JONIZACJA
Poniżej masz fragment, a tu cały poradnik: Piękna papryczka uwodzikształtem. Zamień kilogramy na zabójczą pewność siebie>>>
Choć z dobrym pH, przegotowana woda z kranu staje się martwa, bo traci
aktywny tlen, więc na dłuższą metę picie tylko jej również nie jest rozwiązaniem.
Samo gotowanie nie usunie też z wody metali ciężkich i innych trucizn,
a chlor łatwo nie odpuszcza. Są jednak urządzenia do oczyszczania wody, które
dodatkowo ją jonizują i o ten tlen wzbogacają, co ostatecznie działa oczyszczająco
na każdą komórkę organizmu.
Przewaga jonizowanej wody alkalicznej nad kranówką czy mineralną jest
taka, że mniej obciąża organizm osmozą, a jej wchłanianie zaczyna się już
chwilę po wypiciu. Charakterystyczne częste sikanie na początku picia tej
wody w miarę adaptacji normalizuje się i mija. Metod uzdatniania wody jest
wiele, ale żadna z nich nie poprawia parametrów wody. Może to natomiast
zrobić jonizacja. Woda z jonizatora jest dodatkowo zawsze świeża, więc nie
traci swojego niskiego redoksu jak ta przechowywana w butelkach, a wysokie,
alkaliczne pH utrzymuje nawet po przegotowaniu. Jej parametry i smak oczywiście
zależą od wody zasilającej, ale nie zmienia to faktu, że pijąc taką wodę,
człowiek nie ma już ochoty na żadną herbatę.
W jonizatorach woda z kranu poddawana jest najpierw wielofazowej filtracji
usuwającej zanieczyszczenia, a potem jonizacji poprzez proces elektrolizy,
który polega na oddzieleniu jonów dodatnich od ujemnych z cząsteczki H2O.
Jonizatory zmieniają pH wody na zasadowe, jeśli ma służyć do picia, lub kwaśne,
jeśli chcemy stosować ją zewnętrznie, np. na trądzik, łupież, zmarszczki
albo do podlewania opuncji. Człowiek nie kaktus, pijąc kwaśną wodę, umiera.
Nie bez powodu taką alkaliczną, wpływającą na zdrowie w wielu aspektach
wodę nazywa się żywą, a tę kwaśną — z dodatnim ORP i właściwościami bakteriobójczymi
— martwą. Co ciekawe, bakteria, wirus czy inny grzyb raczej
nie rozwinie się w alkalicznej i natlenionej tkance.
Jonizatory, poza wysokim odczynem zasadowym, nadają wodzie do picia
odpowiednio niski ORP (nawet do ‒800 mV) i zmieniają jej strukturę
molekularną na heksagonalną — łatwo przyswajalną dla organizmu, jak ta
z potoków górskich. Na większą absorpcję takiej wody, a wraz z nią wchłanianie
składników odżywczych pozwalają też jej mniejsze — w porównaniu
z kranówką — struktury (klastry) i dwukrotnie niższe w stosunku do wody
z kranu napięcie powierzchniowe. W praktyce oznacza to tyle, że taka woda jest bardziej mokra i rzeczywiście nawadnia i nawilża, przepłukując z toksyn.
Jeszcze kilka lat temu piłam litry wody mineralnej, a wciąż miałam przesuszoną
skórę i wypryski.
Ze swoją bezcenną rolą w odkwaszaniu organizmu woda jonizowana potrafi
leczyć artretyzm, kamicę nerkową, zgagę, niestrawność, migrenę, bóle stawów
i mięśni, reumatyzm, osteoporozę, łuszczycę i trądzik. Wzmacnia odporność
i wydolność, wspomaga leczenie cukrzycy i alergii, ułatwia odchudzanie, skutecznie
leczy kaca, a z racji zawartości antyoksydantów — cofa zegar biologiczny.
Wszystkie nasze choroby czy dolegliwości mają jedno źródło, więc można założyć,
że żadnych chorób nie ma. Jest zakwaszenie organizmu, któremu ulegamy.
Podstawową wadą jonizatorów, szczególnie w pierwszym kontakcie, jest ich
cena, ale kiedy przeliczy się koszty kupowanej latami wody butelkowanej, izotoników
czy suplementów, wizyt u lekarza i medykamentów, a potem uwzględni
potencjalne korzyści wynikające z picia takiej wody — rachunek jest prosty.
W Japonii i Korei Południowej jonizatory są na tyle znane i cenione, że nawet
szpitale — rozczarowane często nieskuteczną i drogą medycyną konwencjonalną
— wprowadzają do leczenia właśnie wodę alkaliczną. Tymczasem przeciętny
polski lekarz albo inny spec od wody pitnej w mieście nie wie nawet, co to jest
redox.
MÓW DO MNIE CZULE
Nie tylko z kwiatkami musisz pogadać, żeby zdrowo rosły. Woda też jest
energią i tak jak Ty czy Twoje mięśnie magazynuje i zapamiętuje wszystko. Skoro
jesteś zbudowana z wody, jesteś jak ona zaprogramowanym w określony sposób
systemem i, czy tego chcesz, czy nie, każde oddziaływanie z zewnątrz powoduje
zmiany w Twoich płynach ustrojowych od poziomu komórki aż po DNA.
Badania Japończyka Masaru Emoto nie pozostawiają w tej kwestii złudzeń.
Naukowiec zaobserwował i udokumentował skutki różnych działań na
sposób zamarzania wody. Woda pozbawiona zanieczyszczeń zamarza w piękne
kryształy w kształcie płatków śniegu, z kolei zanieczyszczona — tworzy
kompletnie nieuporządkowane struktury. Podobne reakcje zachodzą w wodzie
na słowa czy muzykę, bo woda w czasie eksperymentu zamarzała w prześliczne
gwiazdki, kiedy na probówkach przyklejano karteczki ze słowami
typu: miłość, dziękuję, kocham cię itp. Na nienawiść czy jesteś głupia w strukturze
pojawiał się bałagan. Lodowe kryształy uzyskiwał Emoto również przy
dźwiękach Mozarta albo muzyki relaksacyjnej, ale z heavy metalem nie było
już kryształowo.
Na słowa i dźwięki reaguje nie tylko woda, ale wszystkie produkty i przygotowywane
przez nas posiłki, dlatego wściekła pani domu nie powinna gotować
nikomu. Skoro wszystko we wszechświecie jest określoną energią, musi
oddziaływać na siebie wzajemnie i oddziałuje. Człowiek dopiero wibruje. Jeśli
nie wysyłasz sygnałów, nikt Cię nie znajdzie. Jeden jest trucizną, inny — superlekiem.
Często się zastanawiam, dlaczego z obcym jest mi jak z bratem,
a z bratem — jak z obcym człowiekiem.
Wszystko, co zestrojone z naturą, przybiera sześciokątne struktury. Chaos
nie jest naturalny. Na każdy ściek jest jednak lek. Nawet złą energię możesz
odczarować, o ile taką zainfekowaną wodę czy znajomość poddasz działaniu
pozytywnych słów lub myśli. Mentalnie możesz właściwie zaprogramować
wodę na każdy cel, zadać jej konkretną informację, czyli zmienić jej parametry
energetyczne. Możesz ją nawet zresetować. Woda, w zależności od wpływów
zewnętrznych — mimo tego samego składu chemicznego — może bardzo różnie
oddziaływać na organizm. Na tym polega jej pamięć.
Stanisław Wosiński, polski inżynier zajmujący się wodą, wynalazł urządzenie
do poprawy zdrowotnych właściwości wody i w latach 1998 – 2001 zebrał
za nie sporo prestiżowych nagród na świecie. ADR-4 to dysk magnetyczny
i stymulator, który zmienia wodę w napojach i żywności zarówno strukturalnie,
jak i energetycznie. Zaparzana na ADR herbata albo pozostawione na parę
minut jabłko będą miały zdecydowanie większe właściwości antyoksydacyjne.
Kiedy trudno zmierzyć, pozostaje wierzyć.
SKRUSZYĆ TEN LÓD
Jeśli nie jesteś wystarczająco czuła albo tak naprawdę nie masz pewności,
czy znowu nie robią Cię w wała, kogoś innego z kolei nie stać jeszcze na jakiś
tam jonizator, warto wrócić do najprostszych rozwiązań. W końcu wszystko,
co najlepsze, dostajesz za darmo. Producentom i dystrybutorom potwornie zależy,
wodzie — wszystko jedno.
Skoro każdą wodę, którą pijemy, organizm musi i tak zasymilować i przetworzyć,
a zwykła mineralna ze sklepu zawiera niebezpieczne dla nas sole i domieszki,
rozwiązaniem może być woda z lodu, pod względem składu i struktury
jak nasza własna i ta występująca w świecie roślin, więc o ileż lżejsza. Wodę
z rozmrożonego lodu piją Eskimosi i Jakuci, ale wbrew temu, co się opowiada
na temat ich końskiego zdrowia czy długowieczności, to zdrowie zawdzięczają
tłustym rybom zjadanym na surowo. Woda z lodu nie ma przecież w składzie
tylu cennych minerałów, co ta z głębi ziemi. Pozostaje jednak spróbować i tego sposobu. Wystarczy, że przegotujesz wodę w garnku, ostudzisz i wsadzisz na
parę godzin do zamrażalnika albo zimą wystawisz taki garnek na taras czy balkon.
Strukturalnie masz ją na pewno, ale jeśli z Ciebie zołza — energetycznie
będziesz już musiała nad nią trochę popracować.
Dwa lata temu próbowałam przekonać się do takiej strukturowanej wody,
ale zawsze przeszkadzał mi jej metaliczny smak i kałużka bliżej nieokreślonego
syfu na powierzchni po rozmrożeniu wynikająca oczywiście z twardości. Smak
takiej wody zależy od ujęcia i sposobu uzdatniania. Twoja może być dużo lepsza
albo jeszcze gorsza. Pewnie dałabym sobie spokój z tą zawiesiną, gdyby nie
jej parametry. Co prawda redox pozostaje bez zmian, ale po przegotowaniu,
zamrożeniu i rozmrożeniu woda zyskuje dużo wyższy odczyn pH (w Poznaniu
— 8,47). Odnieś to teraz do mineralnej ze sklepu, która z reguły ma pH tylko
nieco powyżej 7.
NABICI W BUTELKĘ?
Na polskim rynku jest wciąż mało wód mineralnych o silnie zasadowym
pH, a tych, które są, nie dostaniesz w sklepie za rogiem. Kowalskiemu łatwiej
jest też ciągle wydać dwie czy trzy dychy na flaszkę niż parę złotych na butelkę
wody. Jesienią 2013 roku odkryłam wodę, która była ucieleśnieniem moich
marzeń w kwestii wody butelkowanej — z wysokim pH o wartości 9,2
i z bardzo niskim redoksem wynoszącym ‒6. Po zamówieniu pierwszy raz
zobaczyłam oba parametry na etykiecie. Gdyby tego rodzaju informacje zaczęły
pojawiać się na wszystkich butelkach w sklepach i były jeszcze zgodne
z prawdą, a ludzie wiedzieli, dlaczego pH wody do picia nie powinno wynosić
mniej niż 7,4, a ORP więcej niż 200, producenci większości wód mineralnych
poszliby z torbami.
Java jest wydobywaną na Podkarpaciu silnie alkaliczną wodą mineralną,
której ORP przy źródle sięga podobno nawet ‒350 mV. Niestety, chyba tylko
tam, bo mimo rzeczywiście wysokiego pH ma redox na poziomie 145. Dla
porównania w jonizatorze przy pH 9,70 mam ORP ‒689, co tylko utwierdza
mnie w przekonaniu, że Java to nie sen, a kolejna ściema. Nawet gdyby przyjąć
jakiś margines błędu, Java w pecie nie ma ujemnego redoksu, co nie zmienia
faktu, że jest silnie alkaliczna i ma czysty i orzeźwiający smak.
Każdy pije z innego powodu. Cała Polska biega tak samo, jak pije. Gość na
kacu robi życiówkę i trudno go zatrzymać na mecie. Pijak nikogo nie obchodzi,
ale umierają trzeźwi i umierają młodzi. Niektórzy nie piją wody i żyją. Woda
tylko dla wielbłąda. Nie piją, żeby nie chodzić często do toalety albo się nie pocić, tymczasem wody — alkalicznej, strukturowanej czy jonizowanej — potrzebujesz
do ciągłego przepłukiwania z toksyn. Herbata czy kawa Ci jej nie zastąpi.
Z cukrem tylko Cię pogrąży. Jeśli dziennie wydalasz z potem, moczem i pluciem
na sąsiada ponad 2 l wody, nie możesz w ciągu dnia ograniczać się do kilku herbat
i gorącego kubka. No tak, ale kto Ci zabroni? I kto ma rację — zasuszona
staruszka czy królowa życia po wszystkim gotowa do zszycia? Idę pobiegać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz