Teraz mam dla Ciebie coś nowego. Od chwili naszych
narodzin ciągle się zmieniamy. Z dnia na dzień, z godziny na godzinę, choć tak
nie do końca zdajemy sobie z tego sprawę.
To, jacy teraz jesteśmy, w bardzo dużym stopniu zależy od
naszego otoczenia. Tego, jacy ludzie nas otaczają i jaki mają na nas wpływ.
Oczywiście w naszych najmłodszych latach największy wpływ mają nasi rodzice. To
oni nas wychowują i uczą wszystkiego o otaczającym nas świecie. Są jakby
naszymi
przewodnikami, którzy pokazują nam świat i dbają o nasze
bezpieczeństwo. I tu jest właśnie pewne zagrożenie.
Pamiętasz, jak Ci mówiłem na początku tej publikacji, że zazwyczaj
złe nawyki żywieniowe przejmujemy od naszych rodziców? Mam taką swoją teorię,
że ludzie raczej nie są grubi dlatego, że to u nich dziedziczne — bo mają takie
geny — tylko dlatego, że po prostu są otyli jak ich rodzice, gdyż przejęli
nieświadomie ich nawyki żywieniowe, a nie są tego nawet tak do końca świadomi.
Ja też tak kiedyś miałem, bo mój tato ma nadwagę, mama też miała, i kiedyś przeczytałem
jakieś niby mądre „stwierdzenie
naukowców”, które mówi, że jeśli dwoje Twoich rodziców ma nadwagę, to masz
tylko 20% szansy, że nie podzielisz ich losu. Dla mnie to wtedy brzmiało niemal
jak wyrok, ale okazało się to tylko głupotą, gdy zmieniłem swoje odżywianie. I
my tak przez lata nasiąkamy tymi wszystkimi złymi nawykami żywieniowymi.
Dzisiaj poznasz dwa z nich. Według mnie są one najczęstsze i najbardziej nam
szkodzą.
Dylemat pustego talerza. Bardzo
dobrze mam w pamięci, jak mama nie pozwalała odejść od stołu mnie i mojemu bratu,
dopóki nie dokończymy posiłku. Po prostu musieliśmy zjeść wszystko z talerza,
żeby nie zmarnować jedzenia, no bo jak to tłumaczą wtedy dorośli: kto będzie po
nas jadł? Co w tym takiego złego, możesz zapytać? Ja też jakieś 2 lata temu nie
widziałem w tym nic złego, ale myliłem się… To jest poważny błąd, bo tak
naprawdę jedząc zawsze do końca, zjadamy więcej, niż potrzebujemy i rozpychamy sobie
tylko żołądek. Jest w tym też taka pułapka, z której sobie nie zdajemy sprawy.
Ja tak zawsze miałem, że jak sobie nakładałem, to było tego
naprawdę bardzo dużo. Jakby na zapas. No i zawsze jadłem wszystko, bo już
miałem w sobie tak zaprogramowane, że po prostu talerz musi być czysty i tyle.
Wtedy dla mnie to był sygnał, iż po prostu jest koniec jedzenia. Czułem się
potem taki ociężały i osowiały przez to, że zjadłem za dużo. Trochę to trwało,
zanim się od tego uwolniłem, ale udało się. I teraz podzielę się z Tobą metodą,
która mi w tym pomogła. Najlepszym sposobem na pozbycie się obsesji pustego
talerza jest po prostu celowe zostawienie na nim jedzenia. Brzmi odkrywczo,
prawda? Ale to jest dużo skuteczniejsze, niż się wydaje.
Na czym to polega? Wykonując jakąś czynność coraz częściej,
sprawiamy, że staje się ona dla nas nawykiem i jest coraz bardziej
automatyczna, aż w pewnym momencie o niej zapominamy i wykonujemy ją, nawet o
tym nie myśląc.
Takim właśnie nawykiem jest dla Ciebie teraz jedzenie, aż
talerz będzie pusty. Po prostu musimy w sobie wykształcić nowy nawyk, czyli
zostawianie jedzenia na talerzu. Teraz zadanie dla Ciebie. Podczas najbliższego
posiłku celowo zostaw coś na talerzu. Może to być nawet naprawdę bardzo malutko,
ale najważniejszy jest ten fakt, że po prostu to zrobisz.
I tak powinno być za każdym razem. W ten sposób wysyłasz
swojemu umysłowi sygnał, że zaczynają się u Ciebie pozytywne zmiany;
wykształcasz w sobie nawyk, który Ci służy.
Jakich możesz się spodziewać pozytywnych rezultatów?
W ten sposób zaczniesz po pewnym czasie po prostu jeść do
tego momentu, aż będziesz najedzony, nie do tego, aż talerz będzie pusty.
Uwolnisz się z pułapki czystego talerza. Będziesz
bardziej lekki, mniej ociężały, bo będziesz jeść mniej, będziesz
mieć więcej energii, Twoje samopoczucie ogólne się poprawi.
Jedzenie przy telewizorze. To może być naprawdę bardzo
szkodliwe. Nie potrafiłbym policzyć, ile razy jadłem przy
telewizorze albo komputerze. A jak zauważyłem, każda osoba, która ma problem z
nadwagą, właśnie to robi.
Z takich niedawnych przykładów mam w pamięci mojego współlokatora.
Zawsze gdy wracał z pracy, brał sobie dużą porcję obiadu i szedł przed
telewizor. Tak szybko pochłaniał to jedzenie, że w pewnym momencie zauważał, że
go już nie było, i zgadnij, co dalej? On nadal był głodny.
Świetnie znam to uczucie, tyle lat się z tym męczyłem i
nawet nie wiedziałem dlaczego. Chodzi o to, że my „jemy naszym umysłem”. Gdy
jest rozproszony (tak jak w trakcie oglądania telewizji), to wydaje nam się, że
nadal jesteśmy głodni, ponieważ temu jedzeniu poświęcamy bardzo mało uwagi. I
właśnie dlatego tak bardzo nam się chce dokładki i jeszcze podjadamy między
posiłkami. Gdy jemy, musimy być skoncentrowani na tym, co robimy. Dlatego
pamiętaj, że teraz jesz tylko w pełnym skupieniu i w kuchni (koniec telewizora
i komputera). Pamiętaj o nawyku. Na początku będzie Ci trudno się przełamać,
ale jak już zrobisz to raz, kolejny, a potem jeszcze kolejny, to będzie Ci
coraz łatwiej, aż tak wejdzie Ci to w krew, że potem będziesz się dziwić, jak
mogłeś kiedyś jeść przy telewizorze.
WIĘCEJ ZNAJDZIESZ W: Odchudzanie z pasją
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz