewłaściwe nawyki żywieniowe, brak odpowiedniej suplementacji, a przede wszystkim brak jakiejkolwiek chociażby aktywności fizycznej! Istota sarkopenii jest bowiem prosta do zrozumienia – nieużywane mięśnie zanikają.
Przyjrzyjmy się teraz jak istotną rolę w tym procesie odgrywają hormony. Wraz z wiekiem oczywisty jest ich spadek, co w szczególności odczuwalne i widoczne jest jeśli chodzi o hormony z potencjałem anabolicznym (hormon wzrostu czy testosteron). Odgrywają one tak istotną rolę w stymulacji mięśni, że nie jest w stanie ich zastąpić żadna dieta. Tym bardziej bolesny jest zatem fakt, iż w wieku podeszłym spadek hormonu wzrostu w porównaniu do lat młodzieńczych może wynieść nawet 65%. Profilaktykę takich wydarzeń stanowi wykonywanie regularnych badań poziomu hormonów, tudzież, jeżeli ich poziom jest niski, hormonalna terapia zastępcza po konsultacji z lekarzem.
Jeżeli zdrowo jesz, zdrowo się czujesz. Żywienie to kolejny element, który może nas uratować przed sarkopenią (bądź skutecznie hamować jej rozwój) albo wręcz przeciwnie – wcisnąć w jej „szpony”. Zapotrzebowanie na białko rośnie z wiekiem, odwrotnie proporcjonalna jest natomiast jego przyswajalność (spada z wiekiem). Te dane wystarczą, aby skłonić do refleksji nad wyborem białka wysokiej jakości. Zapęd w kierunku diety białkowej, pochłanianie olbrzymich ilości białka zwierzęcego na zmianę z produktami zbożowymi, bez zbilansowanej owocami i warzywami diety, może nam jednak bardziej zaszkodzić niż pomóc. Spekuluje się bowiem, iż to takie nawyki prowadzą do innego schorzenia, utrudniającego walkę z sarkopenią – kwasicy metabolicznej. W organizmie prezentuje ona zaburzenie równowagi kwasowo-zasadowej, poprzez obniżenie pH krwi (zakwaszenie organizmu). W naszym ciele istnieją jednak organy, odpowiadające za zachowanie prawidłowej równowagi w pH krwi. Należą do nich m.in. nerki. Zatem jeżeli zdiagnozowane zostało owe zaburzenie to bardzo możliwe, iż narząd strzęgący równowagi zaczyna zawodzić. Skutkiem kwasicy jest nasilony katabolizm białek, a także wzrost stężenia kwasu mlekowego w mięśniach. Zakwaszenie organizmu wpływa negatywnie na anabolizm białek zmniejszając ich syntezę. Pamiętajmy zatem, aby nie nadużywać białka zwierzęcego i stosować zbilansowaną dietę, bogatą w owoce i warzywa.
Ostatni z czynników przedstawionych w tym artykule stanowi jego sedno. Odpowiednia ilość hormonów ani najbardziej wartościowa dieta nie wygrają walki z sarkopenią bez wysiłku fizycznego. Stanowi on punkt centralny zarówno w przypadku przyczyn choroby jak i sposobów jej zapobiegania. Nic tak nie stymuluje syntezy białek, nic nie jest w stanie uwolnić takiej ilości hormonów jak właściwy trening. Nie lubisz trenować? Nie masz pomysłu na trening? Nie chce Ci się? Dobrze, ale pamiętaj że każda aktywność fizyczna jest lepsza niż żadna. Nie lubisz bieżni? Biegaj na powietrzu. Nie lubisz biegać? Wybierz się na rower, rolki. Oczywiście aktywność aktywności nierówna i trzeba mieć na względzie, iż żaden trening aerobowy nie jest w stanie tak stymulować mięśni jak trening oporowy (w jakiejkolwiek formie). Aeroby pomogą poprawić nasz układ krążenia, samopoczucie czy w niewielkim stopniu wpłynąć na zachowanie masy mięśniowej. Dla pełnego komfortu naszych mięśni konieczny jest trening oporowy, który buduje naszą sprawność oraz wzmacnia kości.
Na zakończenie pozostaje mi mieć nadzieję, że powyższa refleksja skłoni osoby nieaktywne fizycznie do podjęcia jakichkolwiek działań w celu rozpoczęcia pracy nad naszym układem ruchu. Nie ma bowiem nic gorszego niż zaniedbanie mięśni, które zapominają do czego są zdolne, aż w końcu znikają stwierdzając, że „przecież i tak nikt się nimi nie zajmuje.” Posiadając fragmentaryczną wiedzę na temat sarkopenii, wynikającą z tego artykułu osoby, które nie podejmą aktywności wywieszają chorobie białą flagę i dają sygnał do startu. Zaś jedyną aktywnością fizyczną mogą wtedy pozostać wizyty w placówkach NFZ. Będzie to ich świadomy wybór i nie ma sensu nikogo za to ganić. Zanim jednak znajdziesz wymówkę w postaci starości pamiętaj jednak, że: „człowiek nie przestaje ćwiczyć dlatego, że się starzeje. Człowiek starzeje się dlatego, że przestaje ćwiczyć”.     



 

Paweł Wilk - Instruktor sportów siłowych/Trener personalny 

poniedziałek, 6 lipca 2015

Zakwasy

Zakwasy to normalny element bardzo wielu treningów.
Dzięki zakwasom będziesz faktycznie wiedział, że twój trening był odpowiedni, na tyle intensywny i dobrze technicznie wykonany, iż czujesz ten ból w trenowanych mięśniach.
Zakwasy to po prostu mikrourazy włókien mięśniowych, które pojawiają się po ciężkim treningu. Jest to często reakcja organizmu na nowy silny bodziec. Trenując tak jak należy, czyli zwykle ponad poziom, do którego twoje mięśnie są przyzwyczajone, a więc w taki sposób, aby trening wymagał od ciebie wysiłku, zawsze powinieneś się spodziewać zakwasów. Mogą być one słabo wyczuwalne, co nie będzie ci przeszkadzało na co dzień, lub mocno wyczuwalne, powodując uczucie bólu w ciągu dnia podczas poruszania się, schodzenia i wchodzenia po
schodach — czyli podczas pracy trenowanymi wcześniej mięśniami. Zapewniam cię, że skutecznie uprzykrzy ci to życie.
Załóżmy, że dopiero wkraczasz w dziedzinę aktywności fizycznej i twoje treningi są w fazie raczkowania. Musisz więc pamiętać, aby stopniowo obciążać organizm coraz większym wysiłkiem, żeby czuć najwyżej średnio intensywne zakwasy następnego dnia. Bardzo często jest tak, że jakaś osoba jest zdeterminowana do działania i już od pierwszego treningu ćwiczy znacznie ponad swoje możliwości, dzięki silnej dawce motywacji i podwyższonemu poziomowi adrenaliny, przez którą nie odczuwa zmęczenia „chwilowo”.
Następnego dnia taka osoba będzie bardzo obolała, zakwasy będą bardzo mocne, niekiedy nawet do tego stopnia, że uniemożliwią normalne funkcjonowanie, przez co znikną chęci na kolejne treningi. Te ostatnie należy wykonywać regularnie, aby pojawiły się jakieś efekty. Wcześniej wspomniane podejście jest błędne, intensywność treningów należy stopniować, dopasowując ją do swoich aktualnych możliwości, dzięki czemu
zakwasy oczywiście będą, ale nie będą cię ograniczały w pójściu na kolejny trening. Dlatego musisz wiedzieć, kiedy przestać, co nie zawsze będzie takie oczywiste. Ale nie martw się, zaradzimy temu, w kolejnych rozdziałach dowiesz się, jak stopniować treningi, aby wszystko było w porządku.
Ja bardzo lubię czuć zakwasy, oczywiście w granicach rozsądku, gdyż dzięki nim wiem, jaką mam aktualnie formę, czy trening był zbyt ciężki, czy dobrze technicznie wykonywałem ćwiczenia. Zakwasy sprawiają, że czuję się spełniony; wiem, że zrobiłem dla siebie coś dobrego. Co innego gdyby się nie pojawiły, wtedy uświadomiłoby mi to, że coś poszło nie tak jak powinno, że może trening był zbyt mało intensywny lub nie przykładałem się do prawidłowej techniki wykonania ćwiczeń.
Dlatego nie rezygnuj z kolejnego treningu z powodu zakwasów. Jeżeli są zbyt silne, to wykonaj trening na zupełnie inne partie mięśniowe lub jego inny rodzaj (np. po przysiadach na drugi dzień lekka jazda na rowerku).
Zakwasy szybciej znikną, gdy wykonasz kolejny trening.
Na nie bardzo pomocne jest rozgrzanie bolących rejonów ciała, średnio i mało intensywnymi ćwiczeniami aerobowymi.
A jeżeli masz akurat dzień wolny od treningu i jest to dzień po ciężkich ćwiczeniach, po których masz zakwasy, to nie siedź w domu, licząc, że one same przejdą. Faktycznie, tak się stanie, ale nie tak szybko, jak byś tego chciał. Najlepiej jak najwięcej się ruszać w ciągu dnia, rozgrzać ciało lekkim treningiem aerobowym, porozciągać się, a na pewno będzie lepiej. I zakwasy, zamiast cię męczyć przez tydzień, miną po 2–3 dniach.

Pamiętaj więc, że zakwasy po treningu to coś normalnego, no chyba że są nie do zniesienia. Wtedy będziesz wiedział, że przesadziłeś i że konieczne jest zmniejszenie intensywności treningów. Z czasem, gdy twoje ciało będzie w lepszej formie, zaczniesz lepiej znosić zakwasy i będą one zdecydowanie mniej intensywne. Wówczas będziesz wiedział, że idziesz we właściwym kierunku. Jednocześnie nabierzesz cennego doświadczenia, dzięki któremu uświadomisz sobie, że trenujesz właściwie i że intensywność zakwasów nie jest następstwem popełnianych przez ciebie błędów technicznych. Przez to będziesz miał pewność, że treningi spełniają swoją rolę.
WIĘCEJ ZNAJDZIESZ W: 

Wpraw się w ruch. Od prostej aktywności do wspaniałej kondycji>>>