poniedziałek, 14 marca 2016

Woda

BABCIA CHRUST

Starzejemy się, bo nasze organizmy ulegają oksydacji, ale wolnorodnikowe
niszczycielstwo nie jest nieodwracalne. Można je nawet opóźniać. Nie jestem
fanką długowieczności i bardziej niż w zdrowiu dożyć setki, wolałabym wypić
setkę na zdrowie. Dla niektórych po setce życie się dopiero zaczyna. Alkohol
mocno zakwasza, ale dla pijących ciekawostką niech będzie fakt, że czysta
wódka (niekolorowa) ma wyższe pH niż piwo czy wino. Jeśli nie zmieszasz
jej z sokiem, będzie zdrowsza — przynajmniej pod względem pH — od piwa,
które dodatkowo zawiera jeszcze drożdże. Jedyną z kolei zasadą rzekomo zasadowego
Pilsnera Urquella jest to, że jak na piwo przystało, jest kwaśny. Gdyby
alkohol był zasadowy, nie umieralibyśmy na kaca.
Oprócz pH masz jeszcze ważny — o ile nie ważniejszy — potencjał redox
tego, co pijesz. Jeśli produkt jest zakwaszający, a do tego ma wysoki redox,
właśnie pomyliłaś dystrybutor. Im wyższy potencjał ORP (redox) tego, co
pijemy, tym bardziej produkt jest utleniony i dla nas szkodliwy. Oxidation
Reduction Potential (ORP) to jednostka wyrażająca stopień utleniania-redukcji
wody (płynu) mierzona w milivoltach. Redox to nic innego jak informacja,
na ile dana substancja będzie potrafiła oddawać i przyjmować elektrony,
by skutecznie zamknąć usta wolnym rodnikom, albo jeszcze prościej — poziom
antyoksydantów w cieczach. Niekorzystny potencjał to ten z przedziału
100 – 600 mV. Najlepiej, kiedy jest ujemny. Gdyby woda, którą pijemy, miała
redox poniżej zera, doktor skalpel obsługiwałaby tylko nieszczęśliwe wypadki.
Najczęściej pite przez nas i popularne wody mineralne ze sklepu, wody
smakowe, wszelkiego rodzaju słodkie napoje gazowane, soki, drinki, puszki,
enerdżajzery, izotoniki czy piwo to redox rzędu nawet 200 – 300 mV, czyli
bardzo niekorzystny. Wody mineralne z naturalnych źródeł mają ORP już
niższy, bo 100 – 200 mV. Bardzo dobra woda źródlana schodzi poniżej 100,
ale z reguły tak niską lub ujemną wartość potencjału ma tylko przy źródle.
Poniżej ‒100 mV ma już tylko woda z wodorem. Aktywny wodór to najlepszy
antyutleniacz.
Świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy może mieć ORP ujemny, ale musiałaby
to być naprawdę świeżo zerwana z drzewa pomarańcza. Z tych przechowywanych
nie wiadomo gdzie i konserwowanych chemią tyle nie wyciśniesz,
ale i tak redox będzie dużo niższy niż soku z butelki czy kartonu.
Skoro tak rzadko pijemy świeże soki, niespecjalnie dbamy o dietę, a większość
produktów i stres zakwaszają, warto przyjrzeć się wodzie, którą pijemy.
W końcu to najlepszy rozpuszczalnik. Kiedyś pewna mądra starsza pani powiedziała
do mnie z nostalgią w głosie, że człowiek starzeje się, bo wysycha.
I coś w tym jest, bo o ile w dniu narodzin mamy w sobie nawet do 90% wody,
o tyle na starość — zaledwie 55. Dzieje się tak dlatego, że przestajemy przyswajać
i przetwarzać nawet pitną wodę.
Skoro ponad 70% powierzchni Ziemi to woda, życie miało w niej początek,
a wszyscy jesteśmy jej chodzącą formą, nie możesz jej nie pić albo jej nie lubić.
Stan Twoich naczyń krwionośnych, skóry i stawów zależy w dużej mierze właśnie
od wody. Odwodnione komórki słabną i szybciej się starzeją. To, że bez
wody pociągniesz zaledwie tydzień, wiadomo, ale wciąż nie wszyscy wiedzą,
że liczy się jej jakość. Woda wodzie nierówna. Ta o niskim pH albo pełna
zanieczyszczeń nie tylko nie odwróci procesu rdzewienia, ale może go jeszcze
pogłębić. W moim przypadku schody zaczęły się chyba wtedy, kiedy — nie
wiedzieć czemu — zaczęłam pić duże ilości wody gazowanej i herbaty.
ODCZYNIARNIA
Żeby woda neutralizowała działanie kwasów w organizmie, jej pH powinno
wynosić przynajmniej 7,4, bo płyny ustrojowe utrzymują równowagę pH
na poziomie 7,365. Najlepiej, żeby miało 8,0 – 9,0, tymczasem większość wód
mineralnych ze sklepu nie ma nawet tego 7,4, a lepiej pod względem pH wypada
czasami woda z kranu, choć w zależności od miasta i ujęcia też różnie z nią
bywa. Przegotowana ma zawsze wyższe pH niż surowa — z reguły o 0,4 – 0,6
jednostek więcej.
Dzisiaj nie robi to na mnie wrażenia, ale trzy lata temu było tak dużym
szokiem, że odstawiłam mineralną i z ciekawości przez jakiś czas piłam tylko
wodę przegotowaną, obserwując zdecydowaną poprawę samopoczucia. Zaciekawiona
zjawiskiem, wypożyczyłam z zaprzyjaźnionego laboratorium urządzenie
Elmetron CX-401, potem CP-411, i zbadałam pH (na starcie — kalibracja
3-punktowa na wzorcowych buforach — żeby nie było!) i redox kilkudziesięciu
płynów w swojej kuchni. Wyniki powtórzyłam w ubiegłym i na początku
tego roku, rozszerzając tabelkę o kilka innych wód i napojów, w tym alkohol.
I coś w tym jest, bo o ile w dniu narodzin mamy w sobie nawet do 90% wody,
o tyle na starość — zaledwie 55. Dzieje się tak dlatego, że przestajemy przyswajać
i przetwarzać nawet pitną wodę.
Skoro ponad 70% powierzchni Ziemi to woda, życie miało w niej początek,
a wszyscy jesteśmy jej chodzącą formą, nie możesz jej nie pić albo jej nie lubić.
Stan Twoich naczyń krwionośnych, skóry i stawów zależy w dużej mierze właśnie
od wody. Odwodnione komórki słabną i szybciej się starzeją. To, że bez
wody pociągniesz zaledwie tydzień, wiadomo, ale wciąż nie wszyscy wiedzą,
że liczy się jej jakość. Woda wodzie nierówna. Ta o niskim pH albo pełna
zanieczyszczeń nie tylko nie odwróci procesu rdzewienia, ale może go jeszcze
pogłębić. W moim przypadku schody zaczęły się chyba wtedy, kiedy — nie
wiedzieć czemu — zaczęłam pić duże ilości wody gazowanej i herbaty.
ODCZYNIARNIA
Żeby woda neutralizowała działanie kwasów w organizmie, jej pH powinno
wynosić przynajmniej 7,4, bo płyny ustrojowe utrzymują równowagę pH
na poziomie 7,365. Najlepiej, żeby miało 8,0 – 9,0, tymczasem większość wód
mineralnych ze sklepu nie ma nawet tego 7,4, a lepiej pod względem pH wypada
czasami woda z kranu, choć w zależności od miasta i ujęcia też różnie z nią
bywa. Przegotowana ma zawsze wyższe pH niż surowa — z reguły o 0,4 – 0,6
jednostek więcej.
Dzisiaj nie robi to na mnie wrażenia, ale trzy lata temu było tak dużym
szokiem, że odstawiłam mineralną i z ciekawości przez jakiś czas piłam tylko
wodę przegotowaną, obserwując zdecydowaną poprawę samopoczucia. Zaciekawiona
zjawiskiem, wypożyczyłam z zaprzyjaźnionego laboratorium urządzenie
Elmetron CX-401, potem CP-411, i zbadałam pH (na starcie — kalibracja
3-punktowa na wzorcowych buforach — żeby nie było!) i redox kilkudziesięciu
płynów w swojej kuchni. Wyniki powtórzyłam w ubiegłym i na początku
tego roku, rozszerzając tabelkę o kilka innych wód i napojów, w tym alkohol.
W pierwszej tabeli produkty podaję w porządku alfabetycznym, w drugiej —
według pH malejąco, a w trzeciej — według ORP rosnąco. Spójrz na wyniki. 


Trochę to przypomina sytuację z GI i GL, w której wysoki indeks niekoniecznie
oznaczał wysoki ładunek, i odwrotnie. Mocno zakwaszająca kawa czy
słabo zasadotwórcza zielona herbata ma stosunkowo niski redox, co tłumaczyłoby
ich działanie antyoksydacyjne, ale wiele wód mineralnych — nawet tych
z przyzwoitym pH — ma ORP grubo powyżej 200. Rekomendowane niskosodowe
wody mineralne typu Kinga Pienińska często mają pH sporo poniżej
7,0 albo niewiele wyżej. Zauważ też, że wody wysoko zmineralizowane albo
gazowane — z racji zawartości CO2 — mają automatycznie niższe pH. Pomijając
soki owocowe czy kwaszonki, odczyn pH spada zawsze na niekorzyść,  kiedy produkt jest z dodatkiem cukru lub sztucznych słodzików, doprawiany
długą listą syntetyków i sztucznie barwiony jak w przypadku popularnych wód
smakowych, enerdżajzerów w puszkach czy izotoników. I może nie byłoby tak
źle, gdyby redox tych wynalazków nie szybował przez to aż tak w górę. Zamiast
tracić zdrowie i kasę, izotonik najlepiej zrób sobie sama, dodając do wody
odrobinę soli morskiej, miodu i świeżo wyciśnięty sok z cytryny.
Najpierw zapachem i smakiem, a potem redoksem (‒250 mV) zabiła mnie
woda Zuber, ale tej się na szczęście nie pije, lecz ją dawkuje. Łatwiej niż Zubra
wypić sok z kwaszonej kapusty — z takim redoksem jest megadetoksem. Dobrowianka
dobrze robi jedynie producentom. Jeśli już musisz kupić mineralną
w sklepie, wybierz niegazowaną, i lepiej Nałęczowiankę niż nieszczęsną Kingę,
chociaż z drugiej strony — przy coli, redbullu czy XS-ie to i tak samo zdrowie.
Kierowanie się z kolei tylko parametrami pH i redox przy ocenie prozdrowotności
napojów może doprowadzić do absurdu, bo wyborowa ma lepsze parametry
niż niejedna woda.
Badania redoksu są czasochłonne, wyniki stabilizują się długo i wahają się
w zależności od warunków zewnętrznych, w tym nawet czystości naczyń czy
ogniw pomiarowych. Te przeprowadzane przeze mnie w warunkach domowych
nie są oczywiście wyrokiem, ale dają wyobrażenie na temat zjawiska i je
potwierdzają. Redox świeżo zaparzonej zielonej herbaty będzie na pewno niższy
niż ostudzonej, ale wysoka temperatura płynu uniemożliwia zanurzenie
elektrody. Nie zmienia to jednak faktu, że ORP herbaty czy kawy jest niski
i wynosi na pewno poniżej 50 mV. Redox soku czy choćby wody z cytryną też
będzie zmieniać się z każdą minutą na niekorzyść, dlatego warto wypić taki
świeżo przygotowany sok czy herbatę duszkiem. Podobnie jest z przechowywaniem
butelek w magazynach, a potem w sklepach i w domu, bo pety i ekspozycja
na światło odbierają wodzie życie.
Najlepiej byłoby pić wodę nie tylko o wyższym, zasadowym pH, ale też
niskim, wręcz ujemnym potencjale redox, bo to zapewniłoby nam mocny zastrzyk
sił witalnych i szybszą regenerację. Im intensywniejszy jest Twój trening,
tym bardziej gromadzący się kwas mlekowy i dwutlenek węgla zakwaszają
mięśnie, powodując zmęczenie i ból. Czasami jesteś tak zakwaszona, że o treningu
nie ma mowy. Z potem tracisz też wiele wody i cennych elektrolitów,
a niedobory potasu czy magnezu u sportowca nie wchodzą w rachubę. Picie
wody alkalicznej przed treningiem, w jego trakcie i po nim zmniejsza zdecydowanie
takie objawy i poprawia wydolność.
Głupie przeziębienie czy grypa to też wynik zakwaszenia organizmu, więc
tym bardziej szkoda, że przy takim natłoku nieszczęść i stresu rzadko mamy
do czynienia z wodą, której redox byłby ujemny. Taki ORP mają tylko wody źródlane, ale tracą go w procesie butelkowania i magazynowania. Popularne
wody mineralne ze sklepu tak naprawdę są mocno utlenione i ze zdrowiem
niewiele mają wspólnego, nie mówiąc już o tym, że bardzo często do chętnie
przez nas kupowanych plastików trafia woda z tego samego ujęcia, które dostarcza
nam wodę do sieci wodociągowej. Nie miałabym z tym najmniejszego
problemu, gdyby przestano mi w przerwach mojego ulubionego serialu wciskać
kit, że woda mineralna jest fit. Dlaczego zatem wolimy kupić wodę w sklepie,
a nie potrafimy docenić tej pod własnym dachem?
Norma wody do picia to szeroki przedział od 6,5 do 9,5 pH. Jeśli kranówka
ma 6,7 czy 7,1, wciąż spełnia wymogi i nikt się tym nie przejmuje. Ubolewam,
że pH wody w Poznaniu nieco spadło w stosunku do lat ubiegłych. Woda
z kranu jest wciąż kontrolowana i bezpieczna dla zdrowia człowieka, ale oczywiście
nie bez wad. Patrząc na wyniki pomiarów, mam jednak wrażenie, że
ma ich i tak mniej niż niejedna woda mineralna, i w dodatku mniej kosztuje.
Kosztują, niestety, sposoby podwyższania jej pH czy obniżania redoksu, bo
niejeden jonizator ma wartość przyzwoitego kilkuletniego auta, a przez niektóre
suplementy nie kupisz w tym miesiącu kolejnych szpilek. Microhydrin,
o którym wspominam w tabelce, czyni z wodą cuda.
TWARDA ŻYCIA WARTA
Do prawidłowego funkcjonowania organizm potrzebuje nie tylko wody,
ale i wszelkich rozpuszczonych w niej składników, m.in. wodorowęglanów,
siarczanów, chlorków, sodu, potasu, wapnia i magnezu. Gdybyśmy zaczęli pić
wodę destylowaną, nie tylko nie mielibyśmy szans na ten cenny transport, ale
też wypłukalibyśmy z siebie całą tablicę Mendelejewa.
Obok pH i redoksu istotną cechą wody jest jej twardość. Często narzekamy
na smak i zapach wody, ale to wynik procesu uzdatniania, w tym chloru
używanego do dezynfekcji. Kamień w czajniku czy pralce nie bierze się z księżyca,
lecz ze związków wapnia i magnezu odpowiedzialnych właśnie za twardość
wody. Twardość, która według wielu najnowszych badań nie jest wcale
taka zła. Pisze o tym Tadeusz Wojtaszek w publikacji Woda — strumień życia
z 2008 roku. Gruzini pijący twardą wodę nie zapadają na choroby układu krążenia
i słyną z długowieczności, w przeciwieństwie np. do Finów, którzy korzystają
z wody miękkiej, polodowcowej. Po tym, jak w 1972 roku władze fińskie
postanowiły temu zaradzić i m.in. zaopatrzyć wodę w odpowiednie składniki
mineralne, liczba zgonów z powodu chorób układu krążenia w północnej Karelii
na przestrzeni ponad 20 lat tej prozdrowotnej kampanii zmniejszyła się aż o 75%. Zawartość wapnia i magnezu w wodzie pitnej ma o tyle znaczenie dla
naszego zdrowia, że organizm przyswaja je lepiej i szybciej niż te z pożywienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz