poniedziałek, 5 września 2016

Co jest potrzebne, aby zmienić zdrowie

Jeśli chcesz zmie­nić swo­je życie na zdro­we, to będą Ci bar­dzo po­trzeb­ne:  
Świa­do­mość, że Two­je zdro­wie zależy od Cie­bie  Sądzisz, że sko­ro je­steś przed trzy­dziestką, to na myśle­nie o zdro­wiu masz czas? No pew­nie, zdro­wie po pro­stu jest. A choć wiek doj­rzały cza­sem ko­ja­rzysz z cho­ro­ba­mi (ro­dzi­ce, dziad­ko­wie itd.), to Ty masz prze­cież jesz­cze 100 lat, za­nim ten czas na­dej­dzie! Co praw­da już te­raz się łapiesz na tym, że cza­sem trud­no Ci się uczyć lub pra­co­wać, bo kon­cen­tra­cja sia­da po 15 mi­nu­tach. A Twój ko­le­ga po­skarżył się ostat­nio, że z tru­dem za­sy­pia, ale to prze­cież de­ta­le. Na­ma­wiam – sko­jarz te szczegóły, ro­zej­rzyj się wokół sie­bie, za­stanów się: kto le­piej niż Ty sam za­dba o Two­je zdro­wie? Py­ta­nie do­ty­czy wszyst­kich, także osób po czter­dzie­st­ce, pięćdzie­siątce, siedemdzie­siątce… Każdy czas jest do­bry, by zacząć zdro­wo żyć. Jed­nak im wcześniej, tym le­piej.  
Świa­do­mość własne­go ciała  
Na co dzień w ogóle o nim nie myślisz. Przyj­mu­jesz, że jest, i już. Cza­sem coś za­bo­li, wte­dy sku­piasz uwagę na frag­men­cie, któremu coś do­le­ga. A prze­cież ciało to ge­nial­ny i bar­dzo skom­pli­ko­wa­ny me­cha­nizm, który na­tu­ra daje nam raz na całe życie. Ta piękna ma­szy­ne­ria sta­ra się służyć Ci jak naj­le­piej, ale jeśli jest za­nie­dba­na, w końcu ule­ga awa­rii – za­czy­na cho­ro­wać. Często wysyła sy­gnały, które lek­ce­ważysz – ból, skur­cze, zga­ga, kłopo­ty ze skórą lub obniżony nastrój to wyraźne dzwon­ki alar­mo­we. Słuchaj ich i re­aguj. I po­lub swo­je ciało, na­wet jeśli uważasz, że jego wygląd jest da­le­ki od ideału. Pożegnaj używki, odżywiaj się pra­widłowo, tre­nuj re­gu­lar­nie, a ko­rzyst­ne zmia­ny w wyglądzie przyjdą same. Przede wszyst­kim zaś wy­grasz wte­dy zdro­wie i ener­gię do życia.  
Wy­obraźnia  Za­mknij oczy i zo­bacz sie­bie za 5, 10, 20 lat i więcej. Być może to nie jest pierw­szy raz, kie­dy za­sta­na­wiasz się, w ja­kim punk­cie za jakiś czas będą Two­ja ka­rie­ra, ro­dzi­na lub życie to­wa­rzy­skie. A umiesz roz­ważyć swoją przyszłość w kon­tekście Two­jej for­my fi­zycz­nej i psy­chicz­nej? Pomyśl – czy uda Ci się osiągnąć cele za­wo­do­we lub pełnię szczęścia, jeśli Two­je zdro­wie za­cznie szwan­ko­wać? Cier­pie­nie związane z ewen­tu­al­ny­mi cho­ro­ba­mi, stop­nio­wa utra­ta ener­gii i osłabie­nie kon­cen­tra­cji mogą sku­tecz­nie unie­możliwić re­ali­zację Two­ich planów. Za­pew­ne w przyszłości wi­dzisz sie­bie w pełni zdro­wia, z uśmie­chem na twa­rzy i nie­na­ganną syl­wetką – su­per! Za­dbaj, by tak było – już te­raz za­cznij żyć zdro­wo.  
