środa, 30 marca 2016

Optymalna dieta dla biegaczy

Główne zasady
 Podstawowa sprawa: kontroluj liczbę spożywanych kalorii i zadbaj o to, by poprzez ćwiczenia konsekwentnie powodować w swoim organizmie deficyt kaloryczny (tym sposobem trening pomoże Ci w spalaniu tłuszczu).
 Jedzenie to paliwo na kolejną sesję treningową albo na następne 3 godziny — dostarczaj go organizmowi w kontrolowanych dawkach.
 Jedzenie zawiera materiał budulcowy dla mięśni, kości i narządów wewnętrznych, które wymagają codziennej regeneracji.
 Narzuć sobie ograniczenia w ilości spożywanych pokarmów poprzez kontrolowanie wielkości porcji.
 Komponuj potrawy w ten sposób, by zyskać poczucie sytości, mimo że będą one uboższe w kalorie.
 Każdego wieczora rób sobie sprawdzian, obliczając budżet kaloryczny wykorzystany w ciągu całego dnia: ile kalorii zjadłeś, a ile spaliłeś (a także witamin, minerałów i protein).
 To Ty decydujesz: dobierz sobie jakąś metodę kontrolowania swoich postępów: strony internetowe, aplikacje na komórkę, oprogramowanie do monitorowania wagi ciała.
 Sekretem dobrego samopoczucia jest utrzymywanie odpowiedniego poziomu cukru we krwi, dzięki czemu uda Ci się utrzymać motywację.
 Jedz co 2 – 3 godziny.
 Nigdy nie mów nigdy — nie rezygnuj całkowicie ze swoich ulubionych potraw, tylko je racjonuj.
 Przez cały dzień, w tym do posiłków, pij wodę albo inne napoje o małej bądź zerowej liczbie kalorii, by dłużej zachować poczucie sytości.
 Podstawowa zasada uzupełniania zapasów energii po treningu: dostarcz organizmowi 100 – 300 kalorii w ciągu 30 minut od zakończenia treningu (pod postacią posiłku złożonego w 80 procentach z węglowodanów prostych, a w 20 procentach z protein).
Więcej energii do ćwiczeń. Jeśli spożywasz regularne posiłki, będziesz mieć więcej energii do wszystkiego, w tym również do ćwiczeń, dzięki czemu każdego dnia znajdziesz czas na ruch.
Uwagi końcowe
 Sally stosowała dietę i w ciągu 6 miesięcy zrzuciła ponad 30 kilogramów, ale w ciągu kolejnego roku przytyła o jeszcze więcej.
 Elaine, która trenowała i odżywiała się w przemyślany sposób, zrzuciła 44 kilogramy i utrzymuje nową wagę już od 5 lat. Nauczyła się czerpać radość z ćwiczeń, a one, wraz z nowymi nawykami żywieniowymi, zapobiegły ponownemu odkładaniu się tłuszczu.
 Powodem spadku wagi podczas głodówek jest utrata wody, której rezerwy zostaną szybko uzupełnione po zaprzestaniu diety.
 Połączenie ćwiczeń i prawidłowego odżywiania daje w efekcie zmianę zachowania — odnajdujesz dobre samopoczucie.
 Przekąski są OK! Ale musisz je odpowiednio dobierać.
 Kontroluj liczbę spożywanych kalorii. Możesz w tym celu używać którejś z dobrych stron internetowych. Ja sam korzystam z www.fitday.com.

 W niniejszej książce znajdziesz sugerowany plan żywieniowy. Optymalna dieta dla biegaczy. Jedz zdrowo i biegnij posukces JeffGalloway, Nancy Clark>>>

piątek, 25 marca 2016

Pozytywne nastawienie do jedzenia

Pozytywne nastawienie do jedzenia
Przy zrzucaniu zbędnych kilogramów, uzupełnianiu substancji odżywczych i regeneracji organizmu kluczową rolę odgrywa przemyślane podejście do spożycia pokarmów.

Negatywne nastawienie polega na kierowanym podświadomością jedzeniu dla poprawy samopoczucia.
Pozytywne nastawienie polega na kontrolowaniu wyborów żywieniowych, tak by zapewnić sobie energię na cały dzień.
Każdy dzień ma swój bilans kaloryczny, dzięki czemu masz liczbowe wyobrażenie o swoich postępach.
Dopływ energii zapewniają częstsze posiłki: 6 – 8 razy dziennie — wyznacz ich porę w swoim rozkładzie dnia i je przygotuj.
Podchodź z uwagą do każdej potrawy, wybierając przekąski, które zaspokoją głód, ponieważ będą zawierały zrównoważony zestaw składników odżywczych.
Każda przekąska ma swój cel — ważne jest, by zaspokoić zapotrzebowanie na wapń, żelazo i białka.
Istotne jest zróżnicowanie. Nawet jeśli naprawdę lubisz jakąś przekąskę, nie ograniczaj się całymi dniami tylko do niej.
Możesz nadal jeść i pić trochę tego, co najbardziej lubisz (i co nie służy zdrowiu), ale w ograniczonych ilościach.
Kontrola jest w Twoich rękach, wszystkim kieruje świadoma część Twojego mózgu i czujesz się dobrze.

Dwie palące kwestie, jeśli chodzi o pozbywanie się niepotrzebnego tłuszczu Spalanie tłuszczu nie oznacza utraty wagi — choć waga jest ważnym narzędziem, nie możesz popadać w obsesję codziennego sprawdzania zmian masy swojego ciała.
Fluktuacje poziomu płynów w organizmie powodują, że jednego dnia będziesz ważyć więcej, a następnego mniej. Kiedy uda Ci się zbalansować swoje codzienne ćwiczenia i mniejsze, ale dające energię posiłki, zdobędziesz kontrolę nad swoją masą poprzez prawdziwe spalanie tłuszczu. Waga wciąż będzie wskazywała pewne wahania, ale będziesz w stanie zredukować ogólny poziom tłuszczu w swoim organizmie — nawet jeśli „codzienny raport na temat wagi” będzie wykazywał w pewne dni nieznaczną zwyżkę.
Skoncentruj się na długoterminowej średniej wadze.
Dobra waga a zła waga — masa mięśniowa wykorzystywana podczas ćwiczeń regularnie osiąga większą wagę od nietrenowanych włókien mięśniowych. Początkujący biegacze często doświadczają nieznacznego przyrostu wagi, którego przyczyną są wielorakie adaptacje zachodzące w mięśniach: dodatkowe zapasy paliwa, większe rezerwy wody służącej do chłodzenia i przetwarzania energii oraz zwiększony napływ krwi dostarczającej tlenu i usuwającej produkty przemiany materii. Twoje mięśnie przekształcają się w sprężyste mięśnie sportowca zdolne spalić mnóstwo tłuszczu, doznając przy tym często mniejszego zmęczenia niż to, które jest teraz Twoim udziałem.
Możesz cieszyć się zdrowym i dającym energię jedzeniem. Jeśli nie lubisz pewnych produktów spożywczych, jedz je w połączeniu z innymi, używając przy tym różnych wspaniałych sosów i stosując przepisy publikowane w czasopismach poświęconych zdrowemu odżywianiu. Można się nauczyć lubić niemal wszystko — i może Ci to przynieść poprawę samopoczucia. By zachować dobre samopoczucie i zdrowie, należy codzienne jeść potrawy zawierające zrównoważoną gamę składników odżywczych.
Masz do dyspozycji niezwykłą umiejętność, którą jest możność kontrolowania żołądka za pomocą mózgu. Dokonuje się to niestety zazwyczaj w ramach głodowych diet, które mogą prowadzić do negatywnych skutków. Możemy jednak z równą łatwością przyzwyczaić się do częstego, codziennego spożywania dających energię potraw w takich ilościach, które nie przysporzą naszym organizmom dodatkowych warstw tłuszczu.
Możesz samodzielnie tworzyć swój własny budżet kaloryczny. Kobiety nieustannie muszą się zajmować planowaniem wydatków, a tworzenie budżetu kalorycznego oznacza oddanie kontroli świadomej części mózgu, dzięki czemu ryzyko napędzanych dopaminą napadów obżarstwa zostaje zredukowane. Nie oznacza to, że nie wolno Ci jeść czekolady albo wypić kieliszka wina, tyle że będziesz je musiał wpasować w swój budżet. Każdego dnia będziesz rozstrzygać, jak rozdzielić przypadającą na niego liczbę kalorii.
Możesz zmienić swoje podejście do jedzenia w bardziej pozytywnym kierunku. Być może jedzenie jest teraz dla Ciebie sposobem na topienie smutków albo na radzenie sobie ze stresem bądź rozczarowaniami. Kiedy jednak zdasz sobie sprawę, że to złe podejście, z którym możesz zerwać, otworzy się przed Tobą droga w bardziej pozytywnym kierunku: jedzenie posiłków co dwie, trzy godziny, dobre samopoczucie
i odkrywanie nowych potraw, które będą Ci smakowały.
Możesz kontrolować swoje postępowanie. Wykorzystując decyzyjny potencjał płatów czołowych mózgu, możesz utrzymać całodniową koncentrację na tym, co jesz, a w dążeniu do tego celu pomogą Ci portale poświęcone odżywianiu, dzięki którym
będziesz umiał określić, w którym miejscu swojej drogi się znajdujesz.
Zmiana podejścia do odżywiania może wiązać się ze stresem. Łagodny trening to potężne narzędzie, dzięki któremu można zwalczać nawet bardzo silny stres i przejmować
nad nim kontrolę. Miej świadomość, że czekają Cię trudne chwile, i nie poddawaj się.
Zmiana stylu życia udała się już milionom biegaczy, którzy czują się dzięki niej o wiele lepiej. Kumulacja nieuświadamianego stresu może jednak prowadzić do bólów i dolegliwości, a potem do ich narastania. By zrozumieć ten proces i dowiedzieć się, jak mu przeciwdziałać, doradzamy Ci wykorzystanie metody opisanej w dwóch następujących książkach: Trening mentalny biegacza. Jak utrzymać motywację autorstwa Jeffa i Barbary Gallowayów oraz Recepta na zdrowie. Lecząc ciało, lecząc ból doktora Johna Sarno.
Możesz poczuć się lepiej. Kiedy już zmienisz podejście do jedzenia, zauważysz, że przez cały dzień dopisuje Ci lepsze samopoczucie, ponieważ masz kontrolę nad sytuacją.

Wzmacniaj te uczucia, akceptując, że ta zmiana jest rezultatem Twoich własnych wysiłków. Niektórzy biegacze sprawiają sobie na tym etapie nagrodę w postaci nowego stroju — mniejszego o cały jeden rozmiar.
ZOBACZ całość: Optymalna dieta dla biegaczy. Jedz zdrowo i biegnij posukces JeffGalloway, Nancy Clark ZOBACZ>>> 

środa, 23 marca 2016

Dieta nakierowana na cel

Dieta nakierowana na cel
Zapoznaj się z wartością kaloryczną i składnikami
odżywczymi zjadanych przez siebie pokarmów
(czytaj etykiety albo skorzystaj z portali takich jak
www.fitday.com1).
Koncentruj się na pozytywnych aspektach diety,
myśl raczej: „Mogę jeść więcej (pysznych owoców
i chrupkich warzyw)” niż: „Muszę jeść mniej…”.
Wyobrażaj sobie, że jedzenie znajdujące się na talerzu
jest już w Twoim brzuchu. Zadaj sobie pytania:
„Czy chcę sobie rozciągnąć żołądek, wpychając tam
więcej jedzenia?”, „Czy potrzebuję teraz aż tyle?”.
Nie jedz więcej niż trzech produktów albo potraw
w ramach jednego posiłku.
Przed posiłkiem wypijaj szklankę wody (180 – 240
mililitrów), a w trakcie posiłku kolejne 120 – 180
mililitrów.
Gorące płyny (herbata, kawa, rosół) zapewnią Ci
większe poczucie sytości od zimnych.
Nigdy nie jedz tłustych przystawek, kiedy odczuwasz
wielki głód przed głównym posiłkiem.
Zamiast nich wybierz zupę, sałatkę, gorącą herbatę
albo ciepłe mleko.
Przy okazji posiłku zażywaj witaminy, po czym
przez pół godziny powstrzymaj się od picia napojów
kofeinowych.
Nawet nie myśl o wypadzie do bufetu.
Kiedy odwiedzasz sklep spożywczy, miej wszystko
przemyślane. Sporządź listę produktów, które
chcesz kupić, i nie bierz niczego, co nie zostało na
niej zapisane.
Warzywa: gotowane na parze, opiekane albo smażone,
można je też jeść na surowo bądź w sałatce.
Do sałatek stosuj sosy niezawierające tłuszczu
albo sosy w sprayu.
Jedz powoli! Przeżuwaj każdy kęs więcej razy —
zapewnisz tym swojemu żołądkowi większe poczucie
sytości.
Licz każdą spożytą kalorię — zapominanie o pewnych potrawach przy obliczaniu
ogólnej wartości kalorycznej swojej diety nie może przynieść nic dobrego.
Płyny szybko dostarczają organizmowi coraz to nowych kalorii. Ogranicz spożycie
alkoholu, soków owocowych i innych napojów.
Kupuj najbardziej wartościowe produkty: chude mięso, owoce, warzywa i produkty
pełnoziarniste. Mogą one być trochę droższe, ale docenisz ich jakość, szczególnie
zaś lepszy smak. Będziesz bardziej zadowolony z jakości swojej diety.
Zioła i przyprawy mogą dodawać potrawom smaku i aromatu, dzięki czemu będziesz
się czuł syty, nawet jeśli zjesz mniej kalorii.
Próbuj zaspokajać swoje dzienne zapotrzebowanie na witaminy za pomocą witamin
i minerałów czerpanych z jedzenia. Jeśli Twoja codzienna analiza dostarczanych
organizmowi składników odżywczych wykaże regularne niedobory (za normę
przyjmując zalecaną przez ministerstwo zdrowia dzienną miarę zapotrzebowania),
to poszukaj jakichś naprawdę dobrych witamin. Jeff dużo podróżuje i zażywa
witaminy Cooper Complete, których twórcą jest doktor Kenneth Cooper.
Ale żadne witaminy nie mogą zrekompensować braków powstałych w wyniku
stosowania niewłaściwej diety.
Kiedy wybierasz się do restauracji, sprawdzaj ich strony internetowe, by znaleźć
taką, która podaje w swoim menu składniki odżywcze zawarte w poszczególnych
potrawach. Podchodząc do tego z głową, możesz uniknąć impulsywnego objadania
się napędzanego przez mechanizm dopaminowej gratyfikacji.
Inna opcja to wykorzystanie poradnika żywienia, za pomocą którego możesz po
przybyciu do restauracji przeanalizować skład wybranych potraw i dopiero potem
złożyć zamówienie.
Staraj się unikać tłuszczów nasyconych i tłuszczów trans albo przynajmniej bardzo
ogranicz ich spożycie. Stosuj oliwę z oliwek albo jedz ryby zawierające kwasy
omega-3 (są to zwykle gatunki żyjące w zimnych wodach).
Uważne odżywianie
Powierz decyzję świadomej części swojego mozgu
Koncentracja na każdej potrawie uaktywnia świadomą część mózgu.
Tym sposobem zyskujesz kontrolę nad swoim odżywianiem.
Bierzesz odpowiedzialność za swoje nawyki żywieniowe i swój trening.
Nie poddawaj się, kiedy masz zły dzień — weź to pod uwagę, ale rób swoje.
Radość, jakiej dostarcza trening, aktywuje wiele mechanizmów związanych z żywieniem.
Wzbogacając swoje codzienne zajęcia o umiarkowaną dawkę ruchu, przejmujesz
kontrolę nad gospodarką kaloryczną swojego organizmu.
Część pierwsza: Dieta nakierowana na cel. Chcemy, byś wybierał łatwo dostępne
produkty żywnościowe, które można w większości szybko przygotować do spożycia.
Dowiesz się, jak sporządzić plan żywieniowy, który zapewni Ci codzienną kontrolę
nad równowagą kaloryczną, dostarczając Ci przy tym witamin, składników mineralnych
oraz innych substancji odżywczych, których nieustannie potrzebujemy.
Świetnym narzędziem będą przy tym strony internetowe, ponieważ nauczysz się
kontrolować wielkość spożywanych porcji — dbając jednocześnie o odpowiednią
ilość niezbędnych składników odżywczych. Dowiesz się także, czy Twoja dieta zawiera
wszystkie potrzebne substancje, i nauczysz się kompensować ewentualne braki.
Koncentracja na wyznaczonym celu sprawi, że ośrodkiem decydującym o Twojej
formie pozostaną płaty czołowe mózgu.
Część druga: Zbuduj własny piec do spalania tłuszczu. Stopniowo zwiększając z każdym
kolejnym tygodniem długość marszów, marszobiegów albo sesji treningowych, nauczysz
miliony swoich komórek mięśniowych spalania większych ilości tłuszczu — i to nie tylko
podczas ćwiczeń. Kiedy komórki te przystosują się już do spalania tłuszczu, będą to robiły
efektywniej również wtedy, kiedy siedzisz albo się krzątasz — a nawet kiedy śpisz!
Ale pamiętaj: warunkiem pozbywania się tłuszczu jest deficyt kalorii. Spalanie tłuszczu
nie jest równoznaczne z likwidacją tłuszczu odłożonego w organizmie.Część trzecia: Zwiększanie codziennej liczby krokow. Postaraj się o urządzenie do liczenia
kroków i każdego dnia zwiększaj ich liczbę. Podczas codziennych zajęć wypełniaj
„chwile bezczynności”, które normalnie spędziłbyś na siedząco, wykonując 5 – 10-minutowe
sesje marszu. Dodatkowe kroki, wykonywane w seriach od 500 do 2000, nie prowadzą
zwykle do wzrostu apetytu — za to przez cały dzień pomagają Ci spalać tłuszcz.


poniedziałek, 21 marca 2016

Słodkie bez glutenu

Czym byłoby życie bez muzyki, tańca, kwiatów
i słodkiego smaku? I nie mam tu na
myśli tylko czekoladowych lodów czy kremowych
tortów — równie dobrze może to
być suszona śliwka w razowym pieczywie
albo dodana do herbaty… różana konfitura.

Takie akcenty dostarczają przyjemnych
doznań, szczególnie w ponure popołudnie,
i sprawiają, że łączymy z nimi piękne wspomnienia.
Kilka lat temu, zakładając bloga o zmysłowej
nazwie Natchniona.pl, stworzyłam
miejsce, w którym postanowiłam dzielić się
przepisami na ciasta i desery. Zamknięta
w słodkim świecie, piekłam w każdej wolnej
chwili. Ponieważ na początku moje doświadczenie
równało się zeru, nieustannie się uczyłam. By wiedzę o tworzeniu słodkości
móc przekazywać dalej, poznawałam
nowe składniki i podstawy cukiernictwa.
Dzisiaj wiem, że bezglutenowe pieczenie
wcale nie jest skomplikowane, ale ma swoje
zasady. Bez przeszkód możesz stworzyć puszyste
biszkopty i delikatne ciasta w niczym
nieustępujące tym ze zwykłej, białej mąki.
Moje pierwsze wypieki były dość pokraczne,
torty nieco zbite, ciasta przesuszone
lub niewyrośnięte, a serniki po upieczeniu
obowiązkowo… opadały. Jednak kiedy chociaż
jedno z całej blachy ciastek wyglądało
tak jak powinno, uważałam to za sukces
i wiedziałam, że warto iść dalej.
Kiedy byłam w szkole podstawowej, uwielbiałam
czytać książki Małgorzaty Musierowicz.
Ich bohaterowie mieli liczne rodziny,
a w domach panowała tak przyjazna atmosfera,
że ciepło niemal emanowało ze
stronic książek. Spotkaniom towarzyszyły
świeżo usmażone pączki albo drożdżowe
ciasto z truskawkami. Oczywiście zawsze
zdarzały się jakieś kłopoty, ale razem można
było je rozwiązać.
Kiedyś i w naszym domu przynajmniej raz
w tygodniu, najczęściej w niedzielę, na stole
musiało pojawić się ciasto. Lubię podtrzymywać
tę tradycję. Jest jakiś szczególny
urok w porannej krzątaninie, aromacie parzonej
kawy i dzieleniu wypieku na kawałki,
tak jak robiły to nasze babcie. Wierzę, że
ludzie mogą się jednoczyć przy wspólnym
stole, a ciasto, które lubią niemal wszyscy,
może być do tego doskonałą okazją.
Na blogu jest dużo słodkości, więc zawsze
możesz sięgnąć tam po garść inspiracji.
W tym rozdziale postanowiłam umieścić
niezawodne przepisy, które testowałam
dziesiątki razy. Uważam, że dobra receptura
na zawsze udającą się klasyczną szarlotkę
czy roladę jest jak cenny skarb.
Nigdy nie przepadałam za tak oczywistymi ciastami, ale część Czytelników przymusiła
mnie do opublikowania przepisu na ciasto jogurtowe. Pierwszy wywołał skrajne emocje,
dlatego dla wszystkich zawiedzionych stworzyłam drugi, ulepszony. I tak oto powstało
puszyste jogurtowe jak zza szklanych witryn w lokalnym sklepie.
Ciasto jogurtowe z owocami
(8 kawałków)
100 g mąki ryżowej
80 g mąki ziemniaczanej
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
¼ łyżeczki sody
szczypta soli
2 jajka
180 g jogurtu naturalnego
150 g cukru pudru
90 ml oleju
owoce (na przykład połówki brzoskwiń)
Spód i boki kwadratowej formy, o boku 20 cm, lekko natłuść
i wyłóż dodatkowo papierem do pieczenia. Na dno wyłóż
owoce.
Mąkę przesiej, wymieszaj z proszkiem, sodą i solą. Jajka ubij
z cukrem do połączenia, wlej strużką olej, a następnie dodaj
jogurt. Wsyp mąkę i wymieszaj mikserem, aż ciasto będzie
idealnie gładkie.
Ciasto przelej do formy.
Piecz 35 – 40 minut w piekarniku nagrzanym do 180°C.
Po ostudzeniu obkrój nożem brzegi ciasta, a następnie odwróć
foremkę do góry dnem. Oderwij papier. Krój po całkowitym
ostudzeniu.
Smacznego!

piątek, 18 marca 2016

Chleb bez glutenu

Chleb bez glutenu
Prosty w składzie. Nasz powszedni. Mimo
że pieczony od stuleci, ciągle modny. Dla
większości z nas oznacza coś więcej niż
tylko pieczywo. To dość szczególny symbol
więzi, dzielenia się z innymi. W wielu religiach
bywa synonimem wspólnoty, bezpieczeństwa.
Wyjątkowym czynią go związane
z nim wspomnienia. Na stole jednoczącym
rodzinę pojawia się od zawsze. W niektórych
domach pieczony od pokoleń. Nic
dziwnego, że w pamięć zapada jego zapach,
smak i struktura, że kolejne modyfikacje
porównuje się z pierwowzorem pieczonym
przez babcię, mamę czy ukochaną ciocię.
No i ta walka o piętkę!
Nie bez powodu najwięcej pytań zadawanych
przez czytelników dotyczy pieczywa.
Osoby rozpoczynające dietę, jeszcze nie do końca świadome różnic smakowych, po
wzięciu do ust bezglutenowej kromki chleba
firmy X z zaniepokojeniem stwierdzają,
że wyrób nie ma nic wspólnego z tym, co
jadły dotąd każdego dnia. Nie ma chrupiącej
skórki. Zapach łudząco przypomina
plastik, a struktura sprasowane trociny.
Jakby tego było mało, termin przydatności
do spożycia, jak na chleb, jakiś niewiarygodnie
długi.
Pamiętam, jak znalazłszy się w nowej sytuacji,
z zazdrością patrzyłam na spisy treści
w książkach czy blogi pełne przepisów na
pieczywo. Musiało minąć dużo czasu, bym
dojrzała do zrozumienia, że przecież nie
ma rzeczy niemożliwych. By wreszcie się
do tego przyłożyć, musiałam dostać kolejną
partię rozpaczliwych maili.
Pierwszą osobą, która przekonała mnie, że
jednak warto próbować, była pani Grażyna
Konińska ze Stowarzyszenia Osób z Celiakią
i na Diecie Bezglutenowej. Wspólnie
prowadziłyśmy warszawskie warsztaty dla
nowo zdiagnozowanych. Ja pokazywałam,
jak piec słodkie ciasta, ona wyczarowywała
ogromne, rumiane, puszyste, wyrośnięte
bochenki. Kiedy przyszło do krojenia,
nie mogłam wyjść z podziwu. Patrząc, jak
w ułamkach sekund znikają kolejne kawałki,
wzięłam sobie do serca chlebową misję.
Po powrocie czekały mnie dziesiątki prób.
Rzeczywiście, z gotowych mieszanek udawało
się wypiekać piękne bochenki, zgrabne
bułeczki i wcale nieodbiegające wyglądem
od tych sklepowych drożdżówki,
chałki czy rogaliki. W sobotnie poranki, kiedy
wszyscy domownicy jeszcze spali, z radością
bardzo wcześnie zrywałam się z łóżka,
by jak najszybciej wymieszać składniki
i z dreszczykiem emocji czekać na efekty.
Zdecydowana większość prób kończyła się
sukcesem. Niestety, pojawił się inny problem.
Po śniadaniach z udziałem takiego pieczywa
niestety nie czułam się dobrze. Czy
chcemy tego, czy nie, skład gotowych mieszanek
jednak odbiega od ideału. Musiałam
sięgnąć po inne rozwiązania. Dopiero podczas
ostatnich wakacji udało mi się spełnić
moje pachnące domem chlebowe marzenie,
bez glutenu, ale z sercem. Kiedyś moje
wszystkie próby z naturalną mąką kończyły
się niepowodzeniem. Działo się tak dlatego,
że przyzwyczajona do struktury i zachowania
tradycyjnego ciasta, nie przyjmowałam
do wiadomości, że to bezglutenowe może
rządzić się swoimi prawami. Okazuje się, że wykorzystując mąkę z mielonych w młynku
ziaren, wcale nie musimy otrzymać twardej
cegły. Teraz ogromną przyjemność sprawia
mi układanie sezonowych warzyw z przydomowych
grządek na kromkach pysznego,
chrupiącego chleba, posmarowanych
własnoręcznie przyrządzonymi roślinnymi
pastami.
W tym rozdziale proponuję wielokrotnie
sprawdzone przepisy na domowe pieczywo
z naturalnych składników. Zacznij od
wyhodowania otwierającego furtkę do niezliczonych
możliwości, prostego zakwasu.
Przygotuj dla niego ciepły kąt. Poznaj podstawowe
techniki i koniecznie pobudź wyobraźnię,
która pomoże Ci w tworzeniu
własnych kompozycji. Wypiek bezglutenowego
pieczywa rządzi się swoimi żelaznymi
zasadami. Jeśli zawsze będziesz postępować
zgodnie z nimi, obiecuję, że efekty
przerosną Twoje najśmielsze oczekiwania.

środa, 16 marca 2016

JONIZACJA

JONIZACJA


Choć z dobrym pH, przegotowana woda z kranu staje się martwa, bo traci
aktywny tlen, więc na dłuższą metę picie tylko jej również nie jest rozwiązaniem.
Samo gotowanie nie usunie też z wody metali ciężkich i innych trucizn,
a chlor łatwo nie odpuszcza. Są jednak urządzenia do oczyszczania wody, które
dodatkowo ją jonizują i o ten tlen wzbogacają, co ostatecznie działa oczyszczająco
na każdą komórkę organizmu.
Przewaga jonizowanej wody alkalicznej nad kranówką czy mineralną jest
taka, że mniej obciąża organizm osmozą, a jej wchłanianie zaczyna się już
chwilę po wypiciu. Charakterystyczne częste sikanie na początku picia tej
wody w miarę adaptacji normalizuje się i mija. Metod uzdatniania wody jest
wiele, ale żadna z nich nie poprawia parametrów wody. Może to natomiast
zrobić jonizacja. Woda z jonizatora jest dodatkowo zawsze świeża, więc nie
traci swojego niskiego redoksu jak ta przechowywana w butelkach, a wysokie,
alkaliczne pH utrzymuje nawet po przegotowaniu. Jej parametry i smak oczywiście
zależą od wody zasilającej, ale nie zmienia to faktu, że pijąc taką wodę,
człowiek nie ma już ochoty na żadną herbatę.
W jonizatorach woda z kranu poddawana jest najpierw wielofazowej filtracji
usuwającej zanieczyszczenia, a potem jonizacji poprzez proces elektrolizy,
który polega na oddzieleniu jonów dodatnich od ujemnych z cząsteczki H2O.
Jonizatory zmieniają pH wody na zasadowe, jeśli ma służyć do picia, lub kwaśne,
jeśli chcemy stosować ją zewnętrznie, np. na trądzik, łupież, zmarszczki
albo do podlewania opuncji. Człowiek nie kaktus, pijąc kwaśną wodę, umiera.
Nie bez powodu taką alkaliczną, wpływającą na zdrowie w wielu aspektach
wodę nazywa się żywą, a tę kwaśną — z dodatnim ORP i właściwościami bakteriobójczymi
— martwą. Co ciekawe, bakteria, wirus czy inny grzyb raczej
nie rozwinie się w alkalicznej i natlenionej tkance.
Jonizatory, poza wysokim odczynem zasadowym, nadają wodzie do picia
odpowiednio niski ORP (nawet do ‒800 mV) i zmieniają jej strukturę
molekularną na heksagonalną — łatwo przyswajalną dla organizmu, jak ta
z potoków górskich. Na większą absorpcję takiej wody, a wraz z nią wchłanianie
składników odżywczych pozwalają też jej mniejsze — w porównaniu
z kranówką — struktury (klastry) i dwukrotnie niższe w stosunku do wody
z kranu napięcie powierzchniowe. W praktyce oznacza to tyle, że taka woda jest bardziej mokra i rzeczywiście nawadnia i nawilża, przepłukując z toksyn.
Jeszcze kilka lat temu piłam litry wody mineralnej, a wciąż miałam przesuszoną
skórę i wypryski.
Ze swoją bezcenną rolą w odkwaszaniu organizmu woda jonizowana potrafi
leczyć artretyzm, kamicę nerkową, zgagę, niestrawność, migrenę, bóle stawów
i mięśni, reumatyzm, osteoporozę, łuszczycę i trądzik. Wzmacnia odporność
i wydolność, wspomaga leczenie cukrzycy i alergii, ułatwia odchudzanie, skutecznie
leczy kaca, a z racji zawartości antyoksydantów — cofa zegar biologiczny.
Wszystkie nasze choroby czy dolegliwości mają jedno źródło, więc można założyć,
że żadnych chorób nie ma. Jest zakwaszenie organizmu, któremu ulegamy.
Podstawową wadą jonizatorów, szczególnie w pierwszym kontakcie, jest ich
cena, ale kiedy przeliczy się koszty kupowanej latami wody butelkowanej, izotoników
czy suplementów, wizyt u lekarza i medykamentów, a potem uwzględni
potencjalne korzyści wynikające z picia takiej wody — rachunek jest prosty.
W Japonii i Korei Południowej jonizatory są na tyle znane i cenione, że nawet
szpitale — rozczarowane często nieskuteczną i drogą medycyną konwencjonalną
— wprowadzają do leczenia właśnie wodę alkaliczną. Tymczasem przeciętny
polski lekarz albo inny spec od wody pitnej w mieście nie wie nawet, co to jest
redox.
MÓW DO MNIE CZULE
Nie tylko z kwiatkami musisz pogadać, żeby zdrowo rosły. Woda też jest
energią i tak jak Ty czy Twoje mięśnie magazynuje i zapamiętuje wszystko. Skoro
jesteś zbudowana z wody, jesteś jak ona zaprogramowanym w określony sposób
systemem i, czy tego chcesz, czy nie, każde oddziaływanie z zewnątrz powoduje
zmiany w Twoich płynach ustrojowych od poziomu komórki aż po DNA.
Badania Japończyka Masaru Emoto nie pozostawiają w tej kwestii złudzeń.
Naukowiec zaobserwował i udokumentował skutki różnych działań na
sposób zamarzania wody. Woda pozbawiona zanieczyszczeń zamarza w piękne
kryształy w kształcie płatków śniegu, z kolei zanieczyszczona — tworzy
kompletnie nieuporządkowane struktury. Podobne reakcje zachodzą w wodzie
na słowa czy muzykę, bo woda w czasie eksperymentu zamarzała w prześliczne
gwiazdki, kiedy na probówkach przyklejano karteczki ze słowami
typu: miłość, dziękuję, kocham cię itp. Na nienawiść czy jesteś głupia w strukturze
pojawiał się bałagan. Lodowe kryształy uzyskiwał Emoto również przy
dźwiękach Mozarta albo muzyki relaksacyjnej, ale z heavy metalem nie było
już kryształowo.
Na słowa i dźwięki reaguje nie tylko woda, ale wszystkie produkty i przygotowywane
przez nas posiłki, dlatego wściekła pani domu nie powinna gotować
nikomu. Skoro wszystko we wszechświecie jest określoną energią, musi
oddziaływać na siebie wzajemnie i oddziałuje. Człowiek dopiero wibruje. Jeśli
nie wysyłasz sygnałów, nikt Cię nie znajdzie. Jeden jest trucizną, inny — superlekiem.
Często się zastanawiam, dlaczego z obcym jest mi jak z bratem,
a z bratem — jak z obcym człowiekiem.
Wszystko, co zestrojone z naturą, przybiera sześciokątne struktury. Chaos
nie jest naturalny. Na każdy ściek jest jednak lek. Nawet złą energię możesz
odczarować, o ile taką zainfekowaną wodę czy znajomość poddasz działaniu
pozytywnych słów lub myśli. Mentalnie możesz właściwie zaprogramować
wodę na każdy cel, zadać jej konkretną informację, czyli zmienić jej parametry
energetyczne. Możesz ją nawet zresetować. Woda, w zależności od wpływów
zewnętrznych — mimo tego samego składu chemicznego — może bardzo różnie
oddziaływać na organizm. Na tym polega jej pamięć.
Stanisław Wosiński, polski inżynier zajmujący się wodą, wynalazł urządzenie
do poprawy zdrowotnych właściwości wody i w latach 1998 – 2001 zebrał
za nie sporo prestiżowych nagród na świecie. ADR-4 to dysk magnetyczny
i stymulator, który zmienia wodę w napojach i żywności zarówno strukturalnie,
jak i energetycznie. Zaparzana na ADR herbata albo pozostawione na parę
minut jabłko będą miały zdecydowanie większe właściwości antyoksydacyjne.
Kiedy trudno zmierzyć, pozostaje wierzyć.
SKRUSZYĆ TEN LÓD
Jeśli nie jesteś wystarczająco czuła albo tak naprawdę nie masz pewności,
czy znowu nie robią Cię w wała, kogoś innego z kolei nie stać jeszcze na jakiś
tam jonizator, warto wrócić do najprostszych rozwiązań. W końcu wszystko,
co najlepsze, dostajesz za darmo. Producentom i dystrybutorom potwornie zależy,
wodzie — wszystko jedno.
Skoro każdą wodę, którą pijemy, organizm musi i tak zasymilować i przetworzyć,
a zwykła mineralna ze sklepu zawiera niebezpieczne dla nas sole i domieszki,
rozwiązaniem może być woda z lodu, pod względem składu i struktury
jak nasza własna i ta występująca w świecie roślin, więc o ileż lżejsza. Wodę
z rozmrożonego lodu piją Eskimosi i Jakuci, ale wbrew temu, co się opowiada
na temat ich końskiego zdrowia czy długowieczności, to zdrowie zawdzięczają
tłustym rybom zjadanym na surowo. Woda z lodu nie ma przecież w składzie
tylu cennych minerałów, co ta z głębi ziemi. Pozostaje jednak spróbować i tego sposobu. Wystarczy, że przegotujesz wodę w garnku, ostudzisz i wsadzisz na
parę godzin do zamrażalnika albo zimą wystawisz taki garnek na taras czy balkon.
Strukturalnie masz ją na pewno, ale jeśli z Ciebie zołza — energetycznie
będziesz już musiała nad nią trochę popracować.
Dwa lata temu próbowałam przekonać się do takiej strukturowanej wody,
ale zawsze przeszkadzał mi jej metaliczny smak i kałużka bliżej nieokreślonego
syfu na powierzchni po rozmrożeniu wynikająca oczywiście z twardości. Smak
takiej wody zależy od ujęcia i sposobu uzdatniania. Twoja może być dużo lepsza
albo jeszcze gorsza. Pewnie dałabym sobie spokój z tą zawiesiną, gdyby nie
jej parametry. Co prawda redox pozostaje bez zmian, ale po przegotowaniu,
zamrożeniu i rozmrożeniu woda zyskuje dużo wyższy odczyn pH (w Poznaniu
— 8,47). Odnieś to teraz do mineralnej ze sklepu, która z reguły ma pH tylko
nieco powyżej 7.
NABICI W BUTELKĘ?
Na polskim rynku jest wciąż mało wód mineralnych o silnie zasadowym
pH, a tych, które są, nie dostaniesz w sklepie za rogiem. Kowalskiemu łatwiej
jest też ciągle wydać dwie czy trzy dychy na flaszkę niż parę złotych na butelkę
wody. Jesienią 2013 roku odkryłam wodę, która była ucieleśnieniem moich
marzeń w kwestii wody butelkowanej — z wysokim pH o wartości 9,2
i z bardzo niskim redoksem wynoszącym ‒6. Po zamówieniu pierwszy raz
zobaczyłam oba parametry na etykiecie. Gdyby tego rodzaju informacje zaczęły
pojawiać się na wszystkich butelkach w sklepach i były jeszcze zgodne
z prawdą, a ludzie wiedzieli, dlaczego pH wody do picia nie powinno wynosić
mniej niż 7,4, a ORP więcej niż 200, producenci większości wód mineralnych
poszliby z torbami.
Java jest wydobywaną na Podkarpaciu silnie alkaliczną wodą mineralną,
której ORP przy źródle sięga podobno nawet ‒350 mV. Niestety, chyba tylko
tam, bo mimo rzeczywiście wysokiego pH ma redox na poziomie 145. Dla
porównania w jonizatorze przy pH 9,70 mam ORP ‒689, co tylko utwierdza
mnie w przekonaniu, że Java to nie sen, a kolejna ściema. Nawet gdyby przyjąć
jakiś margines błędu, Java w pecie nie ma ujemnego redoksu, co nie zmienia
faktu, że jest silnie alkaliczna i ma czysty i orzeźwiający smak.
Każdy pije z innego powodu. Cała Polska biega tak samo, jak pije. Gość na
kacu robi życiówkę i trudno go zatrzymać na mecie. Pijak nikogo nie obchodzi,
ale umierają trzeźwi i umierają młodzi. Niektórzy nie piją wody i żyją. Woda
tylko dla wielbłąda. Nie piją, żeby nie chodzić często do toalety albo się nie pocić, tymczasem wody — alkalicznej, strukturowanej czy jonizowanej — potrzebujesz
do ciągłego przepłukiwania z toksyn. Herbata czy kawa Ci jej nie zastąpi.
Z cukrem tylko Cię pogrąży. Jeśli dziennie wydalasz z potem, moczem i pluciem
na sąsiada ponad 2 l wody, nie możesz w ciągu dnia ograniczać się do kilku herbat
i gorącego kubka. No tak, ale kto Ci zabroni? I kto ma rację — zasuszona
staruszka czy królowa życia po wszystkim gotowa do zszycia? Idę pobiegać.