poniedziałek, 30 listopada 2015

Reumatoidalne zapalenie stawów

Czym jest reumatoidalne zapalenie stawów?    

   Jest to choroba charakteryzująca się głównie przewlekłym procesem zapalnym w stawach. Początkowe objawy to ból i obrzęki stawów, sztywność poranna, a czasem także sztywność stawów po dłuższym bezruchu w ciągu dnia.

   Proces zapalny toczący się w stawie powoduje przerost błony maziowej i powstanie patologicznej tkanki zwanej ziarniną. To ona rozrastając się w stawie niszczy niszczy struktury stawu i często prowadzi do jego zniekształcenia. Choroba może dotyczyć prawie każdego stawu. Taki sam rozrost ziarniny często występuje także w pochewkach ścięgien, powodując ich uszkodzenie lub nawet zerwanie.

   Stan zapalny występujący w tej chorobie jest spowodowany autoagresją, czyli atakowaniem przez układ odpornościowy chorego własnych komórek i tkanek. Głównym celem ataku jest błona maziowa stawu, ale choroba może także atakować inne struktury organizmu. W czasie trwania zapalenia ziarnina pokrywa chrząstkę powodując jej uszkodzenie. Niszczy także torebkę stawową, ścięgna i kości. W efekcie dochodzi do zniszczenia i usztywnienia jednego lub więcej stawów. Następstwem tego są trudności z jego używaniem nawet jak choroba ustąpi całkowicie.
Poznaj poradnik:  

środa, 25 listopada 2015

NAJGORSZE, CO MOŻE PRZYDARZYĆ SIĘ TWEMU SERCU

Wiele lat temu przyszedł do mnie pewien pastor. Karl zażywał trzy leki na nadciśnienie, jednak nie zdołały one usunąć choroby. Odwiedził już wielu lekarzy, lecz żaden z nich nie znalazł odpowiedzi na pytanie, jak na stałe zapanować nad zatrważająco wysokim ciśnieniem krwi u Karla.

   Stan Karla był zmienny – czasami miał ciśnienie w normie, lecz w jednej chwili potrafiło ją przekroczyć, tak że poziom ciśnienia skurczowego wynosił ponad 200 (norma to poniżej 140), a poziom ciśnienia rozkurczowego ponad 130 (normalnie jest to mniej niż 90).  
     
  CAŁY PORADNIK MASZ TUTAJ>>>

   Mam taki zwyczaj, że znajdujemy wraz z personelem czas, by porozmawiać z pacjentami takimi jak Karl i dowiedzieć się, czy coś wpływa na emocje pacjenta, wywołując konkretną chorobę czy stan. Wciąż spotykamy się z sytuacjami, kiedy okazuje się, że choroba ma bliski związek z jakimś wstrząsem emocjonalnym. Innym razem u podstaw schorzenia leżą czynniki fizyczne, które też mogą odpowiadać za zły stan zdrowia tylko częściowo. Karl nie był otyły, toteż brakło tej jednoznacznej, oczywistej przyczyny nadciśnienia.

   Usiadłem z Karlem do rozmowy i wypytałem go w szczególności o wydarzenia, jakie miały miejsce w jego życiu w czasie, kiedy lekarz po raz pierwszy zdiagnozował u niego kłopoty z ciśnieniem. Karl powiedział, że stracił pełnioną przez niego posługę duszpasterską po szczególnie gwałtownym rozłamie w kościele. Opuszczał stanowisko przepełniony wielkim gniewem na ludzi, którzy przejęli władzę nad jego kościołem.

   Nie byłem zaskoczony tym wyznaniem. Odkryłem w ciągu lat, że pastorzy i inne osoby mocno zaangażowane w życie eklezjalne i pracę charytatywną często mają trudności z przebaczeniem tym, którzy w ich opinii zranili ich czy pobłądzili duchowo. Wielu tych ludzi odznacza się głęboką wrażliwością i oddaniem i rani ich do głębi, kiedy czują, że zostali źle osądzeni, niesprawiedliwie skrytykowani, potępieni albo fałszywie oskarżeni. Zamiast omówić fakt, że zostali zranieni, uwewnętrzniają uczucia i pozwalają im zmienić się wwybuchową mieszankę gniewu i wrogości.
 

   Omówiłem z Karlem tę sprawę, przekonując go, że z medycznego punktu widzenia powinien przebaczyć tym, którzy go zranili. Nie byłem przygotowany na to, że wzbierze w nim nagła wściekłość. Jak wybuchający wulkan, wydał z siebie krzyk tak głośny, że usłyszano go w całym biurze.

   Gniewne krzyki Karla trwały przez dłuższy czas, przerywane deklaracjami zapiekłej nienawiści wobec tych, którzy „obrabowali” go z jego kościoła i „poniżyli” go jako pastora. W końcu trochę się uspokoił, w pełni wyładowawszy tłumione emocje, być może po raz pierwszy od czasu, kiedy kilka lat temu zrezygnował ze stanowiska pastora. Po wybuchu wyznał, że wie, iż powinien przebaczyć, i że wreszcie czuje, że potrafi to zrobić.

   Karl zaczął wypowiadać słowa przebaczenia wobec poszczególnych ludzi, ku którym żywił wrogość przetrzymywaną w więzieniu serca. Po piętnastu minutach ciśnienie krwi, które wynosiło 220/130, kiedy Karl wszedł do gabinetu, spadło do 160/100. Twarz pacjenta, dotąd niemal wciąż spięta i ponura, rozluźniła się do tego stopnia, że wyglądał jak inny człowiek.


   ZA CO WARTO UMRZEĆ?

      Wrogość, wściekłość i gniew niewątpliwie zajmują wierzchołek listy toksycznych emocji, które wytwarzają krańcowe reakcje stresowe. Słowa wrogość używamy często, by określić kilka niszczących emocji naraz. Z formalnego punktu widzenia wrogość definiuje się jako uczucie nienawiści, złej woli, nieprzyjaźni etc.; jako antagonizm . To długotrwały, nieprzemijający stan – coś w rodzaju ugruntowanego światopoglądu.

   Pełen wrogości człowiek prawdopodobnie będzie wpadał w gniew i nadmiernie irytował się zwykłymi rzeczami, którymi inni w ogóle się nie przejmują. Kardiolog dr Robert Eliot opisał pełną wrogości osobę jako rozgrzany reaktor,który spala energię wartą dolara na stres wart dziesięć centów .

   W roku 1980 dr Redford Williams z kolegami z DukeUniversity dowiedli, że uzyskanie wysokiego wyniku na pięćdziesięciopunktowym teście wrogości było powiązane z zaawansowanym stadium choroby wieńcowej.

   Test wrogości wykorzystany w badaniu wchodzi w skład MMPI (Minnesota MultiphasicPersonality Inventory) i jestpowszechnie stosowanym testem psychologicznym, który po raz pierwszy wykorzystano w latach pięćdziesiątych XX wieku. Doktor Williams udoskonalił ten test, definiując trzy wyraźnie sprecyzowane kategorie wrogich reakcji: postawy,emocje i zachowanie.
Główną charakterystyczną dla wrogości postawą, jaką wyodrębnił, był cynizm, czyli nieufność wobec motywów innych ludzi, najważniejszą emocją był gniew, zaś podstawowe wrogie zachowanie to agresja.

   Agresja przejawia się w działaniu fizycznym, lecz niekoniecznie w takim, które opisalibyśmy jako gwałtowne. Agresja może się wyrażać subtelnie, przybierając maskę nadąsanej pozy albo poniżania czy też sprzeczki.

   Doktor Williams zalecał zsumować wyniki tych trzech części składowych – postaw, emocji i zachowania – co daje ogólną ocenę stopnia wrogości .

   Wiele przepełnionych wrogością osób nie wierzy, że są gniewne, cyniczne, agresywne. Ludzie ci opisują siebie jako „sfrustrowanych” lub „wycieńczonych”. Frustracja jest jednak bardzo często jedną ze stron gniewu, podobnie jak niecierpliwość.

   Faktem jest, że większość ludzi ma w sobie więcej gniewu, niż sobie z tego zdaje sprawę. Wiele osób w dzisiejszym społeczeństwie w głębi siebie chowa gniew. Około 20 procent ogółu ludności – czyli jedna osoba na pięć! – cechuje się wrogością na poziomie na tyle wysokim, że jest ona niebezpieczna dla ich zdrowia. Kolejne 20 procent charakteryzuje się bardzo niskim poziomem wrogości, zaś reszta populacji lokuje się gdzieś pomiędzy tymi krańcami.
OKOŁO 20 PROCENT OGÓŁU LUDNOŚCI – CZYLI JEDNA OSOBA NA PIĘĆ! – CECHUJE SIĘ WROGOŚCIĄ NA POZIOMIE NA TYLE WYSOKIM, ŻE JEST ONA NIEBEZPIECZNA DLA ZDROWIA.

      Rozpiętość gniewu sięga od niewielkiej irytacji do morderczej wściekłości. Jeżeli chcecie się przekonać, jaki macie poziom gniewu, zachęcam, byście wykonali test gniewu zamieszczony na końcu książki (Dodatek B). Jeżeli okaże się, że osiągnęliście przeciętny lub wysoki wynik, powinniście podjąć jakieś działania – wasze zdrowie jest w niebezpieczeństwie.

   
 

   WROGOŚĆ A SERCE

      Wrogość wytwarza w ciele całkiem realne reakcje fizjologiczne.

   U ludzi przepełnionych wrogością organizm uwalnia do krwi więcej adrenaliny i noradrenaliny niż u osób, które takiego problemu nie mają. Ogólnie rzecz biorąc, hormony te podwyższają ciśnienie krwi, gdyż zwężają naczynia krwionośne i przyspieszają czynność serca. Gniewni ludzie mają też podwyższony poziom kortyzolu. Jak odnotowano w poprzednim rozdziale, podwyższony poziom kortyzolu sprawia, że organizm zatrzymuje sód, co jeszcze nasila problem podwyższonego ciśnienia krwi. Podwyższony poziom kortyzolu wpływa też na wzrost stężenia trójglicerydów i cholesterolu oraz zwiększa lepkość płytek krwi – to wszystko zaś sprawia, że dana osoba jest bardziej podatna na choroby serca. Z czasem, jeżeli wrogość na trwałe wbuduje się w czyjąś tożsamość emocjonalną, kłopoty z ciśnieniem krwi będą się pojawiać coraz częściej.

   Wojna, ze wszystkich ludzkich doświadczeń jedno z najbardziej stresujących, może u swoich ofiar powodować znaczny napływ hormonów stresu. Sekcja zwłok przeprowadzona na żołnierzach zabitych podczas wojen w Korei i w Wietnamie wykazała, że u 75 procent z nich, choć byli w wieku dwudziestu pięciu lat i niższym, rozwinęła się już jakaś forma miażdżycy tętnic. Gdyby ci młodzi mężczyźni przeżyli, wewnętrzna emocjonalna wojna, jaka się w nich toczyła, z pewnością przyczyniłaby się do tylu zniszczeń w ich układzie sercowo-naczyniowym co prawdziwa wojna, w której brali udział .

   Uszkodzenia powodowane przez wysokie ciśnienie krwi
Chciałbym zamieścić tu prosty, krótki wykład, który wyjaśni, dlaczego wysokie ciśnienie krwi jest tak niszczące.

   Tętnice wieńcowe dostarczające krew do serca poddawane są prawdopodobnie największemu naciskowi ze wszystkich naczyń w ciele. Za każdym uderzeniem serca arterie te rozpłaszczają się, podobnie jak to się dzieje z nieużywanym wężem strażackim. Potem z kolei prąd krwi rozdyma je do pełnej objętości. To zjawisko nacisku i rozpłaszczania powtarza się w ciągu jednego dnia ponad 100 tysięcy razy.

   Hormony stresu oddziałują przede wszystkim na nabłonek tętnicy, zwany śródbłonkiem.Nabłonek ten składa się z pojedynczej warstwy komórek (komórki śródbłonka) i przypomina z wyglądu wyściółkę węża ogrodowego. Pojedyncza warstwa komórek jest mocna, lecz może zostać uszkodzona, jeżeli na ściankę naczynia wywrze się zbyt silny nacisk. Kiedy do tego dochodzi, krwinki białe, cholesterol oraz płytki krwi w pośpiechu naprawiają szkody. „Łatki” po tej naprawie tworzą tak zwane blaszki miażdżycowe. Do ścianki arterii mogą również przedostać się mikroskopijne cząsteczki LDL (złego) cholesterolu. Tam ulegają utlenieniu i przyczyniają się do powstawania jeszcze większej ilości blaszek.

   Z biegiem czasu do naprawionego obszaru śródbłonka mogą wniknąć włókna kolagenu i gładkie komórki mięśniowe, więżąc niczym w pułapce fibrynę (proteina ważna przy krzepnięciu krwi), wapń i inne minerały. Wszystko to sprawia, że ścianka naczynia grubieje i w końcu wybrzusza się w kierunku światła arterii.

   Zbudowane z substancji tłuszczowych płytki miażdżycowewyściełające tętnicę wieńcową mogą ulec pęknięciu.Kiedy taka płytka się rozrywa, lepkie krwinki płytkowe łączą się w grudki i tworzą skrzeplinę wokół pękniętej cząsteczki. Ta kulka lepkiej krwi i tłuszczu staje się coraz większa, trochę jak kula śnieżna, która rośnie w miarę toczenia się po zboczu wzgórza. W końcu kulka może stać się tak duża, że blokuje naczynie, może też uwolnić się i przemieścić w węższą część naczynia i tam je zatkać. Rezultatem jest atak serca.

   Co dzieje się w czasie stresu? Do krwi uwalnia się adrenalina, pobudzając serce do przyspieszenia rytmu i mocniejszych uderzeń. Adrenalina zmusza również tętnice wieńcowe i serce do rozszerzania się w celu dostarczenia większej ilości tlenu i substancji odżywczych do mięśnia sercowego. Jeżeli tętnice wieńcowe wypełnione są płytkami miażdżycowymialbo jeśli ich ścianki uległy pogrubieniu na skutek uszkodzeń spowodowanych wysokim ciśnieniem krwi, to tętnice, zamiast się rozszerzać, ulegają zwężeniu.
Wyobraźcie sobie, że wasze serce szybko i mocno pompuje krew, starając się sprostać potrzebom mózgu i własnym, które domagają się większych ilości tlenu i glukozy. Jednak tętnice wieńcowe, zamiast poszerzyć się, powiększyć, tak jak to być powinno, zaciskają się, wskutek czego serce musi bić jeszcze mocniej i szybciej. Im szybciej i mocniej uderza, tym bardziej naczynia się zwężają! Końcowym rezultatem jest angina pectoris, zawał serca, arytmia lub uwolnienie skrzepu krwi, co prowadzi do całkowitego zatkania aorty i do nagłej śmierci.
 

   ZGUBNY WPŁYW NIEKONTROLOWANEJ WROGOŚCI NA ZDROWIE

   Liczne badania medyczne i naukowe wskazują na związek gniewu, wściekłości, wrogości i towarzyszących im emocji z chorobami serca. Chciałbym pokrótce przedstawić tu kilka z tych odkryć.

   • Badania przeprowadzone w Finlandii wykazały, że wrogość to główny czynnik ryzyka i wskaźnik choroby wieńcowej. Dziewięcioletnie badania uzupełniające prowadzone wśród ludności dowiodły, że u osób z wysokim wynikiem wrogości występowało prawie trzykrotnie większe prawdopodobieństwo śmierci na chorobę układu krążenia niż u osób o niskiej punktacji .

   • Poziom wrogości może w istocie stanowić lepszy wskaźnik ryzyka wystąpienia choroby wieńcowej niż standardowe czynniki ryzyka, takie jak palenie papierosów, wysokie ciśnienie krwi i wysoki poziom cholesterolu. W badaniu, w którym mierzono poziom wrogości przy pomocy testu, wzięło udział około 800 mężczyzn w wieku mniej więcej sześćdziesięciu lat. 55 procent uczestników informowało, że w ciągu trzech lat badań kontrolnychprzynajmniej raz chorowali na serce.Jak twierdzą badacze, u mężczyzn, u których pomiar wrogości wskazał najwyższą punktację, występowało największe prawdopodobieństwo kłopotów z sercem .

   • O badaniach, które wiążą gniew z wieńcową chorobą serca, donosi też IchiroKawachi z Harvard School of Public Health. Pisze on: „Ryzyko ataku serca u nękanych gniewem pacjentów jest stosunkoworównie wysokie jak u chorych na nadciśnienie czy u palaczy. Klinicyści powinni przebadać pacjentów pod kątem historii gniewu i rozważyć wysłanie ich do psychologa czy na terapię uczącą radzenia sobie z gniewem” .

   • O związku wrogości z chorobami serca donoszą też inni badacze. Ściśle rzecz biorąc, niedawno przedstawiony raport z badań wskazuje, że wrogość pociąga za sobą wyższe ryzyko wystąpienia chorób serca niż palenie czy wysoki poziom cholesterolu. W powyższym badaniu przeprowadzonym na 774 mężczyznach, których średni wiek wynosił sześćdziesiąt lat, uczeni wzięli pod uwagę wszystkie tradycyjnie uznawane czynniki ryzyka wystąpienia chorób serca: palenie, wysoki poziom cholesterolu, wskaźnik WHR (stosunek obwodu talii do obwodu bioder), spożywanie alkoholu, skromne warunki socjalno-bytowe oraz wrogość. Odkryli, że wśród mężczyzn o wysokim poziomie wrogości przynajmniej 6 procent w trakcie badań co najmniej raz chorowało na serce (zawał serca lub hospitalizacja z powodu kłopotów z sercem). Współczynnik zachorowań na serce był znacząco wyższy niż współczynnik kłopotów z sercem powstałych pod wpływem jakiegokolwiek innego czynnika ryzyka .

   ODMOWA ZAJĘCIA SIĘ TŁUMIONĄ WŚCIEKŁOŚCIĄ MOŻE UTOROWAĆ DROGĘ PRZEDWCZESNEJ ŚMIERCI.

   • Odmowa zajęcia się tłumioną wściekłością może utorować drogę przedwczesnej śmierci. W trwających dwadzieścia pięć lat badaniach kontrolnych, w których wzięło udział 255 studentów medycyny z Uniwersytetu Karoliny Północnej, dr John Barefoot – obecnie pracujący na DukeUniversity – odkrył, że ci studenci, u których punktacjaw standardowym teście osobowościwskazywała na najwyższy poziom wrogości, byli prawie pięć razy bardziej narażeni na śmierć z powodu choroby serca niż ich mniej przepełnieni wrogością koledzy. Prawdopodobieństwo, że umrą przed pięćdziesiątką, było u nich siedem razy większe .

   • W podobnych badaniach przeprowadzonych na studentach prawa okazało się, że ci, u których poziom wrogości był największy, narażeni byli na czterokrotnie większe ryzyko śmierci w ciągu następnych dwudziestu pięciu lat .

   CZY JEST W TOBIE TŁUMIONA WROGOŚĆ?  
   
   Aby rozstrzygnąć, czy ktoś przypomina „rozgrzany reaktor” – czyli zazwyczaj żywi tłumioną wrogość i nieregularnie pojawia się u niego wysokie ciśnienie – dr Eliot korzysta z kilku testów. Poleca badanym grać w gry wideo i liczyć w pamięci, na przykład odejmować 7, zaczynając od 777. Uczestnicy badania mają też poddać się testowi wpływu zimna na organizm, wkładając ręce do lodowatej wody na siedemdziesiąt sekund. Jeżeli w trakcie tych sprawdzianów ciśnienie krwi znacznie wzrośnie, zachodzi wysokie prawdopodobieństwo, że dana osoba to „rozgrzany reaktor”.
W czasie mojej praktyki lekarskiej przekonałem się, że większość odznaczających się wrogością ludzi w głębi duszy o tym wie, tyle że nadają temu, co czują, różne nazwy. Niektórzy mówią, że „są w gorącej wodzie kąpani” albo że „są porywczy”.

   Inni tłumaczą, że mają wysoką motywację i dlatego są bardzo „niecierpliwi”. Ciągły stan sfrustrowania to w rzeczywistości subtelna forma wrogości zakorzenionej w gniewie skierowanym na innych ludzi, na sytuacje i na okoliczności.

   Jeszcze inni opowiadają, że co jakiś czas „wychodzą z siebie”, ale że uspokajają się równie szybko, jak wybuchają. Później wyjaśniają mi, jakie problemy prawie zawsze wyzwalają u nich wybuchy gniewu. Te wydarzenia często są do siebie podobne lub się powtarzają. Tu przecież chodzi o wrogość! Dotknięci nią ludzie mają skłonność powracać do jednego – być może paru – wypadków, które wydarzyły się w przeszłości, czasami wiele lat temu lub nawet w dzieciństwie.

   Pełni wrogości ludzie uwewnętrzniają lub tłumią swój gniew. Kształtują swe wnętrze tak, że przypomina ono szybkowar – podobnie jak to było w wypadku Karla. Musimy pamiętać, że żadne doświadczenie czy wydarzenie nie wyzwala wrogości automatycznie. Karl na przykład był jedynym członkiem wspólnoty, który po rozłamie w kościele odczuwał wrogość. Innych to samo wydarzenie mogło napełnić ulgą lub radością. Także w tej sytuacji najważniejsze jest postrzeganie, uwewnętrznienie oraz to, co się sądzi na dany temat.

 
   CZY NOSISZ W SOBIE SZYBKOWAR?

   Wiele różnych badań wykazało, że ludzie o wysokim poziomie wrogości mają też skłonność do przejawiania dwóch głównych typów zachowań:

      1. Nadmierne pobłażanie sobie

   Ludzie o wysokim wskaźniku wrogości mają skłonność do palenia, picia alkoholu i przejadania się. Zwykle też mają podwyższony poziom cholesterolu. Innymi słowy, wrogość nie tylko naraża ich na chorobę, ale też może popychać ich do zachowań, które przyczyniają się do wystąpienia chorób serca ! To naprawdę podwójny cios.

   Cechująca się wrogością osoba, która sięga po nikotynę, by się wyciszyć, po jedzenie, by osłodzić sobie życie, i po alkohol, by się rozluźnić, to ktoś, kto tak naprawdę pomija toksyczną emocję leżącą u podstaw jego życia, a tylko potęguje konsekwencje z nią związane.

   2. Zachowanie charakterystyczne dla osobowości typu A

   Meyer Friedman i Ray Rosenman, kardiolodzy z San Francisco, mniej więcej pięćdziesiąt lat temu wprowadzili do słownictwa naszej kultury termin „osobowość typu A”. Wedle ich charakterystyki człowiek tego rodzaju odznacza się niecierpliwością, bardzo lubi rywalizować, zawsze się spieszy i stale jest pełen gniewu i niechęci. Opisali też taką osobę jako nadzwyczaj agresywną, ambitną i ciężko pracującą, ulegającą łatwo irytacji z powodu opóźnień i przerw. Tacy ludzie mają często trudności z relaksowaniem się, gdyż nęka ich wtedy poczucie winy, poza tym mają skłonność do kończenia zdań za innych i łatwo ulegają frustracji. Ludzie o tym typie osobowości lubią używać klaksonu w samochodzie, złoszczą ich korki na szosie, pokrzykują na opieszałych sprzedawców w sklepach i czują przymus, by robić dwie lub trzy rzeczy naraz (wielozadaniowość), na przykład rozmawiają przez telefon i jednocześnie golą się albo prowadzą samochód.
Doktor Friedman określił samego siebie także jako osobę typu A. We wczesnym wieku przeszedł zawał serca. Otarłszy się o śmierć, dr Friedman powiązał to doświadczenie ze swoim typem osobowości i zmienił styl życia oraz nastawienie. Zmarł w kwietniu 2001 roku w wieku dziewięćdziesięciu lat. Mając osiemdziesiąt sześć lat, wciąż kierował Instytutem im. Meyera Friedmanana Uniwersytecie Kalifornijskim w San Francisco.

   Friedman i Rosenman odkryli zachowanie typu A przez przypadek, mianowicie zdali sobie sprawę, że krzesła w poczekalni wymagają odnowienia o wiele wcześniej, niż przewidywali. Kiedy przybył tapicer, starannie obejrzał krzesła i zauważył, że tapicerkę zniszczono w dziwny sposób. Nigdy wcześniej nie widział takich uszkodzeń na krzesłach w poczekalniach innych lekarzy. Przetarta była przednia część siedzenia, szerokości paru cali, jak również przednia część podłokietników, podczas gdy oparcia krzeseł były w dobrym stanie. Zwykle najpierw zużywa się obicie oparć. Tapicer doszedł do wniosku, że pacjenci, czekając na wezwanie do gabinetu, niespokojnie przysiadali na brzegu krzeseł i zapewne zaciskali dłonie na końcach podłokietników. Kręcili się też i wiercili, przez co wytarła się przednia część tapicerki. To klasyczne zachowanie osobowości typu A.
Friedman i Rosenman rozpoczęli badania nad tą osobowością i przez całe lata pięćdziesiąte pisali o związku między chorobami serca a odkrytym przez siebie typem osobowości. W roku 1975 opublikowali wyniki badań kontrolnych przeprowadzonych na trzech tysiącach zdrowych mężczyzn. Badania te miały dowieść, czy u ludzi o wzorcach zachowań typu A występuje wyższe ryzyko pojawienia się choroby wieńcowej. Badania trwały osiem i pół roku i wykazały, że na chorobę wieńcowązapadło dwa razy więcej mężczyzn o typie osobowości A niż ich mniej zdeterminowanych odpowiedników o typie osobowości B.

   Friedman i Rosenman odkryli też, że osobowości typu B mogą zostać zmuszone do zachowań typu A, jeżeli obarczy się ich zbyt wielką odpowiedzialnością i jeżeli w miejscu pracy panuje zbyt duże napięcie. Życie w mieście – z jego terminami, kłopotami finansowymi i tak dalej – zwykle wymusza na ludziach zachowanie typu A, nawet jeśli z natury nie mają predyspozycji do zachowań tego typu osobowości .


   SPRAWDŹ, CZY SERCE TO PRAWDZIWY TY
Zachęcam, byście zrobili małe ćwiczenie. Zamknijcie oczy i wskażcie na siebie. Czy wskazujecie na głowę, gdzie mieści się mózg, czy też na serce? Wypróbujcie to ćwiczenie na innych. Zobaczycie, że nikt nigdy nie wskaże na mózg, stopy ani na twarz. Wskazując na prawdziwego siebie, wskazujemy na serce.

   Żaden ze starożytnych ludów, włączywszy w to narody żyjące w czasach biblijnych, nie uważał, jakoby „siedliskiem” tożsamości człowieka był mózg. Dla Greków i dla autorów Biblii siedliskiem ludzkiej tożsamości jest serce – dusza, emocje, wola, uczucia danej osoby.

   Jezus nauczał: „Dobry człowiek z dobrego skarbca wydobywa dobre rzeczy, zły człowiek ze złego skarbca wydobywa złe rzeczy” (Mt 12, 35). Biblia mówi nam także:

   Dam im jedno serce i wniosę nowego ducha do ich wnętrza. Z ciała ich usunę serce kamienne, a dam im serce cielesne, aby postępowali zgodnie z moimi poleceniami, strzegli nakazów moich i wypełniali je. I tak będą oni moim ludem, a Ja będę ich Bogiem. A co do tych, których serce skłania się ku bożkom i obrzydliwościom, to na ich głowy składam odpowiedzialność za ich postępowanie – wyrocznia Pana Boga (Ez 11, 19–21).

   Poniższe wersety opisują serce jako zdolne do myślenia, odczuwania, pamiętania i zachęcania do działań:
• Serce radosne twarz rozwesela,

   gdy smutek w sercu i duch przygnębiony.

   (Prz 15, 13)

   • Serce rozważne szuka mądrości.

   (Prz 15, 14)

   • Od serca mądrego i usta mądrzeją,

   przezorność na wargach się mnoży.

   (Prz 16, 23)

 

   Ciało to urzeczywistnienie wszystkiego, czym jesteś, zaś każda rzecz, której doświadczasz, przydarza się całemu tobie, nie tylko twemu mózgowi. Odnosimy się protekcjonalnie do starożytnych ludów, które wierzyły, że serce potrafi myśleć. Biblia jednak powiada: „Serce rozumne zdobywa wiedzę” (Prz 18, 15) i „Przecież z obfitości serca usta mówią” (Mt 12, 34).

 
   CIAŁO TO URZECZYWISTNIENIE WSZYSTKIEGO, CZYM JESTEŚ, ZAŚ KAŻDA RZECZ, KTÓREJ DOŚWIADCZASZ, PRZYDARZA SIĘ CAŁEMU TOBIE, NIE TYLKO TWEMU MÓZGOWI.
Może jednak zaczniecie się zastanawiać: „Czy moje cielesne serce naprawdę myśli i czuje? Czyż nie jest tylko zwykłą, fizjologiczną pompą?”. Pisarz i naukowiec Paul Pearsall opisał wypadek, który wydarzył się, kiedy przemawiał do międzynarodowej grupy psychologów, psychiatrów i pracowników społecznych w Houston w Teksasie. Tłumaczył, że jest przekonany, iż serce odgrywa centralną rolę w życiu ciała i ducha. Do mikrofonu podszedł pewien lekarz i, roniąc łzy, opowiedział historię ze swego życia. Oto, co przekazał dr. Pearsallowi i innym zgromadzonym na sali:

   Mam pacjentkę, ośmioletnią dziewczynkę, której wszczepiono serce zamordowanej dziesięciolatki. Matka przyprowadziła ją do mnie, kiedy mała zaczęła krzyczeć po nocach, gdyż śnił jej się mężczyzna, który zamordował dawczynię. Matka powiedziała, że córka wie, kto jest zabójcą. Po kilku spotkaniach z dziewczynką nie mogłem zaprzeczyć, że opowieści dziecka są prawdziwe. Postanowiliśmy w końcu z matką dziewczynki, że zadzwonimy na policję. Policjanci, korzystając z opisów małej, znaleźli mordercę. Z łatwością udowodniono mu winę, dzięki dowodom, których dostarczyła moja pacjentka. Czas, broń, miejsce, ubrania, które nosił, co powiedziała do niego dziewczynka, którą zabił... wszystko, co podpowiedziało małe serduszko pacjentki z przeszczepem, zgadzało się co do joty .

LUDZKIE SERCE – SERCE DUCHOWE

 
   Tysiące lat temu Biblia ostrzegała, że grzech, taki jak bezlitosna wściekłość i wrogość, czyni ludzkie serce twardym. Istotnie, stwardniałe lub zwapniałe tętnice mogą rzeczywiście sprawić, że ludzkie serce podczas autopsji będzie twarde jak kamień. „Zatwardziałość serca” nie jest tylko eufemistycznym określeniem zaciętości lub sztywnej postawy. To stan mięśnia sercowego, który pojawia się na skutek poważnej miażdżycy tętnic. Ludzie cierpiący na tę chorobę zwykle dotknięci są też anginą pectoris, czyli bólem klatki piersiowej połączonym z fizycznym wysiłkiem przy oddychaniu. Serce stwardniałe przez lata emocjonalnego cierpienia i na skutekwyniszczającego działania hormonów stresu to serce, które doznaje fizycznego bólu.

   Czy to możliwe, by ból odczuwany podczas ostrego zawału albo innego rodzaju choroby serca był konsekwencją tłumionego bólu płynącego z ukrytego grzechu, braku wybaczenia, gniewu,po którym nie nadeszła skrucha, nieuleczonego porzucenia i innych toksycznych emocji? Możepo prostu jest tak,że serce zranione emocjonalnie i duchowo w końcu ujawnia swój ból za pomocą naczyń i tkanek cielesnego serca.
Czy to możliwe, by cielesne serce człowieka było po prostu odbiciem tego, co dzieje się w jego sercu duchowym? Wierzę, że tak jest. Zbyt często uważamy, że to materialna rzeczywistość determinuje niewidzialny świat duszy, umysłu i emocji. Biblia mówi nam, że zachodzi proces odwrotny. Niewidzialna rzeczywistość duszy, umysłu i emocji wpływa na materialny świat, który postrzegamy poprzez nasze zmysły.

   Bez względu na to, co było pierwsze – reakcja emocjonalna czy fizyczna – współdziałają one ze sobą. Fizyczna, emocjonalna i duchowa strona człowieka są ze sobą powiązane i dopiero zaczynamy odkrywać i rozumieć, jak się to odbywa.
To był tylko fragment poradnika: ZABÓJCZE EMOCJE. ZOBACZ>>>

poniedziałek, 23 listopada 2015

STRES A POSZCZEGÓLNE SCHORZENIA

ZOBACZ CAŁOŚĆ: 

Zabójcze emocje>>>

Związek z rakiem  
  

   Pierwszą linią obrony organizmu przed komórkami rakowymi, jak również przed wirusami, bakteriami i grzybami są naturalni obrońcy organizmu, „komórki-zabójcy” wytwarzane przez układ odpornościowy. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że komórki rakowe występują u wszystkich ludzi. Większość z nas jednak ma zdrowy układ odpornościowy, który skutecznie i sprawnie niszczy te niebezpieczne komórki. Obecne w ciele „komórki-zabójcy” wytwarzane przez układ immunologiczny atakują komórki rakowe, zanim te zdążą uformować guz. 

   Głównym sposobem zapobiegania rakowi jest posiadanie silnego i zrównoważonego układu odpornościowego, który jednak może ulec uszkodzeniu pod wpływem stresu. 

   Związek z chorobami autoimmunologicznymi

   Wiele się mówi o wzmacnianiu odporności, ja jednakchciałbym podkreślić, jak ważna w odniesieniu do układu odpornościowego jest równowaga. Mózg reguluje odpowiedź immunologiczną organizmu, kiedy zaś ten regulacyjny wpływ zostanie zakłócony, może to skutkować nie tyle osłabieniem reakcji immunologicznych (czyli mniejszą aktywnością obecnych w ciele „komórek-zabójców”), lecz nadmierną stymulacją tych reakcji. W takim wypadku system odpornościowy działa na najwyższych obrotach – tak jakby zablokował się pedał gazu, przez co układ pozostaje wciąż na najwyższym biegu. W wyniku tego system immunologiczny organizmu zwraca się nie tylko przeciw bakteriom, wirusom, pasożytom, grzybom i komórkom rakowym, lecz atakuje także zdrowe komórki. Ostatecznie skutkuje to zapaleniem autoimmunologicznym, takim jak gościec przewlekły czy toczeń. 

   Co powoduje uszkodzenie regulacyjnego wpływu mózgu w zakresie odporności? Jednym z głównych czynników zakłócających ten wpływ jest chroniczny stres! 
       

   Związek z alergiami     
  

   Wszystkie choroby alergiczne, w tym alergiczny nieżyt nosa, alergie pokarmowe, wysypki, wyprysk skórny i astma, mają bezpośrednie powiązanie z układem odpornościowym organizmu. Choroby te są wskazówką, że układ odpornościowy się pogubił, w wyniku czego reaguje na zasadniczo nieszkodliwą substancję tak, jakby była niebezpieczna. Przyczyną tej pomyłki może być nadmierny stres. Organizm postrzega wówczas alergeny takie jak kurz, drobinki skóry zwierzęcejoraz pleśń jako niebezpieczne, inwazyjne substancje, a system odpornościowy przypuszcza na nie szturm. Podczas tego ataku białe krwinki (komórki tuczne) uwalniają histaminy, które z kolei wywołują objawy takie jak kichanie, łzawienie, katar oraz zatkanie nosa. Ciało robi, co w jego mocy, by usunąć drażniący je element.

   Jeżeli alergen występuje w pokarmach albo napojach, organizm, próbując pozbyć się drażniącej substancji, stymuluje układ trawiennyoraz wywołuje reakcje skórne. Ta odpowiedź ciała w swej najgroźniejszej formie może sprowokować reakcję anafilaktyczną i śmierć –do tak krańcowych reakcji mogą pobudzić organizm użądlenia owadów – os i pszczół, leki takie jak antybiotyki oraz niektóre pokarmy, na przykład owoce morza i orzeszki ziemne.   

   Związek ze schorzeniami skóry
  

   Wiele różnych badań wykazało, że stres, podobnie jak i inne czynniki psychologiczne, powiązany jest z wystąpieniem i zaostrzeniem objawów u pacjentów chorych na łuszczycę .

   Łuszczyca przypomina wulkan, który wybucha pod naporem niedostrzegalnych sił buzujących pod powierzchnią czyjegoś życia. Ciało uwalnia lęk, frustrację, gniew i inne toksyczne emocje.
Wystąpienie bolesnej, powodującej swędzenie łuszczycy to silny sygnał buntu przeciw wysokiemu natężeniu stresu, który przeżywa chory. 

   Dobrze udokumentowany jest też związek pomiędzy stresem a trądzikiem. Trądzik na tle stresowym częściej niż w jakiejkolwiek grupie wiekowej i warstwie społecznej pojawia się u kobiet w średnim wieku, które wspinają się po drabinie korporacyjnej. Występuje też powszechnie u studentów zdających końcowe egzaminy, u ludzi, których praca jest wysoce stresująca, oraz u tych, którzy w pośpiechu starają się zdążyć na termin z jakimś zadaniem .

   Jedno z wielkich, prowadzących do komplikacji niebezpieczeństw, jakie niosą ze sobą te reakcje skórne, polega na tym, że łuszczyca, egzema i trądzik na tle stresowym powodują perforację skóry. Schorzenia te, zwłaszcza w fazie wykwitu, tworzą w skórze małe, otwarte ranki, które umożliwiają wnikanie w ciało drobnoustrojom, co może łatwo doprowadzić do infekcji. Infekcje nabyte poprzez skórę są często bardzo trudne do wyleczenia i mogą też, choć rzadko, stać się przyczyną śmierci. Literatura medyczna ostatnich stu lat odnotowuje pewną liczbę śmiertelnych przypadków zarażenia gronkowcem po oparzeniach i innych schorzeniach skórnych, szczególnie jeśli otwarta rana znajdowała się na głowie albo na twarzy. Zatrucie organizmu wynikłe z infekcji w wielu z tych przypadków przeniosło się bezpośrednio na mózg. 

   Odnosi się to także do tych przypadków, kiedy ochronną warstwę skóry niszczy oparzenie trzeciego stopnia, gdyż wtedy mogą wniknąć w ciało wszelkiego rodzaju mikroorganizmy. 

   Jest niezmiernie ważne, by nie traktować wykwitów skórnych lekceważąco. 

   Oczywiście stres ujawnia się na skórze nie tylko w postaci choroby. Zwykle żłobi charakterystyczne ślady na twarzy, zostawia po sobie podpis w postaci zmarszczek, które pojawiają się na czole i w kącikach ust. Te zmarszczki nie wygładzają się nawet wtedy, gdy człowiek pogrążony jest we śnie.    
  

   Związek z innymi chorobami
     
  

   Jeżeli ktoś wciąż pozostaje pod wpływem stresu, zaciska w nocy szczęki i zgrzyta zębami. Wiele osób mających kłopoty ze stawem skroniowo-żuchwowym(zespół TMJ)to ludzie zestresowani. 

   Według pewnego badania medycznego 80 procent osób dotkniętych stwardnieniem rozsianym przyznawało, że doświadczyło groźnych i stresujących wydarzeń życiowych, które miały miejsce rok przed wystąpieniem choroby. W porównaniu z grupą kontrolną (osoby niechorujące na stwardnienie rozsiane) podobne wypadki spotkały tylko 35 do 50 procent badanych .

   Chociaż stres niekoniecznie musi stanowić znaną przyczynę pewnych chorób, badania wykazały, że wpływa na poważne nasilenie bólu i cierpień w chorobach autoimmunologicznych, w tym przy gośćcu przewlekłym, stwardnieniu rozsianym, łuszczycy i chorobie Gravesa-Basedowa.
CAŁOŚĆ TUTAJ: 

Zabójcze emocje>>>

piątek, 20 listopada 2015

Skutki stresu

BADANIA MEDYCZNE CORAZ DOBITNIEJ WYKAZUJĄ, ŻE WIĘKSZOŚĆ CHORÓB, NIE TYLKO NIEKTÓRE, MOŻE MIEĆ POCZĄTEK W ODDZIAŁYWANIU PSYCHIKI NA CIAŁO.
ZOBACZ CAŁOŚĆ:

Zabójcze emocje>>>      

 

   Do zaburzeń psychicznych, które mają związek z długotrwałym stresem, należą ogólnie pojętezaburzenia lękowe, ataki paniki, zaburzenia postresowe, depresja, fobie, zaburzenia obsesyjno-kompulsywne (nerwice natręctw) oraz inne, rzadsze choroby psychiczne.

   Długotrwały stres może się też przejawić w formie fizycznych chorób i dolegliwości. Igranie z chronicznym stresem naraża niemal każdy układ narządów ciała na poważne ryzyko. Pozostawiony samemu sobie chroniczny stres może wywrzeć wpływ na cały szereg fizycznych dolegliwości:    
 

   • kłopoty z sercem i naczyniami

   – nadciśnienie

   – kołatanie serca

   – arytmie

   – zawroty głowy i uczucie pustki w głowie
– zespół wypadania płatka zastawki mitralnej(utrata napięcia mięśniowego zastawki mitralnej serca, co może prowadzić do wycieku okołozastawkowego)

   – napadowy częstoskurcz przedsionków (arytmia)

   – przedwczesne skurcze przedsionkowe lub komorowe (nieregularny rytm serca)

   • kłopoty żołądkowo-jelitowe

   – refluks żołądkowo-przełykowy

   – wrzody

   – zapalenie żołądka i jelit

   – zgaga

   – niestrawność

   – zaparcia

   – biegunka i rozregulowanie jelit

   – zespół jelita drażliwego

   – nieswoiste zapalenie jelit(czyli wrzodziejące zapalenie jelita grubegoi choroba Leśniowskiego-Crohna)

   • bóle głowy

   – migrenowe bóle głowy

   – napięciowe bóle głowy

   • choroby skóry

   – łuszczyca
– egzema (wyprysk skórny)

   – pokrzywka

   – trądzik

   • układ moczowo-płciowy

   – przewlekłe zapalenie gruczołu krokowego (infekcja prostaty)

   – przewlekłe i nawracające infekcje grzybicze

   – częste oddawanie moczu

   – utrata popędu płciowego i impotencja

   – częste infekcje dróg moczowych

   – niższy poziom progesteronu i testosteronu

   • bóle i zapalenia

   – przewlekłe bóle pleców

   – ból włókien mięśniowych

   – przewlekłe zespoły bólowe

   – zapalenie ścięgna

   – zespół cieśni nadgarstka

   – zespół TMJ (napięcie stawu skroniowo-żuchwowego)

   • problemy z układem oddechowym

   – przewlekłe lub nawracające przeziębienia, infekcje zatok, bóle gardła, infekcje uszu

   – przewlekłe lub nawracające zapalenie płuc, zapalenie oskrzeli

   – astma
– skurcze oskrzeli

   – krótki oddech

   – hiperwentylacja

   • osłabienie odporności

   – ciągłe zmęczenie

   – przewlekłe i nawracające infekcje różnego rodzaju
   
 

   Osłabienie odporności, spowodowane przedłużającym się stresem, może objawić się na wiele innych sposobów, może też wiązać się z takimi chorobami jak mononukleoza lub wirus Epsteina-Barr,CMV (cytomegalowirus), alergie pokarmowe i wywołane czynnikami środowiskowymi, jak również choroby autoimmunologiczne, takie jak gościec przewlekły, toczeń, choroba Gravesa-Basedowa orazstwardnienie rozsiane. Badania medyczne dowiodły, że ludzie żyjący pod wpływem długotrwałego stresu są bardziej narażeni na ryzyko wystąpienia chorób wirusowych i bakteryjnych niż ci, których taki stres nie dotyka. Ciała osób zestresowanych są o wiele bardziej podatne na rozwój infekcji bakteryjnych, wirusowych, pasożytniczych i grzybiczych.

środa, 18 listopada 2015

WYŁĄCZ NAPŁYW HORMONÓW STRESU!

Zabójcze emocje ZOBACZ CAŁOŚĆ>>>

A tu fragment:
Nigdy nie zapomnę słów pewnego profesora psychiatrii uczelni medycznej. Wcześniej przez wiele lat pracował jako dermatolog i wyleczył licznych pacjentów cierpiących na łuszczycę. Podszedłem kiedyś do niego przy okazji i zapytałem, czemu porzucił dermatologię i zajął się psychiatrią. Odpowiedział, że praca dermatologa doprowadziła go do wniosku, że wielu pacjentów cierpiących na łuszczycę i wyprysk skórny tak naprawdę „płacze poprzez skórę”. Innymi słowy, ludzie ci z takiego czy innego powodu nie byli w stanie wypłakać się otwarcie, mimo że przeżywali wydarzenia, które upoważniały ich do wylania łez. Ludzie ci uwalniali swój smutek poprzez skórę, gdzie ujawniał się w postaci bolesnych czy drażniących wysypek. 

   Badania wykazały, że nagłe wystąpienia łuszczycy czy egzemy pojawiają się częściej, kiedy ktoś poddany jest stresowi. W gruncie rzeczy wyprysk nazywa się czasem „wrzeniem” skóry. Stres nasila tę dolegliwość. 
Chociaż nie jestem dermatologiem, radzę wam uważać, kiedy skóra zacznie płakać. Przestrzegam was jako lekarz: nauczcie się wyłączać stres!     
  

   JAK POSTRZEGASZ ŚWIAT?   

   Stres powodują nie tyle same wydarzenia i doświadczenia, ile sposób postrzegania przez jednostkę okoliczności zaistniałych w jej życiu. Poziom stresu u danej osoby ma wiele wspólnego z tym, co dana osoba sądzi. 

   Chciałbym wyjaśnić to szerzej. 

   To, co jeden człowiek mógłby uznać za stresujące, w oczach innej osoby może w ogóle na takie nie wyglądać. Jedna osoba, planując wydać obiad na czterdzieści osób, podejdzie do tego spokojnie, będą ją cieszyć wszystkie etapy przygotowań, jak również fakt, że jest gospodarzem takiego przyjęcia. Kogoś innego może ogarnąć całkowita panika na myśl o podjęciu cichym obiadem sześciu osób. 

   Czy wydanie przyjęcia ma w sobie z natury coś stresującego? Nie. Czy liczba osób zaproszonych na obiad albo fakt, że jest on uroczysty czy też nieoficjalny, kryje w sobie jakiś szkodliwy czynnik? Nie. 
Różnica sprawiająca, że jakieś wydarzenie jest stresujące albo nie, kryje się w postrzeganiu – i kryje się też w tym, co dana osoba uważa za ważne w samym wydarzeniu, jego potencjalnych konsekwencjach oraz wysiłku, jaki trzeba w to wydarzenie włożyć.     
  
   Ktoś powiedział mi ostatnio:    
     
   –   Nie rozumiem tego. W piątek budzę się kompletnie wyczerpany i brnę przez dzień, nie mogąc się doczekać weekendu. Wieczorem padam na łóżko, wdzięczny, że mogę się wyspać i że następnego dnia nie muszę iść do pracy. W sobotę rano budzę się wcześniej,niż zwykle wstaję do pracy, wpadam po uszy w sprawy domowe, a potem biegam po sklepach, czasem wykroję też chwilę na poranną kawę z przyjaciółmi albo wyskoczę po południu do kina i na kolację ze znajomymi. Na koniec dnia zrobiłem tyle samo albo i jeszcze więcej niż w pracy, jak zawsze jestem bez przerwy w ruchu, rozmawiam z tyloma ludźmi co w ciągu tygodnia i wypełniam prawie tyle zadań co w pracy, albo i więcej, a pod koniec dnia nie jestem w ogóle zmęczony. Jak to możliwe? 

   –   Nie uważasz soboty za dzień roboczy – odparłem. – To kwestia percepcji. Postrzegasz poniedziałek, wtorek, środę, czwartek i piątek jako dni pracy, a ta, jak sądzisz, oznacza wysiłek, odpowiedzialność, rygorystyczny plan dnia, intensywne skupienie i różne inne rzeczy, które uważasz za trudne. Sobotę postrzegasz jako dzień zabawy i uważasz, że zabawa oznacza rozrywkę, przyjaciół, zakupy i „zabawę w dom”. To, co sądzisz, to, co postrzegasz, decyduje o tym, ile przeżyjesz stresu, zaś natężenie stresu decyduje o tym, jak zmęczony czujesz się pod koniec dnia. 

   Pewien człowiek powiedział mi kiedyś, że grając zawodowo w meczu futbolu, pod koniec gry był obolały, ale niespecjalnie zmęczony – lecz godzina załatwiania rachunków zupełnie go wykańczała, do tego stopnia, że musiał się zdrzemnąć. Czy płacenie rachunków jest bardziej stresujące niż gra w piłkę? Nie. Ten mężczyzna uznawał futbol za ekscytujący, zaś płacenie rachunków uważał za nudne i trudne. To, co sądził o każdej z tych aktywności, decydowało o tym, jaki stres przeżywał w ich trakcie. 

   Jeśli chodzi o stres, najistotniejsze jest to, co się sądzi. 

   Dwaj nowojorscy psychiatrzy, dr Thomas Holmes i dr Richard Rahe, zauważyli, że nawet pozytywne i upragnione wydarzenia i doświadczenia – takie jak małżeństwo czy narodzenie się dziecka – mogą powodować stres . Jak to możliwe? Wchodzi tu w grę to, co sądzimy o takim szczęśliwym wydarzeniu.
omyślcie o tym przez chwilkę. Czy podczas ceremonii zawarcia małżeństwa drżały wam ręce? Czy trzęsły się wam kolana i czy mieliście sucho w ustach? Czy pociły się wam dłonie? 

   Czy choć trochę przypominało to reakcję emocjonalną, jakiej doznaliście, kiedy ostatnio musieliście zjechać na pobocze z powodu korka? 

   Wszyscy słyszeliśmy opowieści o ludziach, którzy przeżyli zawał serca na wieść o tym, że wygrali na loterii, albo kiedy dowiedzieli się, że wraca do domu rzekomo nieżyjąca czy też dawno niewidziana ukochana osoba. Wszyscy słyszeliśmy historie o kimś, kto zmarł w trakcie stosunku seksualnego. Badacz stresu Robert Sapolsky napisał: „Jak to się dzieje, że radosne wydarzenia mogą nas uśmiercić tak samo jak nagłe nieszczęście? Najwyraźniej dlatego, że są do siebie pod pewnym względem podobne. Skrajny gniew i radość w odmienny sposób oddziałują na fizjologię rozrodu,na wzrost, i najprawdopodobniej na układ odpornościowy, ale jeśli chodzi o układ krążenia, ich wpływ jest dosyć zbliżony” .

   Te zjawiska leżą u podstaw poglądu owięzi między emocjami, które odczuwamy, a naszym samopoczuciem fizycznym.
     
     WYTWARZANIE SIĘ NAWYKÓW MENTALNYCH
Czy obudziliście się kiedyś, myśląc o jakimś szczególnie bolesnym wydarzeniu z przeszłości, a potem uświadomiliście sobie, że trudno wam przychodzi ogarnięcie porannych zadań, tak jakby to raniące wydarzenie miało miejsce dzień wcześniej? Sny często wyzwalają przeszłe wspomnienia, zaś u wielu ludzi samo wspomnienie dawnych zranień i krzywd wywołuje w ciele reakcję stresową. 

   Mózg tak naprawdę nie rozróżnia – biochemicznie – czy wspomnienie pochodzi z dawnej czy bliskiej przeszłości. Myśl o przeszłym zdarzeniu przekłada się na kod biochemiczny, a ciało reaguje na substancje chemiczne. Ciało nie wie, czy wydarzenie ma miejsce obecnie, czy też doszło do niego piętnaście lat temu. Samo myślenie o dawnych, głębokich emocjonalnych zranieniach może wywołać w ciele taką reakcję, jakby te rany zadawane były w tym właśnie momencie. 

   Ponadto im dłużej rozmyślamy o dawnych zranieniach i ciosach,tym bardziej wpływa to na wytworzenie się w umyśle pewnego nawyku mentalnego, przez co reakcja stresowa pojawia się szybciej za każdym razem, kiedy pozwolimy starym emocjom ujawnić się na nowo. Ciało wciąż od nowa odczuwa ból wywołany wyrzuceniem z pracy, brakiem awansu czy odmową rozwodu. W gruncie rzeczy dzieje się to za każdym razem, kiedy ktoś przywołuje żywe wspomnienie danego wypadku i związanych z nim emocji. 

   To dlatego nierzadko bywa tak, że po poważnym kryzysie życiowym, na przykład po gwałcie albo po śmierci ukochanej osoby, u dotkniętego tą traumą człowieka powstaje choroba, która ciągnie się przez miesiące, a nawet lata. 

   Niektórzy, w tym także lekarze, lekceważą znaczenie chorób wynikłych ze związku psychiki i ciała, inaczejdolegliwości psychosomatycznych. Wielu lekarzy uczyło się na studiach, że takich chorób w ogóle nie ma – że wszystkie są wytworami wyobraźni. Prawda jednak jest inna – takie dolegliwości istnieją. Mogą oczywiście mieć swój początek w wyobraźni czy w zachodzących w umyśle procesach postrzegania i sądzenia – ale kończą się całkowicie realnymi chorobami ciała. Porozmawiajcie z kimkolwiek, kto całe lata cierpiał na chorobę psychosomatyczną,a potwierdzi, że jest ona równie bolesna i przykra jak każda inna choroba; czasami nawet tego typu schorzenia są bardziej bolesne i sprawiają więcej cierpienia. Badania medyczne coraz dobitniej wykazują, że większość chorób, nie tylko niektóre, może mieć początek w oddziaływaniu psychiki na ciało.

poniedziałek, 16 listopada 2015

OD NISZCZĄCEJ EMOCJI DO ŚMIERTELNEJ CHOROBY

Zabójcze emocje ZOBACZ CAŁOŚĆ>>>

Czemu na to zachorowałem? – zapytał Jim ostrym tonem. – Hm? Wy, lekarze, niby tak dużo wiecie – więc czemu mnie to dopadło? 

   Większość pacjentów, których przyjmuję, przy pierwszej wizycie okazuje raczej przygnębienie niż wściekłość. Jim jednak był wściekły. 

   –   Gniewa się pan, bo postawiłem taką diagnozę, tak? – spytałem. – Gniewa się pan, bo zapadł pan na tę chorobę, prawda? 

   –   Jakżeby inaczej! – krzyknął Jim. – Robiłem wszystko, by prowadzić, na ile potrafię, dobre życie. Ciężko pracowałem, byłem wierny żonie i starałem się postępować właściwie. Nie zasłużyłem na to. 

   –   Czy nie sądzi pan, że życie potraktowało pana sprawiedliwie, tak, jak pan je traktował? – zapytałem. 

   –   Ależ skąd! Odkąd byłem dzieckiem, los nie szczędził mi przeszkód. Jedna goniła następną. W końcu postanowiłem, że nauczę się je przezwyciężać, zamiast na nie wpadać albo się o nie potykać. Wyrasta przeszkoda... Jim przez nią przeskakuje... wyrasta następna... Jim znów ją pokonuje. Może i trochę zasłużyłem na to, co mnie w życiu spotykało, lecz niech mi pan uwierzy, panie doktorze, większość tego, co mnie spotkało, to nie moja wina. Teraz przede mną przeszkoda, której Jim, jak mu mówią, może nie dać rady pokonać.

   Rozmawialiśmy z Jimem prawie przez godzinę. Od trzydziestu ośmiu lat pracował jako adwokat i jak wielu z nich szukał kogoś, kogo mógłby oskarżyć – niekoniecznie po to, by go pozwać, ale po to, by jakaś osoba czy przyczyna pozwoliły mu zaklasyfikować i określić wroga. Jego poczucie sprawiedliwości domagało się, by znaleźć oskarżonego i ścigać go prawnie za zrujnowanie zdrowia Jima. 

   –   Sądzę, że powinien pan się przyjrzeć, w jaki sposób przeżywa pan przeszkody i utrudnienia w swoim życiu – oznajmiłem w końcu. Nastąpiła jeszcze krótka dyskusja, po czym Jim nagle wstał i, uniósłszy podbródek, powiedział:       

   –   Co? Mówi mi pan, że mogę być odpowiedzialny za tę chorobę? Doktorze, pozwoli pan – ja nie wierzę w emocje. Nie odczuwam ich prawie wcale, tylko nieliczne, a i tych nauczyłem się nie okazywać.
   Właśnie teraz okazuje pan jedną z nich – zauważyłem. – Proszę pana, zasadnicza kwestia wygląda tak: czy chce pan dobrze się miewać? Czy też naprawdę chce pan przeskoczyć tę przeszkodę i dalej żyć w oczekiwaniu na następną? 

   Jim na powrót opadł na krzesło. 

   –   Tak – odparł spokojnie. – Chcę. Nie jestem jeszcze gotów, by to rzucić. Zanim jednak powie mi pan, co robić, chciałbym się dowiedzieć, dlaczego uważa pan, że miały w tym udział emocje. 

   Utorował mi drogę do odpowiedzi na pytanie: w jaki sposób emocje mogą zmienić się w chorobę fizyczną?     
  

   JAK EMOCJE ZMIENIAJĄ SIĘ W CHOROBĘ     
  

   Istnieje jedno słowo, którym możemy nazwać podstawowe ogniwo przekazu pomiędzy myślami generowanymi przez mózg a tym, co dzieje się w komórkach ciała: neuropeptydy. Spokojnie – zanim oczy wam się zaszklą i założycie, że mam zamiar zaatakować was masą medycznego żargonu, chciałbym was zapewnić, że zamierzam opisać fizjologiczny proces zamiany emocji w chorobę w bardzo prostych słowach. Jeśli są wśród was lekarze lub medyczni pracownicy naukowi, możecie uznać to objaśnienie za nadmiernie uproszczone, lecz proszę was o cierpliwość.
Doktor Candace Pert, uznana badaczka stresu, wykazała, że pewien rodzajnaszych białych ciałek krwi (odpornościowych) – monocyty – zaopatrzony jest na powierzchni w maleńkie molekułyzwane neuroreceptorami, które są doskonale dopasowane do neuropeptydów. W receptory te wyposażone są wszystkie monocyty. 

   Mózg syntetyzuje neuropeptydy – czyli łańcuchy aminokwasów – i rozprowadza je po całym ciele wzdłuż komórek nerwowych. Neuropeptydy to jakby klucze, pasujące do molekularnych zamków rozmieszczonych we wszystkich komórkach ciała. Doktor Pert nazywa je „drobinami mózgu, pływającymi po ciele” . Dzięki nim mózg „nawiązuje kontakt” z białymi krwinkami w całym ciele, zaś system immunologiczny z kolei odpowiada mózgowi, również za pomocą wspomnianych „mediatorów” zwanych neuropeptydami . Jeżeli mózg zinterpretuje wrażeniafizyczne jako gniew, lęk lub depresję, wszystkie białe krwinkibardzo szybko się o tym dowiedzą!     
  

   JEŻELI MÓZG ZINTERPRETUJE WRAŻENIA FIZYCZNE JAKO GNIEW, LĘK LUB DEPRESJĘ, WSZYSTKIE CIAŁA ODPORNOŚCIOWE SZYBKO SIĘ O TYM DOWIEDZĄ!
Mózg i komórki ciała nie tylko porozumiewają się; komórki ponadto wyposażone są do pewnego stopnia w pamięć. Tysiące ludzi obserwowało, jakie postępy zrobił znany aktor Christopher Reeve. Reeve po upadku z konia przez lata był sparaliżowany. Przeszedł szeroko zakrojoną terapię fizyczną – fizjoterapeuci ciągnęli, naciskali i ustawiali mu nogi i ramiona w pozycjach normalnych dla zdrowego człowieka. Stare komórki w mięśniach, nerwach i tkankach obumarły i zostały zastąpione nowymi. Okazało się, że te nowe komórki nie pamiętają paraliżu, lecz za to przechowują pamięć o ruchu, którego z takim wysiłkiem uczono stare komórki, i pragną się poruszać.Pamięć o tym, jak komórki, tkanki, nerwy i mięśnie powinny się poruszać, została przeniesiona z jednej grupy komórek, którą manipulowano, do drugiej, które oczekiwały na manipulację! Pamięć nie mieści się więc w mózgu, lecz w komórkach ciała. 

   Reakcje stresowe na poziomie komórkowym mają bardzo szeroki zasięg. Lęk na przykład wyzwala ponad 14 tysięcy poznanych fizycznych i chemicznych reakcji stresowych i aktywizuje ponad trzydzieści różnych hormonów i neuroprzekaźników . 

   W latach dwudziestych XX wieku fizjolog dr Walter Cannon jako pierwszy opisał jako część reakcji stresowej to, co nazwał reakcją„walcz lub uciekaj”.Wielu uczonych uważa go za pioniera badań nad stresem. W maju 1936 roku dr Cannon napisał artykuł zatytułowany The Role of Emotion in Disease opublikowany w „Annals of InternalMedicine”. Cannon stwierdzał w nim, że kiedy ktoś postrzega siebie jako cel niebezpiecznego ataku, lęk pojawiający się w odpowiedzi na takie postrzeganie sytuacji powoduje znaczne zmiany fizjologiczne w ciele. Silny lęk sygnalizuje ciału, że powinno bronić się lub uciekać .

   Cały system reakcji fizjologicznych związany jest przede wszystkim z hormonami: adrenaliną (zwaną też epinefryną) i noradrenaliną. Te dwa hormony w okresach intensywnego stresu powodują dramatyczne skutki we współczulnym układzie nerwowym. 

   Kiedy dochodzi do stresującego wydarzenia, mózg zauważa stres i reaguje, uwalniając odpowiednie hormony z podwzgórza, przysadki mózgowej i nadnercza. Reakcja stresowa pobudza także nadnercza do wydzielania adrenaliny. Stymulowane nerwy współczulne uwalniają w ciele jeszcze więcej adrenaliny. Nerwy współczulnerozmieszczone są w całym ciele, nawet w narządach i tkankach, dlatego też wraz z ich pobudzeniem zaczyna szybciej bić serce, dochodzi do stymulacji okrężnicy (co może spowodować biegunkę), pocimy się, oskrzela rozszerzają się, wchłaniając więcej tlenu, itp.

RÓWNOWAGA HORMONALNA  
  

   Między hormonami w ciele zachodzi bardzo delikatna równowaga. Jeśli każdy hormon występuje we właściwej ilości, ma to pozytywny skutek dla organizmu, lecz jeśli jakiegoś hormonu jest zbyt dużo albo za mało, odbija się to ujemnie na całym systemie. 

   Doktor Hans Selye, endokrynolog, był jednym z pierwszych badaczy, którzy wskazali na związek stresu emocjonalnego z chorobami. Uczony ten dowiódł, że lęk, gniew i inne stresujące emocje prowadzą do powiększenia przerostunadnerczy, czego powodem jest nadmierna stymulacja przysadki mózgowej. Innymi słowy, zbyt wiele stresu sprawia, że przysadka mózgowa produkuje nadmierną ilość hormonów . 

   Wszyscy słyszeliśmy historie o tym, jak jakaś drobna, starsza pani uniosła samochód, żeby uwolnić uwięzione pod nim dziecko, albo o rozwścieczonym żołnierzu, który sam jeden stanął do walki z całym batalionem wroga. To właśnie nagły przypływ adrenaliny podczas silnego stresu uzdalnia ciało do zadziwiających, wymagających wielkiej siły wyczynów. 

ZDRADLIWY CHARAKTER ADRENALINY    
  

   Adrenalina to hormon stresu, który wyzwala równie potężną euforię, jak dowolny narkotyk. Podwyższony poziom adrenaliny może sprawić, że człowiek poczuje się wspaniale.Osoba, u której adrenalina krąży po ciele, ma mnóstwo energii, potrzebuje niewiele snu i, ogólnie rzecz biorąc, czuje się bardzo podekscytowana życiem. Wielu specjalistów, którzy lubią niezwykle stresujące wymagania swojego zawodu, może uzależnić się od stresu – w gruncie rzeczy zaś od napływu adrenaliny. Pracownicy szczebla kierowniczego wspinający się po korporacyjnej drabinie, adwokaci wojujący na sali rozpraw i lekarze pogotowia zmagający się z jedną poważną traumą po drugiej – wszyscy oni przyznają się do uzależnienia od adrenaliny.     
  

   WIELU SPECJALISTÓW, KTÓRZY LUBIĄ NIEZWYKLE STRESUJĄCE WYMAGANIA SWEGO ZAWODU, MOŻE UZALEŻNIĆ SIĘ OD STRESU.      
  

   Adrenalina to potężny hormon, który powoduje w fizjologii organizmu daleko idące skutki. Mobilizuje mózg, wyostrza wzrok i napina mięśnie, przygotowując ciało do walki lub ucieczki. Podnosi także ciśnienie krwi i przyspiesza czynność serca, mimo że naczynia krwionośne ulegają zwężeniu. Kiedy adrenalina zaczyna krążyć po ciele, ustaje trawienie, ponieważ krew odpływa z układu trawiennego i zasila mięśnie. 

   Gdy stres jest krótkotrwały, niewielka porcja adrenaliny wyrządza więcej dobrego niż złego. Jeśli na przykład ktoś stoi przed rozjuszonym pitbullem lub gdy nagle zaatakuje nas jakiś rozwścieczony osobnik, ciało prawdopodobnie zareaguje na dostrzeżone niebezpieczeństwo i stres, pompując do organizmu porcję adrenaliny i kortyzolu. Po nagłym napływie tych hormonów przychodzi zmęczenie i potrzeba odpoczynku. Większość ludzi wie, że po szczególnie przerażającej czy pełnej gniewu utarczce odczuwa się wyczerpanie i pragnie się chwili wytchnienia.    
  

   Pamiętajcie, że także utarczka z małżonkiem czy nastoletnim dzieckiem albo gniewna uwaga, kiedy ktoś zajedzie wam drogę na ulicy, uznawane są przez ciało jako sygnał do wydzielenia niewielkiej dawki adrenaliny i kortyzolu. Jak wspominałem wcześniej, ciało nie rozróżnia, co powoduje potrzebę uwolnienia dodatkowej, niewielkiej dawki hormonu.Dostrzega niebezpieczeństwo lub trudność i szybko reaguje. 
W normalnych warunkach ten cykl – adrenalina/kortyzol i zmęczenie/odpoczynek – pojawiający się w odpowiedzi na krótkotrwały stres, jest ogólnie rzecz biorąc nieszkodliwy dla organizmu. Może nawet ocalić nam życie, mobilizując nas na przykład do walki z rozjuszonym pitbullem lub do szybkiej ucieczki w bezpieczne miejsce. 

   Długotrwały stres jednak może doprowadzić do tego, że hormony stresu będą pompowane do organizmudanej osoby niemal regularnie. Jeśli na przykład ktoś żyje przez lata w stanie nierozwikłanego gniewu wobec małżonka czy dziecka, adrenalina może napływać do organizmu w nadmiernych ilościach. Podobnie też, jeśli ktoś pracuje przez lata pod kierunkiem szefa czy systemu, który sprawia, że osoba ta czuje się bezsilna i obrażana, to może przeżywać niemal nieustanny gniew czy poczucie zagrożenia. Taki długotrwały stres powoduje stały napływ hormonów adrenaliny i kortyzolu do krwiobiegu, co wywiera ogromnie rujnujący wpływ na zdrowie. 

   Przedłużający się podwyższony poziom adrenaliny może przyspieszyć akcję serca i zwiększyć ciśnienie krwi do tego stopnia, że nagłe, przyspieszone bicie serca i wysokie ciśnienie krwi staną się normą. To nie rokuje dobrze. 
Podwyższony przez dłuższy czas poziom adrenaliny może też doprowadzić do zwiększenia stężenia trójglicerydów, czyli tłuszczów krążących we krwi, oraz podwyższać poziom cukru we krwi. To także nie rokuje dobrze. 

   Utrzymujący się długotrwale wysoki poziom adrenaliny może też doprowadzić do tego, że krew będzie szybciej krzepnąć (co przyczynia się do wytwarzania blaszek miażdżycowych), tarczyca będzie nadmiernie podrażniana i organizm zacznie wytwarzać więcej cholesterolu. Wszystkie te objawy, jeśli powtarzają się przez długi czas, niosą ze sobą potencjalne zagrożenie dla życia. 

   Wspomniałem już, że kiedy ciało uwalnia adrenalinę do organizmu,wydziela też hormon zwany kortyzolem. 

   Podwyższony poziom kortyzolu utrzymujący się przez dłuższy czas powoduje długotrwałe zwiększenie stężenia cukru oraz insuliny we krwi. Podnosi się poziom trójglicerydów w krwiobiegu i może pozostać taki przez dłuższy okres. Może też wzrosnąć ilość cholesterolu we krwi i utrzymywać się na tym podwyższonym poziomie. Zbyt wiele kortyzolu w organizmie przyczynić się też może do przybrania na wadze, i to na stałe – zwłaszcza w środkowych partiach ciała. 

   Nadmierna ilość kortyzolu w ciele może pozbawić kości niezbędnych elementów, takich jak wapń, magnez i potas. Może też prowadzić do utraty tkanki kostnej, a ponadto może być przyczyną zatrzymywania sodu (soli) w ciele, co przekłada się na wzrost ciśnienia krwi. Udowodniono, że podwyższony poziom kortyzolu powoduje:

   • nadwerężenie odporności organizmu – zaś nieprawidłowe reakcje systemu immunologicznego wiążą się z podatnością na wiele chorób ,

   • mniej efektywne wykorzystanie glukozy – główny czynnik w kontrolowaniu zarówno cukrzycy, jak i wagi ,

   • utratę tkanki kostnej – czego konsekwencją jest rozwój osteoporozy ,

   • zmniejszenie masy mięśniowej oraz zahamowanie regeneracji i wzrostu skóry – oba te czynniki mają bezpośredni wpływ na siłę, kontrolę wagi oraz ogólnie pojęty proces starzenia ,

   • intensywniejsze gromadzenie tkanki tłuszczowej ,

   • pogorszenie się pamięci i zdolności uczenia się, jak również obumieranie komórek mózgowych.     
  

   ZA DUŻO I ZA DŁUGO    
  

   Ustawiczne uwalnianie hormonów stresu – adrenaliny i kortyzolu – jeżeli nie zostanie opanowane, może wypalić organizm, podobnie jak kwas przeżera metal. Nawet wiele godzin po zakończeniu zdarzenia, które spowodowało stres, wspomniane hormony mogą utrzymywać się w ciele na wysokim poziomie, kontynuując swoje niszczycielskie dzieło.     
  

   USTAWICZNE UWALNIANIE HORMONÓW STRESU – ADRENALINY I KORTYZOLU – JEŻELI SIĘ GO NIE OPANUJE, MOŻE WYPALIĆ ORGANIZM, PODOBNIE JAK KWAS PRZEŻERA METAL.      
  

   Gdy długotrwały stres emocjonalny trwa i staje się przewlekły, skutki ciągłego wytwarzania hormonów stresu będą jeszcze bardziej destrukcyjne. To wówczas toksyczne emocje stają się emocjami zabójczymi. Ciało zaczyna niszczyć samo siebie. Potężny, ciągły zastrzyk substancji chemicznych uszkadza tkanki i narządy, co w następstwie może objawić się w postaci wielu różnych chorób. 

   Pozostaje smutnym faktem, że jako naród wchodzimy na szlak nadmiernego stresu w coraz młodszym wieku. Paul Pearsall w książce The PleasurePrescriptionstwierdza, że młodzi ludzie są dzisiaj zestresowani, jeszcze zanim mieli szansę rozpocząć samodzielne życie. Przytacza dyskusję z jednym ze studentów ze swego college’u: –   Zawsze – oznajmił mój student na zajęciach z psychologii – albo jestem zmęczony i znudzony, albo zestresowany i doprowadzony do ostateczności. Mam tylko dwa biegi, najwyższy i najniższy, i pewnie już rozwaliłem sprzęgło. Najbardziej martwię się tym, że nic mnie już nie cieszy. Nic mnie naprawdę nie ekscytuje ani nie smuci. Dawno już nie śmiałem się długo i serdecznie ani porządnie się nie wypłakałem. Brnę do przodu, ale w ogóle nie odczuwam emocji. Byłem w Disneylandzie i Disney World. Pływałem skuterem wodnym, skakałem na bandżo, przeżyłem szalony seks, upijałem się do nieprzytomności, brałem narkotyki. Nic mnie nie pociąga ani nie odpycha. Mam tylko dziewiętnaście lat – a czuję się, jakbym przechodził kryzys wieku średniego .

   Pearsall po tej rozmowie doszedł do wniosku, że wielu studentów przejawia klasyczne symptomy wypalenia i wyczerpania stresem na najwyższym, trzecim poziomie. Jak napisał: „Przychodząc na zajęcia, wyglądają na zmęczonych, kaszlą, kichają i cierpią na wszelkiego rodzaju choroby, począwszy od chronicznego przeziębienia po mononukleozę. Kiedy pytam, jakie mają rozrywki, najczęściej słyszę w odpowiedzi: «plątanie się». Kiedy pytam, co przez to rozumieją, mówią mi, że «po prostu wałęsają się tu i tam, czekając, aż wydarzy się coś, co ich będzie kręcić»” .
Zanim przeciętny młody człowiek osiągnie w naszej kulturze dojrzałość, jest świadkiem ponad 70 tysięcy odegranych morderstw, które ogląda w telewizji . Psychika dziecka nie rozróżnia udawanych morderstw od prawdziwych. Umysł postrzega niebezpieczeństwo i na nie reaguje. Wszyscy znamy uczucie, jakie pojawia się przy oglądaniu szczególnie przerażającego czy pełnego napięcia film. Ciało doświadcza wówczas przelotnej reakcji adrenalinowej. To samo może się nam przytrafić, jeśli weźmiemy jakiś kłębek nitek za pająka: adrenalina napływa nawet wtedy, jeśli pająk jest tylko wytworem wyobraźni. Dochodzi do stymulacji – nawet jeśli niebezpieczna sytuacja nie dzieje się naprawdę. 

   Równie szybką drogą do uzależnienia się od adrenaliny jak przerażające, makabryczne przekazy, może stać się poszukiwanie przyjemności za pomocą zewnętrznego pobudzenia. Ciało postrzega stymulację nowymi bodźcami jako stres, zaś hormony stresu oddziałują na organizm jak każdy inny narkotyk, gdyż w odpowiedzi na nową sytuację wyzwalają euforię. To hormony przyjemności sprawiają, że interpretujemy wydarzenie jako porywające czy ekscytujące.     
  

   Ciągła pogoń za wytwarzaną przez hormony euforią powoduje to, co nazywamy pobudzeniem,które jest stanem zależności od neurohormonów stresu. Dochodzi do niej wtedy, kiedy ktoś nieustannie poszukuje czegoś nowego, niezwykłego, innowacyjnego, frapującego zmysły. Taka osoba pędzi od jednego wysoce dramatycznego wydarzenia do drugiego. Skutek jest taki, że człowiek zaczyna uważać nadmierną stymulację za normę, a wszystko, co słabsze odtego hormonalnego upojenia, za nudne i rozczarowujące. 

   W końcu adrenalina wciąga bez reszty. Tak jak alkoholik potrzebuje alkoholu, nałogowiec adrenaliny jest fizycznie i psychologicznie uzależniony od regularnych dawek tego hormonu. Podobnie w przypadku większości pozostałych uzależnień od różnych substancji chemicznych, uzależnienie od adrenaliny oddziałuje nadzwyczaj destrukcyjnie na ciało. Osoba, która wychodzi z takiego uzależnienia, zazwyczaj cierpi na poważne objawy głodu narkotycznego.    
  

   DWIE PODSTAWOWE ZASADY ODNOSZĄCE SIĘ DO STRESU     
  

   Musimy sobie wyraźnie uświadomić,że ciało postrzega stres wytworzony przez dobre doświadczenia dokładnie tak samo, jak podchodzi do stresu spowodowanego doświadczeniami negatywnymi. Musimy też zrozumieć następujące zasady:
Zasada 1: Stres stresowi nierówny

   Pewne stany emocjonalne mają o wiele bardziej niszczący wpływ niż inne. Zarówno radość, jak i smutek, przeżywane w skrajnym natężeniu, wywołują stres, lecz intensywny żal działa o wiele bardziej destrukcyjnie niż intensywna radość! Mamy w ciele coś w rodzaju miernika stresu. Emocje, które nas najbardziej niszczą, to wściekłość, brak przebaczenia, depresja, gniew, zamartwianie się, frustracja, lęk, żal i wina.      
  

   Zasada 2: Musimy się nauczyć, jak wyłączać stres

   Musimy też zrozumieć, że hormonów stresu przybywa w ciele, gdy nie potrafimy wyłączyć reakcji stresowej. Reakcja ta ma pozytywny skutek tylko wtedy, kiedy doznaje się jej przez krótki czas. Przedłużająca się reakcja stresowa ma na dłuższą metę zawsze negatywny wpływ na organizm. 

Zabójcze emocje ZOBACZ CAŁOŚĆ>>>


piątek, 13 listopada 2015

Zabójcze emocje

SAMOPOCZUCIE EMOCJONALNE PRZEKŁADA SIĘ NA SAMOPOCZUCIE FIZYCZNE     
  ZOBACZ CAŁOŚĆ>>>

   Pewna moja przyjaciółka – śpieszę dodać, że ciesząca się dobrym zdrowiem – powiedziała kiedyś do mnie: – Kiedy zostawił mnie mąż, byłam załamana. Naprawdę wierzyłam w przysięgę małżeńską i byłam gotowa przetrzymać prawie wszystko: być razem na dobre i na złe, w bogactwie i biedzie, zdrowiu i chorobie. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że to mnie przytrafi się zło i bieda oraz mąż, który już w dwóch pierwszych latach naszego małżeństwa miał emocjonalne problemy.
–   Wkrótce po tym, jak Todd odszedł – mówiła – odwiedziła mnie przyjaciółka Ellen i powiedziała coś, co uznałam za dziwne. Powiedziała: Zadbaj o zdrowie, Jess, i to na poważnie. Rób to, co należy.Nie wpadaj w chorobę.

   Inni w tym czasie przychodzili do mnie i radzili, że powinnam poddać się terapii, więcej się modlić, więcej śmiać, częściej wychodzić z przyjaciółmi, zapisać się do jakiegoś klubu i robić różne inne rzeczy, by przezwyciężyć ból. Ellen zwróciła uwagę na moje zdrowie fizyczne i tym mnie zaskoczyła.

   Moja znajoma opowiadała dalej.

   Spytałam ją: – Co masz na myśli? A ona na to: – Wiem, że robisz, co trzeba, jeśli chodzi o psychikę i emocje. Nie rzucaj też ćwiczeń, dbaj o wypoczynek i jedz zdrowe rzeczy. Musisz gromadzić siły i energię.

   Musiałam jej wyznać, że ta uwaga chyba była słuszna. Złapałam się na tym, że przez całe tygodnie po rozwodzie dużo spałam – więcej niż zwykle, może też więcej niż to konieczne. Nie miałam chyba tyle siły i energii, jakimi cieszyłam się jeszcze parę miesięcy wcześniej.

   Drążyłam dalej: – Dlaczego mi to mówisz? Skąd wiesz, czego mi potrzeba?
–   Jess, widziałam wielu ludzi, którzy po rozwodzie zachorowali – odparła. Ellen jest pielęgniarką.

   Spytałam: – Spotykałaś ich w szpitalu?

   –   Albo w domu pogrzebowym – odpowiedziała. – Znam co najmniej dwadzieścioro ludzi, którzy poważnie zachorowali od dwóch do pięciu lat po rozwodzie. Co najmniej dziewięcioro z nich zmarło.

   –   Ellen przykuła moją uwagę – zakończyła moja przyjaciółka Jess. – Tego samego dnia podjęłam decyzję, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, by przestać pławić się w bólu i zacząć gromadzić siłę i energię. Zabrałam się do tego poważnie, wprowadzając sprzyjający zdrowiu program ćwiczeń, właściwego odżywiania, znajdowałam też czas na wypoczynek i rozrywkę z przyjaciółmi. Rozpoczęłam również dogłębną duchową odnowę. Czułam się dobrze. Prawdę mówiąc, stałam się silniejsza, bardziej energiczna i twórcza niż przed ślubem.

   Jess ujęła w słowa to, co intuicyjnie wie wielu lekarzy. My, lekarze, przez całe lata bywamy świadkami, jak pacjenci po przejściu emocjonalnie wyniszczających doświadczeń, takich jak rozwód, bankructwo czy śmierć dziecka, przeżywają ataki serca, nawroty raka, choroby autoimmunologiczne czy też poważne, rujnujące zdrowie lub upośledzające dolegliwości.
Przeważającą większość z nas, lekarzy, nauczono jednak oddzielać emocje od choroby fizycznej. Nauczyliśmy się na studiach, że emocje są... no cóż, emocjonalne, zaś choroby dotyczą wyłącznie ciała.

   Coraz częściej jednak musimy konfrontować się z faktem, że ciało nie potrafi rozróżnić między stresem spowodowanym przez czynniki fizyczne a tym, do którego przyczyniły się czynniki emocjonalne. Stres to stres, zaś konsekwencje zbyt dużego, bezpośrednio oddziałującego stresu są takie same, niezależnie od czynników, które doprowadziły do jego nagromadzenia.      
 

   JAK WYGLĄDAŁ WCZORAJSZY DZIEŃ?    
 

   Spytałem ostatnio pewnego pacjenta: „Proszę opisać, co przeżył pan wczoraj. Niech mi pan tylko nie mówi, co pan robił, ale kto co powiedział i kto co robił z panem lub panu”.

   Ben cierpiał na chroniczne migrenowe bóle głowy, lecz przyszedł do mnie głównie dlatego, że akurat dowiedział się, iż jest w grupie wysokiego ryzyka wystąpienia chorób układu krążenia – jego lekarz pierwszego kontaktu poinformował go, że „atak serca może nastąpić lada dzień”.

   Oto podsumowanie tego, czym podzielił się ze mną Ben:
• Jadąc do pracy, wlókł się w korku, przez co spóźnił się na ważne spotkanie, mimo że wyszedł z domu wcześniej niż zwykle.

   • Wracając do domu, też jechał zatłoczonymi ulicami. Zastał żonę zdenerwowaną, ponieważ przygotowany przez nią posiłek już wystygł.

   • W samochodzie słuchał w radiu audycji, w której rozmówcy wydawali się szczególnie gniewni albo skłonni do kłótni.

   • Sprawdzając pocztę, trafił na zawiadomienie o wystawieniu czeków bez pokrycia z bieżącego rachunku córki (w wieku studenckim) oraz na dwa zaległe rachunki z kart kredytowych, które uważał za zapłacone.

   • Jego nastoletni syn wrócił do domu ponury i nadąsany. Benowi zaświtało w końcu, że znowu zapomniał pojawić się na meczu bejsbolowym syna, mimo że obiecał mu, iż tam będzie. Syn zdobył punkt, lecz w ogóle nie miał ochoty opowiadać o szczegółach.

   • Dziesięcioletnia córka odmówiła odrobienia zadań domowych. Zbierając papiery, które zostawiła na stole, Ben odkrył, że z dwóch sprawdzianów ortograficznych dostała najniższą notę.

   • Sprzedawca wydał mu za mało reszty i nie chciał przyznać się do pomyłki.
• Stał przez piętnaście minut w kolejce do kasy „do dziesięciu artykułów”, gdyż kasa się zepsuła. Pozostałe kolejki w sklepie były jeszcze dłuższe.

   • Żona była wykończona dniem pełnym kłopotów z samochodem, nieprzyjemnym spotkaniem z trenerem drużyny piłki nożnej, w której gra córka, i stosem prania, które musiała wyprać, żeby syn miał czysty strój na odbywający się nazajutrz mecz.

   • Ben, próbując się odprężyć, włączył telewizję tylko po to, by usłyszeć wiadomości o grasującym w mieście seryjnym mordercy, o aresztowaniu skorumpowanego polityka z jego hrabstwai o kolejnej stracie na Wall Street, która negatywnie odbije się na jego funduszu emerytalnym.

   • Dziecko sąsiadów jakoś nie potrafiło ćwiczyć na saksofonie, nie fałszując. Ben nie miał siły na kolejne spotkanie z jego ojcem, który już kiedyś nie zgodził się zamknąć okna do pokoju swojej latorośli.

   Gdy Ben skończył swoją litanię „z wczoraj”, zdałem sobie sprawę, że czuję się bardziej napięty niż wtedy, gdy mój pacjent wszedł do gabinetu! Mogłem sobie tylko wyobrazić, jakie napięcie skumulowało się w nim po przeżyciu takiego dnia.

   –   Czy to był w miarę typowy dzień? – zapytałem.

   –   Tak – odrzekł. – Prawdę mówiąc, był lżejszy niż zazwyczaj. Uznałem, że był to dosyć dobry dzień.
–   Czy czuje się pan zestresowany? – spytałem.

   –   No pewnie – odparł. – Ale tak jest ze wszystkimi, prawda?

   –   Nie ze wszystkimi – zaoponowałem. – Prawie ze wszystkimi. Naszym celem jest pomóc panu nie być takim jak „wszyscy”.

   Ludzie tacy jak Ben to niestety norma w naszej kulturze.Według Amerykańskiego Instytutu Stresu od 75 do 90 procent wszystkich wizyt u lekarzy pierwszego kontaktu wynika z dolegliwości związanych ze stresem . Leczenie stresu jednak zazwyczaj bywa powierzchowne – z medycznego punktu widzenia.  
   
 

   OD 75 DO 90 PROCENT WSZYSTKICH WIZYT U LEKARZY PIERWSZEGO KONTKATU WYNIKA Z DOLEGLIWOŚCI ZWIĄZANYCH ZE STRESEM.  
     

   WYRWAĆ CHWASTY Z KORZENIAMI
   
 

   Prawie wszyscy kosiliśmy kiedyś trawnik i odchwaszczaliśmy ogród w sobotni poranek. Nauczyliśmy się, że nie opłaca się usuwać jedynie pędów mlecza czy kęp palusznika.Kto tak robi, gwarantuje sobie kolejny bujny plon tych uciążliwych chwastów.

   Jeśli chodzi o leczenie niektórych fizycznych objawów, często właśnie usuwamy tylko to, co widać na zewnątrz. Robimy, co możemy, by natychmiast pozbyć się bólu lub by złagodzić rozstrój żołądka. Problem wraca... my znowu bierzemy tabletki, lekarstwo w płynie czy proszku... problem wraca... my zażywamy kolejną dawkę leku... i tak dalej, tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku.

   Tak zazwyczaj się do tego podchodzi. Pierwsza „odkrywka” stresu najczęściej przybiera formę napięciowych bólów głowy, problemów z układem trawiennym (żołądek, jelita) oraz wykwitów na skórze. Dolegliwości te oczywiście tylko dorzucają kolejną warstwę stresu.

   Jeśli nie wyleczymy źródła stresu, objawy mogą stać się chroniczne. Mogą też wystąpić nowe, głębsze symptomy: bezsenność, utrata wagi lub przybranie na wadze; bóle mięśniowe, szczególnie pleców i nóg; ogólna apatia lub uczucie wyczerpania; spowolnione myślenie oraz brak energii lub ambicji. Zwykle reagujemy na to, łykając kilka tabletek więcej, wypróbowując kolejną dietę, ćwicząc przez kilka dni, a potem to zarzucając i gromiąc samych siebie nie tylko za brak sprawności fizycznej i zdrowia, lecz także za nieumiejętność wytrwania przy dobrych nawykach zdrowotnych. Tym samym dodajemy do mikstury kolejną warstwę stresujących czynników.

   Jeżeli nadal będziemy ignorować sedno stresu, objawy mogą zmienić się w jawną chorobę – z rodzaju tych, które wymagają zabiegu chirurgicznego, chemioterapii i leczenia promieniowaniem, stałego przyjmowania leków i innych poważnych procedur medycznych. Każda z tych metod leczenia też oczywiście wywołuje stres – podobnie jak sama diagnoza ciężkiej choroby wpływającej na zmianę lub skrócenie życia.

   Stres nakłada się na stres i na kolejny stres... zaś ciało przez cały czas nie rozróżnia, co przede wszystkim stres ten wywołało:    
 

   • drobne sprzeczki i przycinki, które doprowadziły do poważnej różnicy zdań w małżeństwie,

   • stałe wdychanie toksycznych wyziewów z fabrycznych chemikaliów,

   • coraz częstsze koszmarne sny wynikające z trudnych doświadczeń z wczesnego dzieciństwa,

   • prawie stałe uczucie frustracji wynikającej z niekompetencji i głupoty niemal każdej osoby spotykanej w życiu,

   • dziesiątki lat spożywania naszpikowanych chemią mielonek i utwardzonych tłuszczów,

   • powracające wspomnienia strasznych wypadków lub scen wojennych,
• ciągła niemożność wywiązania się z terminów, spowodowana przeładowanym planem dnia i nadmiernym zakresem obowiązków w pracy.

   Tak, ciało nie wie ani nie dba o to, co jest przyczyną stresu. Jedyne, co wie, to to, że go przeżywa.    
 

   CIAŁO NIE WIE ANI NIE DBA O TO, CO JEST PRZYCZYNĄ STRESU. JEDYNE, CO WIE, TO TO, ŻE GO PRZEŻYWA.

STRES, STRES I JESZCZE WIĘCEJ STRESU  

   Stres to psychiczne lub fizyczne napięcie, obciążenie lub presja. Podoba mi się, jak ujęli to zjawisko w swojej definicji badacze stresu i autorzy książek DocChildre i Howard Martin:

   Stres to odpowiedź ciała i psychiki na każdą presję, która zakłóca ich normalną równowagę. Pojawia się on, gdy postrzegamy zdarzenia jako niespełniające naszych oczekiwań i nie radzimy sobie z naszą reakcją na rozczarowanie.Stres – czyli owa reakcja, z którą sobie nie poradziliśmy – przejawia się jako opór, napięcie, obciążenie lub frustracja, które pozbawiają nas fizjologicznej lub psychicznej równowagi i nie pozwalają nam na harmonię. Jeżeli równowaga jest zakłócona przez długi czas, stres może naprawdę upośledzać. Gaśniemy z powodu przeciążenia, czujemy się emocjonalnie zamknięci i wreszcie popadamy w chorobę .

   Reakcje stresowe to sposoby, jakich używa nasze ciało, by przetworzyć i uwolnić zarówno emocje, jak i negatywnie oddziałujące bodźce fizyczne, jakich doświadczamy w życiu.

   Doktor Candace Pert, pionierka badań nad stresem, napisała: „Na początku mojej pracy zakładałam rzeczowo, że emocje kryją się w głowie i mózgu. Teraz powiedziałabym, że tak naprawdę wypełniają ciało” .

   Nikt nie doznaje emocji jedynie w „sercu” czy „psychice”. Emocja dociera do nas raczej w formie reakcji chemicznych, mających miejsce w ciele i mózgu.Te reakcje chemiczne zachodzą zarówno na poziomie narządów – żołądka, serca, mieśni większych itp. – jak i na poziomie komórkowym.    
 

   CORAZ MOCNIEJSZE DOWODY NAUKOWE    
 

   Dzięki badaniom naukowym dotyczącym związku emocji i chorób zgromadzono przez lata imponujący materiał badawczy,który pozwala wysnuć wniosek, że to, co odczuwamy jako emocje, wpływa na to, jak się czujemy fizycznie. Chciałbym przedstawić tu przegląd kilku najważniejszych wyników badań przeprowadzonych w ciągu ostatnich piętnastu lat:    
 

   •   Trwające dziesięć lat badania udowodniły, że osoby, które nie potrafiły poradzić sobie ze stresem emocjonalnym, miały o 40 procent wyższy współczynnik śmiertelności niż osoby niepodlegające stresowi .

   •   Badania przeprowadzone w Szkole Medycznej Uniwersytetu Harvarda na 1623 osobach, które przeżyły zawał serca, wskazują, że gniew wywołany przez konflikty emocjonalne podwaja ryzyko kolejnych ataków serca w porównaniu z osobami, które zachowują spokój .

   •   Harwardzka Szkoła Zdrowia Publicznegoprzeprowadziła trwające dwadzieścia lat badania, w których wzięło udział ponad 17 tysięcy osób w podeszłym wieku. Z badań tych wynika, że ludzie, którzy martwili się o warunki bytowe, zdrowie i osobiste finanse, byli narażeni na znacznie wyższe ryzyko zawału serca .

   •  Badanie przeprowadzone na 202 pracujących zawodowo kobietach wykazało, że napięcie pomiędzy karierą  a aangażowaniem w życie rodzinne i towarzyskie (małżonek, dzieci i przyjaciele) było czynnikiem wpływającym na występowanie u nich chorób serca .

   •   Międzynarodowe badania, które objęły 2829 osób w wieku między 55. a 85. rokiem życia wskazują, że ludzie, którzy ocenili swój poziom panowania nad życiem (czyli poczucie, że kontrolują bieg wypadków) jako najwyższy, byli narażeni na prawie 60 procent niższe ryzyko śmierci w porównaniu z osobami, które czuły się stosunkowo bezradne w obliczu życiowych wyzwań .

   •   Badania nad chorobami serca przeprowadzone na Klinice Mayo wskazują, że stres psychiczny był najmocniejszym czynnikiem przyczyniającym się do przyszłych powikłań w pracy serca, w tym nagłą śmierć na serce, zatrzymanie akcji serca i atak serca .

   W jaki sposób jednak emocje manifestują się fizycznie? Tym zajmiemy się w następnym rozdziale TUTAJ>>>