Wie­dza  To czyn­nik, który dla mnie jest jed­nym z pod­sta­wo­wych w pro­wa­dze­niu zdro­we­go życia. Kie­dy jako na­sto­lat­ka prze­czy­tałam, że smażone jest nie­zdro­we, ko­niecz­nie chciałam wie­dzieć dla­cze­go – prze­cież wszy­scy smażą i żyją! Zaczęłam szu­kać od­po­wie­dzi, a przy oka­zji znaj­do­wałam ko­lej­ne re­we­la­cje. Do­wia­dy­wałam się co­raz więcej o ce­chach różnych pro­duktów, ale chciałam wie­dzieć, cze­mu to jest do­bre, a tam­to – szko­dli­we. Wie­dza o funk­cjo­no­wa­niu or­ga­ni­zmu po­ma­ga mi co­dzien­nie po­dej­mo­wać właściwe wy­bo­ry żywie­nio­we i mo­ty­wu­je do sys­te­ma­tycz­nych ćwi­czeń. Ja po pro­stu już nie mam ocho­ty na skle­po­we słody­cze i inne szko­dli­we pro­dukty. Także moje kub­ki sma­ko­we re­agują in­a­czej i wysyłają mi sy­gnał: „do­bre!” przede wszyst­kim w od­nie­sie­niu do zdro­wych dań. No i nie ule­gam na­mo­wom na to, co dla mnie szko­dli­we.  
Spokój  Dbałość o wewnętrzną równo­wagę jest jed­nym z fi­larów zdro­wia. Żyje­my w cza­sach pośpie­chu, wie­lo­za­da­nio­wości i fru­stra­cji to­wa­rzyszącej tym zja­wi­skom. Nie na­ma­wiam Cię do re­zy­gna­cji z ka­rie­ry, za­nie­dba­nia ro­dzi­ny lub po­rzu­ce­nia pa­sji. Zachęcam, by każdy z Was w tym wszyst­kim zna­lazł czas na re­laks, ak­tyw­ność fi­zyczną i dbałość o odżywia­nie. Znam pra­co­ho­li­ka, który w końcu mu­siał przy­znać, że po la­tach za­ra­bia już tyl­ko na le­ka­rzy i ko­lej­ne te­ra­pie. Zwol­nił, zmie­nił życie i te­raz cie­szy się nim ra­zem z bli­ski­mi, których omal nie stra­cił.  Za­trzy­maj się raz dzien­nie, pomyśl miło o so­bie, pozwól so­bie na ma­rze­nia. Wiem, to banały, ale wie­le z nich niosło kie­dyś kon­kretną treść. Chwi­la dla sie­bie, trochę me­dy­ta­cji, miła go­dzi­na z bli­ski­mi spędzo­na nie przy te­le­wi­zo­rze, ale na roz­mo­wie lub za­ba­wie są bez­cenną in­we­stycją w Twoją psy­che.  Spokój bar­dzo przy­da się także w sa­mym pro­ce­sie wpro­wa­dza­nia zmian na lep­sze. Prze­sta­wia­nie się na zdrową żywność należy wpro­wa­dzać stop­nio­wo, przy­zwy­cza­jać sie­bie i swój or­ga­nizm do no­we­go jadłospi­su. To samo do­ty­czy ak­tyw­ności fi­zycz­nej. Jeśli po­trak­tu­jesz pro­ces zmian jak pole bi­twy, którą mu­sisz wy­grać na­tych­miast, to praw­do­po­dob­nie na­ba­wisz się ko­lej­nych fru­stra­cji i szyb­ko się pod­dasz. Po­dejdź do tego spo­koj­nie, a znaj­dziesz dużo fraj­dy w osiąga­niu ko­lej­nych celów.  
Sza­cu­nek do sie­bie  Słowo „sza­cu­nek” ostat­nio wy­pa­da z obie­gu. Szko­da. To ważne słowo. Na­ma­wiam Cię do sza­no­wa­nia sa­me­go sie­bie. Jeśli wy­kształcisz w so­bie tę cechę, to znacz­nie łatwiej będzie Ci dbać o jakość Two­je­go życia. Trud­ny ko­men­tarz, praw­da? Już jego moc­ny język po­ka­zu­je, jak bar­dzo Syli nie lubi i nie sza­nu­je sie­bie. Do­staję wie­le po­dob­nych e-ma­ili. Bywa, że dziew­czy­ny określają sie­bie i swo­je ciało wręcz wul­gar­nie. To przy­kre. I szko­dli­we, bo w ten sposób nakręca się złe emo­cje. I po­wsta­je błędne koło: „nie po­mogę so­bie, bo nie war­to po­ma­gać oso­bie, której nie lubię czy wręcz nie znoszę”; a na prze­ciw­nym bie­gu­nie jest: „nie zmie­niam ni­cze­go w swo­im życiu, więc sie­bie nie lubię”. Wnio­sek jest pro­sty: za­cznij od sza­cun­ku do sie­bie. Zasługu­jesz na nie­go, bo je­steś nie­po­wta­rzal­nym pełnowar­tościo­wym człowie­kiem, któremu Two­ja uwa­ga i sza­cu­nek się po pro­stu należą. Po­lub sie­bie bez względu na to, ile nie­do­sko­nałości w so­bie wi­dzisz, po­trak­tuj sie­bie jak swo­je własne dziec­ko. I pomóż so­bie!
Bez zmia­ny na­sta­wie­nia do sie­bie nie będzie do­brych zmian w życiu. Tyl­ko Ty możesz zmie­nić to na­sta­wie­nie. To bywa bar­dzo, bar­dzo trud­ne. Ale efek­ty są wspa­niałe: łatwiej się żyje, jest się na­resz­cie szczęśli­wym i – co ważne – zmie­nia się re­ak­cja oto­cze­nia na Cie­bie. Lu­dzie czują Twoją dobrą ener­gię i od­po­wia­dają taką samą – spraw­dzo­ne po wie­le­kroć!:)  
Za­ufa­nie  Myślę tu o za­ufa­niu do au­to­ry­tetów na­uko­wych, le­ka­rzy i die­te­tyków oraz ba­da­czy, którzy w ostat­nich la­tach do­wie­dli i nadal do­wodzą, że właściwa die­ta połączo­na z dbałością o równo­wagę wewnętrzną oraz z umiar­ko­waną i sys­te­ma­tyczną ak­tyw­nością fi­zyczną ma ogrom­ny, wręcz de­cy­dujący wpływ na jakość życia i zdro­wie. Za­uważyłam, że są wśród nas oso­by, którym trud­no się na to za­ufa­nie zdo­być. Przy­zwy­cza­je­nia z dzie­ciństwa są dla nich często je­dyną wskazówką przy wy­bo­rach żywie­nio­wych. Nie byłoby w tym nic złego, gdy­by pro­duk­ty na skle­po­wych półkach były ta­kie same jak te, które kie­dyś je­dli nasi dziad­ko­wie i ro­dzi­ce. Nie­ste­ty – w ob­li­czu co­raz większe­go uprze­mysłowie­nia w wy­twa­rza­niu żywności, mo­dy­fi­ka­cji ge­ne­tycz­nych, pom­po­wa­nia che­micz­nych „ulep­sza­czy” w na­tu­ral­ne pro­duk­ty i kar­mie­nia zwierząt ho­dow­la­nych che­mią - ar­gu­men­ta­cja typu: „mój dzia­dek całe życie jadł białe pie­czy­wo i sma­lec i żyje długo” nie ma ra­cji bytu. Spo­tkałam też zwo­len­ników teo­rii spi­sko­wych, którzy w każdym ar­ty­ku­le do­tyczącym zdro­we­go żywie­nia upa­trują zmowę kon­cernów spożyw­czych i far­ma­ceu­tycz­nych usiłujących sztucz­nie na­dmu­chać nowe po­trze­by po­ten­cjal­nych klientów. No cóż, rzecz w tym, że większość tekstów o pra­widłowej die­cie wy­klu­cza z niej pro­duk­ty wy­so­ko prze­two­rzo­ne oraz sto­so­wa­nie su­ple­mentów bez kon­sul­ta­cji z le­ka­rzem, więc wiel­kie kon­cerny ra­czej tracą, niż zy­skują, na upo­wszech­nia­niu wie­dzy o zdro­wiu.
Może już pora uwie­rzyć eks­per­tom? Mnie jesz­cze do eks­per­ta da­le­ko, wciąż się uczę, ale za­ufałam au­to­ry­te­tom i na przykładzie swo­im oraz zna­jo­mych mogę z mocą po­wie­dzieć: war­to ta­kie za­ufanie bu­do­wać. Bez nie­go prze­sta­wia­nie się na zdro­wy tryb życia będzie ro­dzić fru­stra­cje, bo bez wewnętrznej zgo­dy na działanie nie ma ono sen­su.  
Od­wa­ga  Tak, od­wa­ga jest niezbędna. Nie wszyst­kim. Ale jest spo­ro osób, które boją się zmian. W dzi­siej­szym nie­spo­koj­nym świe­cie ta­kich lu­dzi jest co­raz więcej. Przy­zwy­cza­je­nia i na­wy­ki tworzą pe­wien ko­kon bez­pie­czeństwa, poza który strach wyjść. Do­cho­dzi lęk przed porażką, lęk, że się nie uda. Ir­ra­cjo­nal­ny, bo cóż może się nie udać? Na­wet jeśli nie zro­bisz od razu za­mie­rzo­nej por­cji ćwi­czeń, to na pew­no wy­ko­nasz taki ze­staw za trzy ty­go­dnie lub trzy mie­siące. Po­dob­nie jest ze stra­chem przed opi­nią in­nych. „Nie będę bie­gać, bo lu­dzie mnie wyśmieją, jak do­stanę za­dysz­ki”, „nie pójdę do klu­bu fit­ness, bo tam chodzą same szczupłe dziew­czy­ny i mu­sku­lar­ni fa­ce­ci, więc będę się czuć strasz­nie” itd. Oso­ba myśląca w taki sposób sie­dzi więc w domu, za­ja­da fru­stra­cje ko­lejną porcją lodów i po­zo­sta­je na tej dro­dze do­nikąd.
Wspar­cie bli­skich  Piszę, że wspar­cie bli­skich przy­da się do­dat­ko­wo, bo można oczy­wiście wpro­wa­dzić zdro­we za­sa­dy w swo­je życie sa­mot­nie. Do­ty­czy to zwłasz­cza osób, które same pro­wadzą go­spo­dar­stwo do­mo­we. Ale są wśród nas wo­jow­ni­cy, którzy – mimo ma­ru­dze­nia lub wręcz sprze­ci­wu ro­dzi­ny miesz­kającej ra­zem z nimi – trwają przy zdro­wym sty­lu życia.  Oczy­wiście, najłatwiej jest prze­sta­wiać się na do­bre reguły wraz ze wszyst­ki­mi do­mow­ni­ka­mi. Bar­dzo cen­ne sta­je się to zwłasz­cza w przy­pad­ku dzie­ci. Jeśli uczą się do­brych na­wyków od małego, mają łatwiej w życiu na­sto­let­nim i do­rosłym, kie­dy często trze­ba od­ma­wiać zna­jo­mym uczest­nic­twa w spożywa­niu szko­dli­wych po­karmów i na­pojów. Jed­nak na­wet jeśli do­mow­ni­cy wyrażają sprze­ciw – nie pod­da­waj się. Wierzę, że będziesz dla bli­skich in­spi­racją. Nie szko­dzi, że z początku będą pa­trzeć na Cie­bie jak na dzi­woląga. Jak zo­baczą efek­ty Two­ich prze­mian – sami ruszą do przo­du. Coś o tym wiem.  Jeśli ro­dzi­na jest na „nie”, po­sta­raj się o wspar­cie przy­ja­ciół i zna­jo­mych. Wy­mie­nia­nie się prze­pi­sa­mi wzbo­ga­ca za­bawę w kuch­ni, a wspólne tre­nin­gi są nie do prze­ce­nie­nia.
Wia­ra w sie­bie  Po­trzeb­ne jest mi­ni­mum tej wia­ry, żeby zacząć. Bez tego będzie trud­no. Nie­ste­ty, ist­nieją oso­by, które po­zor­nie są prze­ko­na­ne do zdro­we­go życia, ale wciąż nie wpro­wa­dzaj ą u sie­bie żad­nych zmian. Znaj duj ą mi­lion wymówek, by nie ćwi­czyć, tysiące uspra­wie­dli­wień dla ko­lej­nej pacz­ki cia­stek, a cza­sem wygłaszają nie­mal na­uko­we tezy, aby udo­wod­nić ko­rzyści z pa­le­nia pa­pie­rosów lub pi­cia al­ko­ho­lu oraz przed­sta­wić za­le­ty po­sia­da­nia dużej nad­wa­gi. Ta­kie oso­by nie wierzą, że im się uda, boją się zmian, same nakręcają spi­ralę nie­możności.  Mi­ni­mum wia­ry w sie­bie i prze­ko­na­nie, że robi się coś do­bre­go, po­zwa­lają mieć w no­sie opi­nie in­nych na te­mat wyglądu i kon­dy­cji. Mało tego, oka­zu­je się, że wokół nas jest spo­ro lu­dzi, często ob­cych, którzy nas do­pin­gują. A im dłużej tre­nu­je­my, im częściej nie ule­ga­my sta­rym po­ku­som, tym moc­niej wie­rzy­my w sie­bie. Z cza­sem może się oka­zać, że nie tyl­ko tryb życia chce­my zmie­nić i w nim trwać. Co­raz lep­sze mnie­ma­nie o so­bie po­zwa­la na inne do­bre zmia­ny w życiu i podjęcie de­cy­zji, które do tej pory prze­rażały.  
Cier­pli­wość  Pro­ces zmia­ny na­wyków, które utrwa­lały się la­ta­mi, bywa długi. Trud­no z dnia na dzień prze­ko­nać własny umysł i ciało, że nowa die­ta i sys­te­ma­tycz­ne tre­nin­gi są lep­sze niż na­sze do­tych­cza­so­we zwy­cza­je. Wie­le na­szych co­dzien­nych za­cho­wań to już od­ru­chy, ro­bi­my to czy tam­to bez za­sta­no­wie­nia, tyl­ko dla­te­go że je­steśmy do tego przyzwy­cza­jeni. Po­dob­nie funk­cjo­nują na­sze wie­lo­let­nie sko­ja­rze­nia, np. od­po­czy­nek = za­le­ga­nie na ka­na­pie przed te­le­wi­zo­rem lub po­cie­sze­nie = bu­tel­ka al­ko­ho­lu albo pudło cia­stek. Żeby zmie­nić złe na­wyki, trze­ba so­bie spo­ro prze­sta­wić w głowie, a to wy­ma­ga cier­pli­wości.    Cier­pli­wość po­trzeb­na jest także w ocze­ki­wa­niu na efek­ty prze­mian. Wie­le osób, które de­cy­dują się np. na ak­tyw­ność fi­zyczną, chce już po ty­go­dniu zo­ba­czyć w lu­strze zgrab­niejszą syl­wetkę. No nie­ste­ty, po ty­go­dniu trud­no o spek­ta­ku­lar­ne efek­ty. Bywa od­wrot­nie – ciało bro­ni się przed do­dat­ko­wym wy­dat­kiem ener­gii, robi za­pa­sy i tyje. Dla­te­go war­to od razu in­a­czej to wszyst­ko so­bie po­usta­wiać w głowie. Za­miast myśleć o naj­bliższych trzech mie­siącach, le­piej jest za­sta­na­wiać się, jak wspa­nia­le będzie­my się czuć za rok. Że będzie­my mie­li o rok więcej, ale za o będzie­my pięć lat młodsi du­chem i ciałem. I war­to działać bez co­ty­go­dnio­we­go ważenia lub mie­rze­nia. Po pro­stu cie­szyć się tre­nin­ga­mi i życiem. Cier­pli­wie:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz