wtorek, 31 maja 2016

Najpopularniejsze leki dla dzieci z ziołowej apteczki domowej

Wiele jest ziół, prostych naturalnych kuracji, które działają stosunkowo łagodnie, i które z dobrym skutkiem można stosować u dzieci w każdym wieku.

   Herbatki z melisy i lipy

   Przede wszystkim warto mieć zawsze w domowej apteczce melisę i lipę. Te dwie herbatki serwuje się dzieciom przy nerwowości, bezsenności, drażliwości, niepokojach, lękach, w sytuacjach stresowych. Podobne zastosowanie ma herbatka z rumianku, którą również podaje się przy dolegliwościach żołądkowych, biegunkach, bólach głowy, gorączkach. Dzieci mogą również pić herbatki z nagietka, mięty pieprzowej, pokrzywy, zwłaszcza dla wzmocnienia i poprawy obrazu krwi.

   Anyżek i koper na trawienie

   Przy kłopotach z trawieniem doskonały jest anyżek, koper włoski; podaje się napary albo odwary. Przy biegunkach bardzo skutecznym lekiem są suszone owoce czarnej jagody. Można je podawać dzieciom do żucia albo przyrządzać z nich odwary i napary.

   Len na zaparcia

   W dziecinnej domowej apteczce ziołowej powinny znaleźć się również nasiona lnu, doskonałe na zaparcia oraz dolegliwości dróg oddechowych, owoce dzikiej róży, czyli witaminowa bomba, owoce maliny, dziurawiec, nasiona z dyni, jako profilaktyka przeciw różnorakim robaczycom.

   Kleik dobry na każdą chorobę

   Gorączka u dziecka może sygnalizować przeziębienie lub początek jakiejś typowej choroby dziecięcej. Niezależnie od tego, jak będzie wyglądać dalsza kuracja i jaki to będzie rodzaj schorzenia, dziecko wypada położyć do łóżka i nie karmić na siłę. Łagodna dieta, np. kleik jęczmienny, świeże owoce, warzywa, zaś do picia soki z warzyw i owoców oraz herbatki ziołowe, na pewno ułatwią organizmowi pokonanie choroby. Nigdy jednak nie należy karmić dziecka na siłę, bo to więcej przyniesie szkody niż pożytku. Podawać warto natomiast napoje. Korzystne i kojące działanie mają m.in. napary z kwiatów rumianku.

   Maliny z lipą na gorączkę

   Dla wywołania potów najlepsza jest herbatka z malin i lipy, albo malin, lipy i kwiatów czarnego bzu. Wszystkie składniki zmieszać w równych porcjach.

   Łyżkę lub łyżeczkę ziół w zależności od wieku dziecka zalać szklanką wrzątku. Wypić małymi łykami. Jeżeli gorączka jest wysoka, można schłodzić dziecko, przykładając do nóg i stóp chłodne, ale niezbyt zimne kompresy z wody z dodatkiem odrobiny soku z cytryny lub octu winnego.

   Przecier z marchwi na biegunki

   Przy biegunkach skutecznym lekiem jest zmiana diety. Odstawić warto inne pokarmy i podawać tylko przeciery z marchwi, ale najlepiej wiadomego pochodzenie z upraw ekologicznych albo własnego ogródka nienawożonego chemicznie. Kilka marchwi ugotować i przetrzeć dokładnie. Rozcieńczyć 2–3 szklankami wody przegotowanej, dodać odrobinę soli gruboziarnistej, ale nie jest to konieczne. Przechowywać w chłodnym miejscu w lodówce i podawać przez całą dobę. Po ustąpieniu biegunki podawać przecier na przemian z mlekiem. Dieta marchwiowa korzystna jest również przy owsikach i glistach.

   Przy biegunkach pomocny bywa łagodny odwar z owoców czarnych jagód albo odwar z czarnych jagód i kwiatów rumianku. Odwar z owoców czarnych jagód można także dodać do marchwi. Pomaga również przecier z surowych jabłek, kleik z ryżu, najlepiej brązowego, niełuskanego, puree z ziemniaków.

   Wyciąg na kaszel

   Przy podrażnieniu gardła, dróg oddechowych, kaszlu pomocne są napary i odwary zawierające dużo śluzu. Warto więc podawać do picia herbatki z lipy, wyciągi wodne z korzenia prawoślazu. Łyżkę rozdrobnionych korzeni zalać szklanką wody. Odstawić na kilka godzin. Odcedzić, dosłodzić miodem. Podawać dzieciom co 2–3 godziny po łyżce, mniejszym dzieciom po łyżeczce. Korzeń prawoślazu można zmieszać w równych proporcjach z owocem kopru włoskiego i owocem anyżu. Łyżkę rozdrobnionej mieszanki zalać szklanką wrzątku. Gotować kilka minut pod przykryciem na małym ogniu. Odcedzić. Dosłodzić miodem. Dodawać po łyżce lub łyżeczce (zależnie od wieku) kilka razy dziennie po posiłkach.

   Odwar wzmacniający

   Po kuracjach silnymi lekami farmaceutycznymi bardzo ważne jest wzmocnienie organizmu. Wtedy bardzo pomocne mogą okazać się dzika róża oraz pokrzywa. Zmieszać równe części owoców róży i liści pokrzywy. Dwie łyżki mieszanki zalać szklanką wrzątku. Odstawić. Gotować na małym ogniu, pod przykryciem, nie dopuszczając do wrzenia przez kilka minut. Odcedzić, dosłodzić łyżką miodu lipowego lub wielokwiatowego. Podawać dzieciom młodszym po 1–2 łyżeczki 2–4 razy dziennie, starszym po 1–2 łyżki. Odwar wzmacnia również odporność na infekcje.

   Uwaga. Znacznie obszerniej i szczegółowo na temat diety, wzmacniania odporności i kuracji z różnych dolegliwości przeziębieniowych pisałem w tomie I poradnika ZOBACZ>>>

wtorek, 24 maja 2016

10 przykazań zdrowego odżywiania dzieci

10 przykazań zdrowego odżywiania dzieci
Zasady odżywiania dzieci można ująć w 10 prostych i łatwych do zapamiętania reguł, przykazań.
1. Zaufaj naturze, ona jest najlepszym lekarzem. Odżywiaj dzieci prosto i naturalnie.
2. Najlepszym pokarmem dla małego dziecka jest mleko matki.
3. Podawaj produkty ekologiczne, najwartościowsze biologicznie, bez chemicznych pozostałości.
4. Stosuj świeże produkty lokalne.
5. Przygotowuj pokarmy najlepiej ręcznie w domu ze świeżych surowców.
6. Unikaj zawsze gotowych przemysłowo wytworzonych odżywek, przetworów, soków itp.
7. Korzystna jest dieta jarsko-mleczna, zwłaszcza przy różnych dolegliwościach.
8. Nigdy nie przekarmiaj.
9. Dbaj o dobry, radosny, miły nastrój w trakcie karmienia i posiłków.
10. Nie martw się, gdy dziecko odmówi czasem jedzenia lub czegoś nie lubi.
KONIECZNIE ZOBACZ CAŁOŚĆ: Ziołowa Apteczka na Dziecięce Choroby>>>

piątek, 20 maja 2016

Anus mundi

„Cóż za monstrum jest tedy człowiek? Cóż za osobowość, co za potwór, co za chaos, co za zbieg sprzeczności, co za dziw! Sędzia wszechrzeczy – bezrozumny robak ziemny; piastun prawdy – zlew niepewności i błędu; chluba i zakała wszechświata”.
 (Pascal, Myśli)
  
 Heinz Thilo, lekarz oświęcimskiej załogi SS, w rozmowie z Kremerem określił ten obóz jako „anus mundi”. Dosadne to określenie, jak się można domyślać, było z jednej strony wyrazem obrzydzenia i grozy, jakie budził w każdym obserwatorze obóz koncentracyjny, a z drugiej strony uzasadniało istnienie obozu koniecznością oczyszczenia świata. Motyw oczyszczenia – katharsis, istotny w życiu każdego człowieka, niewątpliwie odgrywa niemałą rolę w życiu społeczeństw.
W koncepcji hitlerowskiej obozy zagłady – poza bezpośrednim celem polityczno-ekonomicznym, polegającym na jak najbardziej efektywnym i najtańszym wyniszczeniu wroga – miały sens głębszy; było nim oczyszczenie rasy germańskiej z tego wszystkiego, co nie zgadzało się z ideałem germańskiego nadczłowieka. Przyświecała tu daleka wizja świata ludzi pięknych, silnych, zdrowych, świata, w którym nie byłoby miejsca dla chorych, kalek, nienormalnych psychicznie, skażonych krwią żydowską czy cygańską.
 Dla tego „pięknego” celu trzeba było przejść przez wstrętne okropności obozów koncentracyjnych. Nic też dziwnego, że służba w obozie była traktowana na równi ze służbą frontową, choć esesmani pewnie woleli być bohaterami w obozie niż na froncie. Prawo zachowania życia jest na ogół silniejsze od ideologii; jeszcze lepiej, gdy szczytną ideologią można wytłumaczyć własne tchórzostwo. Zdarzali się jednak tacy, wprawdzie nieliczni, którzy nie wytrzymywali upodlenia służby w obozie koncentracyjnym i wybierali front lub samobójstwo. Większość uspokajała się alkoholem i poczuciem dobrze wypełnionego obowiązku dla dobra ojczyzny i wielkiej idei.
 Zdolność przekształcania otaczającego świata, którą można uznać za cechę swoiście ludzką, mieści w sobie największą rozpiętość sprzeczności natury człowieka. Z niej rodzą się bohaterstwo, poświęcenie, sztuka i nauka, ale też okrucieństwo, znęcanie się człowieka nad człowiekiem, zniewalanie i zabijanie. By zmienić oblicze świata, prowadzi się wojny, męczy ludzi w obozach i więzieniach. Co nie pasuje do struktury, jaką się pragnie narzucić otoczeniu, to staje się obce i wrogie i musi ulec zniszczeniu.
 W biologii znane jest zjawisko zaszczepienia obcej struktury. Wirus może zaatakować bakterię, jego materiał genetyczny – DNA (kwas dezoksyrybonukleinowy) dostaje się do wnętrza bakterii, opanowuje jej „maszynerię” biochemiczną tak, że w ciągu kilku minut zaczyna ona produkować setki nowych wirusów identycznych z najeźdźcą. Bakteria żyje nadal, ale jej struktura jest już inna: zamiast swoistego DNA jej procesami biochemicznymi kieruje DNA wirusa; choć pozornie ta sama, w rzeczywistości przestała być sobą, straciła swą istotną strukturę, a tym samym swą tożsamość.
 Analogiczne zjawisko – choć na poziomie integracji nieporównanie wyższym – spotkać można w życiu człowieka, gdy owładnięty jakąś ideą, początkowo obcą, a potem jak najbardziej własną, wszystko dla niej poświęca, nic poza nią nie widzi, gotów dla niej oddać życie własne i cudze (na ogół łatwiej cudze). Podobnie jak wspomniana bakteria, zatraca on swą tożsamość; jego myśli, uczucia, czyny przestają być wyrazem jego własnej osobowości, a stają się odbiciem struktury przyjętej z zewnątrz. Ludzie owładnięci tą samą ideą stają się do siebie bliźniaczo podobni; zróżnicowanie społeczeństwa maleje, wzrasta natomiast jego efektywność, w tym sensie, że wszyscy dążą do tego samego celu, niczego poza nim nie widząc. Człowiek, który nie ma znamienia tej samej idei, stoi wskutek tego na przeszkodzie jej realizacji, staje się wrogiem, zawadzającym przedmiotem, który trzeba usunąć z drogi. Wielkość idei – nie chodzi tu o jej doniosłość obiektywną, ale subiektywną, tak jak ją odczuwają owładnięci nią – usprawiedliwia zasadę: cel uświęca środki. Jeśli bowiem ktoś wszystko poświęcił dla idei, to uważa, iż wokół niego też wszystko dla idei poświęcone być musi.
 „Chaos”, „zbieg sprzeczności”, „bezrozumny robak ziemny”, „zlew niepewności i błędu”, dając się owładnąć jakiejś idei, a wskutek tego tracąc siebie, uzyskuje w zamian porządek, jednolitość, jasność i pewność. Im większe w człowieku wewnętrzne rozbicie, poczucie własnej słabości, niepewności i lęk, tym większa tęsknota za czymś, co go z powrotem scali, da pewność i wiarę w siebie (właściwie nie tyle w siebie, ile w ideę, która właśnie „ja” zastępuje). Wstręt do samego siebie zostaje skompensowany obrazem siebie jako bohatera-wyznawcy idei. Poczucie więzi grupowej zwiększa siłę atrakcyjną tego fikcyjnego modelu. Staje się wobec alternatywy: być takim jak inni lub nie być wcale. Nie być bowiem takim, jak nakazuje wyznaczona ideologia, równa się postawieniu siebie w rzędzie jej wrogów, a więc skazaniu na zniszczenie. Między wyznawcami tej samej ideologii wytwarza się swoiste współzawodnictwo: nie być gorszym od innych, gdyż grozi to wyłączeniem z grupy. Zależnie od charakteru ideologii można się licytować w cnotach lub zbrodniach.
 Nie chodzi tu o analizę wartości ideologii hitlerowskiej; jej płytkość, naiwność i pyszałkowatość są oczywiste, a fakt, że przyjęła się w społeczności niemieckiej, należy chyba tłumaczyć szczególną atmosferą okresu międzywojennego, charakteryzującą się wyolbrzymionym i podsycanym poczuciem narodowej krzywdy. Załamanie się danych struktur ideologicznych, poczucie pustki, bezsensu, kryzys ekonomiczny, wojenne urazy itp. stwarzały podatny grunt dla każdej ideologii, która by dawała perspektywy lepszego jutra.
 Niezależnie od treści niebezpieczeństwo ideologii jako struktury narzuconej z zewnątrz tkwi w zahamowaniu procesu rozwoju. W miejsce walki przeciwstawnych struktur, z których jedne się rodzą, a inne umierają, dzięki czemu wciąż tworzy się coś nowego i człowiek rozwija się – zostaje wstawiona struktura obca, która wszystkie inne podporządkowuje sobie. Człowiek przestaje się rozwijać i zamienia się w ślepe narzędzie w służbie idei, ślepe, gdyż nie widzi niczego poza wytkniętym celem, a przede wszystkim przestaje widzieć drugiego człowieka, zamiast niego widzi towarzyszy wspólnego wyznania lub przeszkodę w dążeniu do celu, przedmiot, który trzeba usunąć z drogi, zniszczyć.
 Claude Eatherly, major Air Force, rano 6 sierpnia 1945 roku dokonał nad Hiroszimą lotu sprawdzającego warunki atmosferyczne i osłonę lotniczą miasta, po czym dał sygnał do nalotu atomowego: go ahead. Dowiedziawszy się, że wybuch spalił 200 tysięcy ludzi, Eatherly popadł w narastający konflikt moralny między otaczającą go glorią bohatera a poczuciem współudziału w zbrodni i potrzebą pokuty. „Kompleks winy” doprowadził go nawet do okresów ostrej depresji, lęków, halucynacji, prób samobójstwa. Eatherly dobrowolnie podjął ciężką pracę fizyczną i dla poszkodowanych w Hiroszimie wysyłał zasiłki pieniężne. Jego korespondencja ze znanym filozofem i działaczem pacyfistycznym, Güntherem Andersem, prześladowanym w czasie wojny przez hitlerowców – jest zawarta w książce No more Hiroshima.
 Nie ma wśród Niemców, a w szczególności wśród tych, którzy byli czynnie zaangażowani w wielkim przemyśle zagłady, majora Eatherly. Ci nieliczni, którzy się dostali w ręce wymiaru sprawiedliwości, nie mieli z reguły poczucia winy, ale za to duże poczucie krzywdy, iż kara spotyka ich za ślepe posłuszeństwo, za spełnianie obowiązku. Uwolnienie się od poczucia winy, które często bywa gorszą kaźnią niż kara nałożona przez społeczeństwo, zawdzięczają oni właśnie ideologii. To nie oni byli winni, ale ta obca struktura, która im została narzucona, która ich oślepiła i która była głównym motorem ich działania, myślenia, odczuwania. Bez niej są z powrotem „porządnymi ludźmi”, uczciwie dorabiającymi się majątku, a może tylko w skrytości ducha wspominają czasem wielkie dni swego „heroicznego” okresu.
 Ci, którzy byli przeszkodą, materiałem przeznaczonym na zagładę, by sobą nie zanieczyszczał więcej nowego świata, różnie swój los przyjmowali. Byli tacy, którzy nie zdążyli wyjść z oszołomienia wywołanego nagłym przeniesieniem w piekło obozu, a już przychodził kres ich życia. Inni szli ku śmierci z fatalistycznym przeświadczeniem o nieodwracalności losu. Jeszcze inni chcieli przeżyć za wszelką cenę. A ponieważ w obozie zagłady mogli urządzić się wygodnie tylko ci, którzy innym śmierć zadawali i którzy byli panami, przeto niektórzy starali się przejąć formy swych oprawców. Byli też tacy, którzy mimo głodu, pragnienia, zimna, bólu, poniżenia godności ludzkiej potrafili jakby oddalić się od swego cierpienia i nie myśleć tylko o tym, by zdobyć coś do jedzenia, by przestało być zimno czy gorąco, by nie bolało znękane ciało. Imperatyw biologiczny jest niesłychanie silny i niemałego trzeba wysiłku woli, by nie myśleć o chlebie, gdy się jest głodnym, o wodzie, gdy się chce pić, lub o bolącym miejscu, gdy boli. Wysiłek ten jednak był konieczny dla zachowania wewnętrznej swobody – wolnej przestrzeni, w której by można było swobodnie myśleć, marzyć, planować, powziąć decyzję, uwolnić się od koszmaru chwili obecnej. Jeśli w życiu obozowym, w tym „anus mundi”, tyle było poświęcenia, odwagi, miłości człowieka, a więc zjawisk w tych warunkach – zdawać by się mogło – zgoła niemożliwych, to właśnie dzięki tej wewnętrznej wolności.
 Dla tych, co obóz przeżyli, wspomnienia z tego okresu nie są tylko koszmarem; są też dowodem, że w warunkach najstraszniejszych potrafili zachować swoje człowieczeństwo, że wytrzymali ogniową próbę pytania, „jaki ja naprawdę jestem”. Często też najpewniej się czują wśród dawnych towarzyszy niedoli, gdyż wiedzą, jacy oni są naprawdę.
 Zdawać by się mogło, że w warunkach największego zniewolenia, poniżenia i znękania drugiego człowieka niemożliwe jest bohaterstwo. By się na nie zdobyć, trzeba mieć choć trochę wolnej przestrzeni i własnej siły. A jednak nawet w tych warunkach było ono możliwe i w piekle, jakim był obóz, okazała się też cała wielkość człowieka.
 Nie osiągnęli hitlerowcy swego celu, mimo milionów ofiar nie oczyścili świata z tego, co nie odpowiadało ich ideałowi Herrenvolku, pokazali natomiast światu, do czego prowadzić może obłędna ideologia. Dymy Oświęcimia, miejmy nadzieję, będą przez długi jeszcze czas ostrzeżeniem przed zaślepieniem, nienawiścią i pogardą dla drugiego człowieka. Gotowe formuły myślenia i działania, ślepe słuchanie rozkazu mogą w skutkach być bardzo niebezpieczne i dlatego trzeba na siebie wziąć cały ciężar odpowiedzialności za swe myśli, uczucia i czyny. Claude Eatherly wyraził to następująco w liście do Günthera Andersa:
 „W przeszłości bywały okresy, kiedy człowiek mógł przeżyć życie, nie zaprzątając zbytnio swego sumienia problemami nawyków myślowych i norm działania. Nasze czasy, jak wyraźnie widać, do tych epok nie należą. Przeciwnie, sądzę, że zbliżamy się gwałtownie do sytuacji, w której będziemy musieli zastanowić się na nowo, czy gotowi jesteśmy oddać odpowiedzielność za nasze myśli i uczynki w ręce organizacji społecznych, takich jak partie polityczne, związki zawodowe, Kościół czy państwo. Żadna z tych organizacji nie jest zdolna udzielić nam niezawodnych wskazówek moralnych i dlatego należy zakwestionować ich pretensje do udzielania nam takich wskazówek”.
 „Anus mundi” ukazał światu człowieka w całej rozpiętości jego natury: obok potwornego bestialstwa – bohaterstwo, poświęcenie i miłość. I wobec tego widoku za Pascalem można powiedzieć: „Ukorz się, bezsilny rozumie; umilknij, głupia naturo; dowiedz się, że człowiek nieskończenie przerasta człowieka”. ZOBACZ CAŁOŚĆ: Rytm życia  AntoniKępiński>>>

czwartek, 19 maja 2016

NIEPOKÓJ

W zaburzeniach psychicznych lęk różne przybiera postacie i różne jest jego nasilenie. Najlepiej jest znany lęk nerwicowy. Nie ma chyba człowieka, który by nie doświadczył tego rodzaju lęku, przynajmniej na krótki okres Różne są rodzaje lęku nerwicowego. Najpowszechniejszym jest nieokreślony niepokój: free floating anxiety. Trafnie lęk ten został określony w starożytnej księdze medycznej Żółtego Cesarza jako „podobne do choroby niespokojne napięcie”[1]. Nieokreślony niepokój nerwicowy polega bowiem na odczuciu napięcia wewnętrznego, napięcia, które odczuwa się w mięśniach, w narządach wewnętrznych i w psychice, napięcia, które w słabym nasileniu jest nawet korzystne, pobudza bowiem do aktywności, do większego wysiłku umysłowego i fizycznego, a w większym natężeniu staje się paraliżujące. Człowiek taki jest już niezdolny do myślenia, do podjęcia decyzji, czuje się rozbity, fizycznie i psychicznie obolały; jest to rzeczywiście stan podobny do choroby, jak słusznie w starożytnej księdze chińskiej określono.

 Niepokój ten jest bezprzedmiotowy; nie wiemy, czego się boimy, nie wiemy, co nam dokucza, a jednak coś dokucza, chcielibyśmy wyjść z sytuacji, w której się znajdujemy, swobodnie odetchnąć, ale nie wiemy, na czym jej zło polega. Może więc zasadniczą cechą nieokreślonego niepokoju jest nieświadomość. Coś zagraża, ale nie wiadomo co. Jest w tym niepokoju oczekiwanie przyszłości; nie wiadomo, co ona przyniesie. W słabszym nasileniu niepokój taki zmusza do podjęcia akcji, do wyjścia naprzeciw czasu przyszłego. W silniejszym nasileniu człowiek nie ma już odwagi wyjść naprzód, cofa się, zamyka w czasie teraźniejszym, a czas ten wypełniony jest niepokojem. Błędne koło zamyka się; niemożność wyjścia naprzód, wydostania się z „niespokojnego” czasu, zwiększa niepokój i czyni czas ten jeszcze trudniejszym do zniesienia, paraliżując jednocześnie odwagę potrzebną do wyjścia w przyszłość. ZOBACZ CAŁOŚĆ: Lęk Antoni Kępiński  >>>

wtorek, 17 maja 2016

Jak dbać o swoje zdrowie, aby go mieć jak najwięcej

        Życie i zdrowie masz tylko jedno ZOBACZ>>>

   Nigdy tak naprawdę nie będziemy w stanie rozpoznać wszystkich przyczyn chorób czy danej choroby, gdyż składa się na nią wiele czynników. Nasza choroba może być wywołana również przez bakterie, wirusy, pasożyty, grzyby, substancje chemiczne, metale ciężkie, promieniowanie, toksyny czy toksyczne emocje.
   Można wskazać wiele czynników sprzyjających rozwojowi chorób fizycznych i psychicznych..
Recepta 86. Poznając czynniki zwiększające prawdopodobieństwo wystąpienia chorób fizycznych i psychicznych, możesz je stopniowo eliminować ze swojego życia.
     Zwiększamy prawdopodobieństwo chorób, gdy:
      Oddychamy zanieczyszczonym powietrzem.
   Mamy małe zasoby energii życiowej. Niedotlenienie tkanek i narządów oraz niski poziom tlenu w organizmie sprzyja wystąpieniu chorób cywilizacyjnych.
   Jesteśmy daleko od tego, co naturalne. Spożywamy sztucznie nawożone warzywa, owoce, zboża i rośliny strączkowe. Kupujemy produkty żywnościowe z dodatkami konserwantów, emulgatorów, stabilizatorów czy barwników.
   Dostarczamy do naszego organizmu substancje toksyczne w postaci substancji chemicznych zawartych w kosmetykach, lekarstwach czy szczepionkach.
   Gromadzimy w naszych tkankach metale trujące, takie jak ołów czy rtęć oraz nie oczyszczamy organizmu z pasożytów i grzybów.
   Jesteśmy stale narażeni na negatywne promieniowanie emitowane przez monitor komputera czy telefony komórkowe.
   Jesteśmy mocno narażeni na oddziaływanie żył wodnych i linii wysokiego napięcia.
   Zostaliśmy obciążeni toksynami już w łonie matki.
Stale użalamy się nad sobą.
   Mamy lub mieliśmy trudne relacje z rodzicami, zaznaliśmy braku prawdziwej miłości i bliskości oraz częstego przytulania w dzieciństwie.

   Obwiniamy siebie i innych za własne niepowodzenia i popełnione błędy.
   Stale potępiamy siebie przez koncentrowanie się na własnych grzechach, a nie na przebaczeniu sobie i innym.
   Gramy obce nam i niechciane przez nas role, czujemy, że nie jesteśmy sobą, nie jesteśmy w zgodzie z głębokimi potrzebami naszego serca.
   Uciekamy od swojego życia, koncentrując się głównie na życiu innych ludzi. Ciągle żyjemy problemami sąsiadów, znajomych czy celebrytów.
   Nie kochamy i nie doceniamy siebie samych.
Zmagamy się ze wszystkim, co nam przeszkadza, wiedząc, że na wiele rzeczy nie mamy wpływu.
   Aby nie ujawnić prawdy o sobie i swoim życiu, posługujemy się kłamstwami i jesteśmy obłudni.
   Czujemy, że nie żyjemy tak, jakbyśmy tego pragnęli, ponieważ co innego jest dla nas korzystne.
   Nosimy w sobie urazę w stosunku do innych. Nie jesteśmy w stanie wybaczyć innym, że nas zranili i skrzywdzili. Nienawiść do siebie lub innych jest najczęstszym źródłem chorób fizycznych i psychicznych.
   Stale chcemy upodabniać się do większości, zatracając swoją niepowtarzalność i potrzeby własnego wnętrza.
   Na zewnątrz pokazujemy innym jacy jesteśmy silni, a w rzeczywistości jesteśmy podatni na zranienia, słabi i pełni lęku.
Pielęgnujemy w sobie poczucie winy i niezasługiwania na miłość, co sprzyja osłabieniu organizmu i namnażaniu się w nim bakterii, wirusów i grzybów.
   Wzmacniamy w sobie zaprogramowane schematy odrzucenia, bycia ofiarą i poczucia oddzielenia od Boga oraz pielęgnujemy brak umiejętności odczuwania pewnych stanów emocjonalnych i uczuciowych, np. radości, zadowolenia czy miłości.
   Nie jesteśmy sobą. Symptomy takiej postawy, to między innymi: postawa negująca siebie i swoje życie – nieukojone pragnienia i tęsknoty za wyidealizowanym obrazem siebie i swoim życiem; uczucie wewnętrznej pustki i „zamrożenia”; oszukiwanie siebie; kreowanie kogoś, kim się nie jest; duchowa martwota; fałszywe poczucie winy; odgrywanie nie swoich ról.
Dusimy się pod naporem problemów, jakie napotykamy. Nie potrafimy żyć pełnią życia.
   Naszego życia nie możemy nazwać pełnym. Nie czujemy się spełnieni. Czegoś zawsze nam w nim brakuje, co jest źródłem naszego niezadowolenia.
   Żyjemy stale tym, co się wydarzyło w przeszłości, tym, co nas obciąża lub zamartwiamy się o przyszłość. Nasz stan ciała jest odzwierciedleniem naszych myśli i uczuć. Myśli są formami energii i informacji, które mają wpływ na komórki naszego ciała, które również mają formę energii i informacji.
   Mamy bardzo mocne dualistyczne poglądy na ważne dla nas sprawy, które prowadzą do wewnętrznych konfliktów (lubimy swoją pracę, ale nie cierpimy szefa; kochamy żonę/ męża, ale jednocześnie nienawidzimy żony/męża; mamy pieniądze, ale uważamy, że jesteśmy biedni).
   Mieliśmy w życiu wiele traumatycznych przeżyć, które wpłynęły na zmiany w mózgu i przyczyniły się do wystąpienia depresji, zaburzeń emocjonalnych czy wybuchów agresji.
   Narażamy nasz organizm na stały stres chemiczny, mentalny, emocjonalny, duchowy i fizyczny. Alkohol, papierosy, narkotyki oraz inne uzależnienia, brak więzi rodzinnych, przemoc, rozwód, nadmiar stresu przyczyniają się do nasilenia wszelkich psychicznych i fizycznych stanów nierównowagi w organizmie.
   Nie wiemy, że nasz sposób odbioru samych siebie i rzeczywistości; powietrze, którym oddychamy; słowa, które wypowiadamy; emocje, które odczuwamy; przekonania i schematy myślowe, które nosimy w sobie; relacje z innymi; pożywienie, które codziennie spożywamy; liczba godzin, którą przeznaczamy na sen; stres, którego doświadczamy; stopień dotlenienia organizmu – wpływają na zmiany w genach. Według Vianny Stibal – twórczyni ThetaHealing – „Schematy poglądów mogą powodować chorobę same z siebie. Nienawiść karmi choroby nowotworowe, a guzy rosną, bazując na nienawiści. Są jak kapsuła, w której zamykana jest nienawiść. Uczucia i emocje, które stają się naszym schematem poglądów, ulegają dalszym zmianom. W negatywnej postaci mogą one oddziaływać na serce, umysł, ciało i duszę” (Stibal, 2011, s. 69).

Brakuje nam spokoju wewnętrznego i radości życia. Nasz umysł i ciało oddziałują na siebie nawzajem.        Życie i zdrowie masz tylko jedno ZOBACZ>>>

środa, 11 maja 2016

UCZUCIA – DUŻO WIĘCEJ NIŻ SIĘ WYDAJE

Związek między jelitami a emocjami jest bardzo ważny. Nie bez powodu stres można nas przyprawić o ból brzucha lub biegunkę. Codziennie mózg i jelito komunikują się ze sobą tysiące razy. Można by rzec, że w jelitach mamy drugi mózg. Liczba neuronów w jelitach jest szacowana mniej więcej na 500 milionów i wytwarzają one co najmniej 40 neuroprzekaźników. Warto wspomnieć, że 95% serotoniny (neuroprzekaźnika odpowiedzialnego za dobry humor i skurcze jelit) i większość receptorów dla niej występuje właśnie w jelicie. Wiemy także, że na każdy sygnał przesyłany z mózgu do jelit odpowiadają one, wysyłając aż 9 sygnałów, które niosą informację między innymi o tym, jak są pełne lub czy już pora udać się do toalety. Ostatnio odkryto także, że mają one wpływ na odczuwanie emocji. Uważa się, że określone patogeny u swoich nosicieli w jelicie potrafią produkować substancje, które mogą wywoływać niepokój lub objawy podobne do depresji. Przez lata widziałam tego dowody – uwielbiam sytuacje, gdy badania potwierdzają wiedzę kliniczną. Moi pacjenci często cierpią z powodu niepokoju lub objawów depresyjnych w połączeniu z problemami jelitowymi. Pozbycie się źródła tych ostatnich sprawia, że niepokój i obniżony nastrój ustępują.
 Natomiast dobre bakterie mogą mieć pozytywny wpływ na emocje. We francuskim badaniu opublikowanym w „British Journal of Nutrition” wykazano, że kobiety przyjmujące Probio-Stick, probiotyk zawierający szczepy Lactobacillus Rosell-52 i Bifidobacterium Rosell-175, były spokojniejsze w stresujących okresach. Dlaczego jest to ważne? Ponieważ emocje są ściśle związane ze zdrowiem skóry i tempem starzenia. W badaniu na bliźniaczkach, z których jedna była szczęśliwa w związku, a druga była po rozwodzie, rozwiedziona bliźniaczka wyglądała średnio o dwa lata starzej. Widywałam pacjentów, którzy z powodu stresu w życiu wyglądali nie tylko o 4 czy 5, ale nawet o 10 lat starzej.
ZWIĄZEK ZE STARZENIEM SIĘ TRAWIENNYM
Już w XIX wieku rosyjski biolog Ilja Miecznikow dostrzegł związek jelit ze starzeniem się. Badał on populację Bułgarów, którzy w tamtym czasie żyli wyjątkowo długo, a spożywali dużo jogurtu. Podejrzewał już wtedy, że toksyny wytwarzane przez niepożądane bakterie mogą przyspieszyć starzenie. Doszedł on do wniosku, że bakterie ze sfermentowanego mleka mogły temu przeciwdziałać. Udało mu się potwierdzić w laboratorium, że bakterie z jogurtu powstrzymują swoje szkodliwe krewniaczki od uwalniania toksyn.
 Praca Miecznikowa stała się podstawą wiedzy o probiotykach. Zalecam je w codziennej diecie moim pacjentom, aby powstrzymać starzenie się trawienne. Jednak trzeba robić dużo więcej, niż tylko dodawać probiotyki do jedzenia. Prowadząc przez lata tysiące pacjentów, odkryłam cztery główne przyczyny przedwczesnego starzenia się skóry, które są związane z nierównowagą jelit. Oczywiście trzeba przeciwdziałać im wszystkim. Zanim przedstawię szczegóły, muszę coś wyjaśnić.

 Każdym z wymienionych przed chwilą problemów zajmę się w tym rozdziale oddzielnie. Oczywiście w życiu nie jest to takie proste – są one ze sobą powiązane i często wywołują zapalenie oraz brak równowagi hormonalnej – także czynnik przedwczesnego starzenia. Jeśli jeden z tych problemów ciebie dotyczy, to najprawdopodobniej przynajmniej jeden z pozostałych też. A jeśli nie, to musisz działać teraz, inaczej zaraz się pojawią. Wyobraź sobie, że twoje jelito jest jak orkiestra. Jeśli jeden muzyk zacznie grać w innym tempie, to szybko wybije innych z rytmu i sprawi, że będą opuszczać dźwięki. Tylko dyrygent może sprawić, że znów usłyszymy muzykę. Tak więc jeśli trawisz nieprawidłowo, resztki pokarmowe fermentujące w jelicie powodują uszkodzenie korzystnej flory bakteryjnej, co ma wpływ na wyściółkę jelita. Prowadzi to do zespołu nieszczelnego jelita. Zespół ten powoduje, że wchłaniasz mniej składników odżywczych, a szkodliwym bakteriom łatwiej jest przylegać do ściany jelita. Zaczynają one dominować nad prawidłową florą bakteryjną. To jeszcze bardziej zwiększa ilość niewchłoniętych składników pokarmowych, co zwiększa fermentację. Będzie się to tak nakręcać, aż coś z tym zrobisz…
ZOBACZ CAŁY: Młoda bez skalpela>>>

poniedziałek, 9 maja 2016

PIĘKNO ZACZYNA SIĘ W JELITACH

Nie przesadzam, mówiąc, że u każdego z moich pacjentów zwracam uwagę na pracę jelit. Jelita są naprawdę kluczowe dla organizmu. Jeśli cokolwiek w nich działa nie tak, objawi się to w reszcie ciała – a bez wątpienia, prędzej czy później, także na twarzy. Żeby pokonać przedwczesne starzenie, musisz zadbać o swoje jelita. Mawiam moim pacjentom, że spadek sprawności jelit powoduje obwisanie policzków. 
Może to być dla ciebie zaskoczeniem – w końcu większość z nas uważa, że zadaniem jelit jest tylko trawienie i wydalanie. Jednak jest to dużo bardziej skomplikowane. Układ pokarmowy zajmuje dużą powierzchnię – w 2014 roku, przy użyciu najnowszych metod, naukowcy ze Sahlrenska Akademin w Göteborgu ustalili, że ma około 5 metrów długości, a po jego pełnym rozłożeniu zająłby powierzchnię około 30–40 m². Tyle co małe mieszkanie.[2] Tak, to wszystko jest ściśnięte w ciele każdego z nas. W świetle jelit, głównie w jelicie grubym, żyje około 100 bilionów bakterii. Jest ich tak dużo, że ich stosunek do komórek w ciele to 10 do 1 – mówiąc inaczej, jesteśmy w 10% ludźmi, a w 90% – bakteriami. Gdyby te wszystkie bakterie zebrać, włożyć do pojemnika i zważyć, to okazałoby się, że ważą około 1,4 kilograma.
 Te bakterie wyrastają teraz w naszej świadomości na jeden z głównych układów organizmu. Są maleńkie, lecz bardzo potężne. Jeśli są w równowadze, z dużym prawdopodobieństwem będziesz mieć lepsze zdrowie – łatwiej będzie ci kontrolować wagę i będziesz miała zdrowszą, młodziej wyglądającą skórę. Dlaczego? Ponieważ bakterie odgrywają bezpośrednią rolę w utrzymaniu zdrowia skóry.
Robią to na przykład poprzez wytwarzanie i przyswajanie składników odżywczych, niezbędnych do prawidłowej ochrony i regeneracji skóry. Pomagają utrzymać integralność we wnętrzu jelita, co sprzyja walce ze stanem zapalnym i starzeniem skóry. Odgrywają także dużą rolę w ochronie skóry przed toksynami, zanieczyszczeniem, a nawet promieniami UV. Bakterie poprzez swój wpływ na jelito mają także związek z produkcją neuropeptydu zwanego substancją P, który produkuje także mózg i skóra. Ma on wpływ między innymi na produkcję łoju, a w ten sposób na trądzik. W rosyjskim badaniu pacjentów z trądzikiem 54% biorących udział miało coś, co prowadzący badanie nazwali „upośledzonym” stanem zdrowia bakterii. Wiele chorób skóry ma z tym związek. Zobacz cały poradnik: Młoda bez skalpela>>>

poniedziałek, 2 maja 2016

CZY STARZEJESZ SIĘ TRAWIENNIE?

CZY STARZEJESZ SIĘ TRAWIENNIE?

 Zanim przejdę do tego, jak dokonać zmian, przedstawię powody, dla których powinnaś wprowadzić te zmiany do swojego życia. Żeby to zrobić, sprawdzimy, czy starzejesz się trawiennie.
 Objawy wypisane poniżej mogą wskazywać na to, że nie trawisz tak, jak powinnaś. Zaznacz te, które dotyczą ciebie, i zobacz, co to o tobie mówi.
 Lista 1: Problemy trawienne
 Refluks żołądkowo-przełykowy
  Wzdęcia po posiłkach
 □  Odbijanie
 □  Zaparcia
 □  Biegunka
 □  Wzdęcia
 □  Zgaga/niestrawność
 □  Oddawanie mniej niż jednego stolca dziennie
 □  Swędzenie okolicy odbytu
 □  Niepełne wypróżnienie (oddawanie stolca w postaci oddzielnych, twardych grudek)
 □  Nieprzetrawione jedzenie w stolcu
 Lista 2: Problemy skórne
 Zaznacz pole obok objawu, jeśli uważasz, że pogarsza się u ciebie szybciej, niż mogłabyś się spodziewać, uwzględniając twój wiek oraz to, jak dbasz o skórę – lub jeśli myślisz, że są u ciebie bardziej nasilone niż u twoich rówieśników:
 □  Trądzik
 □  Zaskórniki
 □  Nierówna powierzchnia skóry
 □  Sucha skóra
 □  Matowa skóra
 □  Wypryski
 □  Zmarszczki różnej wielkości
 □  Wiotka i obwisła skóra, na przykład na policzkach
 □  Nierównomierna pigmentacja
 □  Zaczerwienienie skóry
 □  Trądzik różowaty
 □  Szorstka skóra
Lista 3: Problemy zdrowotne
 Zaznacz, jeśli regularnie cierpisz na któryś z wymienionych:
 □  Pękające paznokcie lub bruzdy na paznokciach
 □  Zmęczenie
 □  Uczucie zimna
 □  Uczucie otępienia
 □  Nietolerancja pokarmowa
 □  Częste drobne infekcje, takie jak przeziębienia
 □  Infekcje grzybicze
 □  Bóle stawów
 □  Bóle menstruacyjne
 □  Nieregularne miesiączki
 □  Zespół napięcia przedmiesiączkowego
 □  Problemy ze snem
□  Powolna utrata masy ciała
 □  Napadowa chęć spożywania cukru
 □  Przerzedzenie włosów lub łysienie
 □  Pleśniawki
 □  Przybieranie na wadze
 □  Białe obłożenie języka
 O czym świadczą wyniki?
 Im więcej zaznaczyłaś objawów, tym większe prawdopodobieństwo, że starzejesz się trawiennie.
 Jeśli masz większość objawów z listy pierwszej, to twoje starzenie trawienne nie jest zaawansowane. Nie jest tak źle… Mimo iż widać już, że zaczynają się pojawiać problemy z trawieniem, to jednak nie ma to jeszcze zauważalnego wpływu na resztę ciała. Jeśli podejmiesz teraz odpowiednie kroki, by powstrzymać postęp starzenia trawiennego, najpewniej nigdy nie będzie miało zauważalnego wpływu. Dodatkowo pozbędziesz się występujących już problemów trawiennych i dyskomfortu, który im towarzyszy.
 Jeśli zaznaczyłaś głównie objawy z listy 1 i 2, umiarkowanie starzejesz się trawiennie. Znaczy to tyle, że z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że twoje problemy skórne są powiązane z problemami powodującymi objawy ze strony przewodu pokarmowego. Zastosowanie odpowiednich leków w płynie, które uleczą i uspokoją jelita, połączone z używaniem leków miejscowych na skórę, powinno sprawić, że twoje problemy znikną.
 Jeśli zaznaczyłaś objawy ze wszystkich list, twoje starzenie się trawienne jest zaawansowane. Możliwe, że za tymi problemami stoją tylko problemy jelitowe, jednak jest bardzo ważne, abyś zastosowała także plan przeciwzapalny i bilansujący hormony.
 Zaznaczenie głównie objawów z listy 2 i 3 wskazuje, że twoje starzenie się trawienne jest lekkie do umiarkowanego. Chociaż możesz być niezadowolona ze stanu swojej skóry, możliwe, że nie tylko problemy z jelitami są za to odpowiedzialne. Być może winowajcą jest stan zapalny, brak równowagi hormonalnej lub też niewystarczająco dbasz o skórę. Sugeruję jednak, abyś zrealizowała Plan ONC Równowagi Jelit, który znajdziesz w rozdziale 1. Jesteśmy tak przyzwyczajone do naszych ciał wraz z ich dziwactwami, że wiele z nas nawet nie zdaje sobie sprawy, że jelita nie pracują dobrze, dopóki nie poprawimy ich stanu zdrowia i nie uświadomimy sobie nagle, jak powinny pracować.
 Jeśli zaznaczyłaś głównie objawy z list 1 i 3, to umiarkowanie starzejesz się trawiennie. Jednak masz szczęście, że nie objawiło się to jeszcze na skórze. Powodem tego mogą być świetne geny lub to, że doskonale dbasz o swoją skórę i chronisz ją przed słońcem. W innym wypadku objawy już byłyby widoczne. Jednak to, że dokuczają ci objawy jelitowe, wskazuje wyraźnie, że równowaga w jelitach jest zaburzona. Trzeba ją przywrócić, tak samo jak równowagę hormonalną, i zmniejszyć stan zapalny. Dzięki temu utrzymasz dobry wygląd swojej skóry.
 Jeśli nie zaznaczyłaś nic, to po co w ogóle czytasz tę książkę? Idź i znajdź sobie lepsze zajęcie. Albo nie – jak wiesz, nowoczesne życie poddaje nas codziennie stresowi. To, że udało ci się do tej pory przed tym uchronić, nie jest powodem, by zrezygnować z wiedzy, jak się przed tym obronić w przyszłości.

 Zacznijmy od wyjaśnienia, dlaczego jelita są podstawą zdrowego starzenia. A także, dlaczego jeśli nie są zdrowe, mogą w twoim ciele siać spustoszenie i przedwcześnie cię postarzyć.