Na podstawie: Bzdiety. Czego nie powie ci dietetyk TraciMann >>>
Dla większości
odchudzających się celem nie jest tymczasowa utrata wagi ani pozostawanie
na restrykcyjnej diecie całe życie. Niemniej przez znaczną część minionego
stulecia badacze skupiali się głównie na wynikach pierwszych
3–6 miesięcy diety (okresie, w którym organizm traci dość szybko
niewielką liczbę kilogramów) bez monitorowania uczestników diet w dłuższym
terminie. Czy odchudzający się chudną dalej? Czy zgubione kilogramy
wracają? Czy niektórzy przybierają na wadze więcej, niż stracili?
Te istotne pytania dotyczące diet są w większości ignorowane.
Być może nie należy się temu dziwić – komercyjne przedsiębiorstwa dietetyczne
(jak np. Strażnicy Wagi), które mogłyby dostarczyć mnóstwo informacji
o zmianach wagi swoich klientów na przestrzeni lat, twierdzą,
że nie są w stanie gromadzić danych długoterminowych na temat
skuteczności swoich diet. Zadajmy sobie pytanie – nie są w stanie czy
nie chcą? Kiedy w latach 90.
minionego stulecia amerykańska Federalna Komisja Handlu (FTC) rozpoczęła
intensywniejsze kontrole praktyk handlowych stosowanych w branży
dietetycznej, jej przedstawiciele zwrócili się do ekspertów
o opracowanie wytycznych do reklamowania produktów sprzyjających
utracie wagi. Panel ekspertów składał się z przedstawicieli wielu
komercyjnych programów dietetycznych, którzy nalegali, aby reklamy nie
obejmowały informacji na temat skuteczności danego programu. Oświadczyli,
że nie przedstawią wyników dotyczących krótko- ani długoterminowej
skuteczności oferowanych diet, ani nawet informacji na temat liczby osób,
które po rozpoczęciu danego programu go ukończyły –
a to w zasadzie te właśnie fakty, które chcieliby poznać
potencjalni klienci. Przedstawiciele
firm oferujących programy dietetyczne przedstawili zaskakująco nieprzekonujące
powody, dla których nie mogą dostarczyć wymaganych informacji.
Po pierwsze, argumentowali, że gromadzenie takich danych byłoby zbyt
kosztowne i trudne – choć wielu z nich już nimi dysponowało.
Po drugie, ich zdaniem odchudzający się nie potrzebują takich informacji,
ponieważ mają znaczne doświadczenie w dziedzinie diet i są już
wyspecjalizowani w tym zakresie.
Najciekawszy był jednak
trzeci powód. Według zapisu z raportu FTC oświadczyli,
że „realistyczne dane dotyczące skuteczności zniechęcą osoby odchudzające
się”. To przecież jednoznaczne przyznanie, że ich programy
są nieskuteczne. Firmy dietetyczne wygrały to starcie – nie muszą
ujawniać żadnych z tych informacji w swoich reklamach. Ich niechęć
do informowania, czy oferowane diety są skuteczne, jest jednak jawnym
dowodem na to, że nie mają zbyt dużego zaufania do własnych
produktów i nie chcą, aby klienci o tym wiedzieli. Naturalnie, gdyby ich produkty skutecznie prowadziły
do długoterminowej utraty wagi, firmy dietetyczne szybko wypadłyby
z rynku. W końcu ich istnienie zależy od tego, czy klienci
do nich wrócą. Richard Samber, długoletni dyrektor finansowy Strażników
Wagi, porównał bycie na diecie do grania na loterii – „Jeżeli
nie wygrywasz, grasz dalej. Może następnym razem się uda”. Na pytanie, jak
można twierdzić, że działalność firmy jest skuteczna, skoro zaledwie 16%
klientów utrzymuje niższą wagę, odpowiedział: „Jest skuteczna, ponieważ
pozostałe 84% do nas wraca i powtarza dietę. To na tym robi
się pieniądze”. A klienci faktycznie wracają. W biznesplanie
Strażników Wagi zapisano, że „Nasi członkowie historycznie wpisują się
w stały schemat ponownego rozpoczynania programu na przestrzeni lat.
Średnio (…) nasi członkowie zapisują się na cztery różne cykle programu”.
Jasne jest, że gdyby długoterminowa utrata wagi była faktem, ich klienci
nie musieliby programu powtarzać.
Dowody Wprawdzie badania
dotyczące diet publikuje się w literaturze naukowej regularnie od lat
20. minionego stulecia, przed latami 90. XX w. przeprowadzono bardzo
niewiele długoterminowych badań obserwacyjnych w dziedzinie diet,
a i od tego czasu niewiele z nich opublikowano.
Monitorowanie osób odchudzających się w okresie następującym
po zakończeniu diety jest kluczowe, ponieważ – co wie większość
z nich – po zakończeniu diety zgubione kilogramy powracają.
Im więcej czasu mija od zakończenia diety, tym większa jest waga
pacjenta. W jednym z badań grupa osób cierpiących na otyłość
zgodziła się na ochotnika przeprowadzić głodówkę (w warunkach szpitalnych)
przez około 38 dni. Następnie przez jakiś czas byli monitorowani. Spośród
osób, które obserwowano przez okres krótszy niż dwa lata, 23% przytyło
więcej, niż schudło podczas głodówki. Z osób, które monitorowano przez dwa
lata lub dłużej, 83% przybrało więcej kilogramów, niż straciły podczas
głodówki.
W badaniach, które
monitorują osoby odchudzające się przez najdłuższy czas (4–5 lat),
zgubione i zyskane kilogramy także się nie równoważą27. To istotny
fakt, ponieważ wskazuje na to, że gdyby monitoring prowadzić jeszcze
dłużej, mogłoby się okazać, że pacjenci w dalszym ciągu tyją. Badacze
sugerują, że waga uczestników programów pod koniec badania jest wagą maksymalną,
ale koniec okresu badania diety oznacza po prostu, że badacze nie
sprawdzają już, ile uczestnicy przytyją w późniejszym okresie. Nie oznacza
to jednak, że ich waga magicznie stanie w miejscu. Aby dowiedzieć się, na ile skuteczne
są diety w dłuższej perspektywie czasowej, wraz z magistrantami
z prowadzonego przeze mnie seminarium o psychologii żywienia
postanowiłam przeanalizować wszystkie badania, w trakcie których
monitorowano uczestników diet przynajmniej dwa lata od daty rozpoczęcia
programu. Podczas zajęć doszliśmy do wniosku, że w diecie
najważniejsze jest utrzymanie spadku wagi, a nie tylko sam jej spadek.
Ciekawiło nas więc, co wykaże nasza analiza. Zakładaliśmy, że badania
w tej dziedzinie są przedmiotem licznych artykułów – w świecie
akademickim zawsze znajdzie się artykuł recenzujący jakąś koncepcję,
niezależnie od tego, na ile jest ona „ezoteryczna”. W tym
przypadku chodziło nam jednak o proste, oczywiste (tak nam się
przynajmniej wydawało) i istotne pytanie z dziedziny, w której
przeprowadzono setki badań – tym większym więc szokiem było dla nas odkrycie,
że interesujących nas analiz po prostu nie ma. Przeprowadziliśmy
je więc samodzielnie. Gdybyśmy tylko mogli przewidzieć, w jak ogromne
przedsięwzięcie zamieni się ten pozornie prosty projekt, zapewne przekonalibyśmy
samych siebie, aby się w niego nie angażować. A jednak nasze naiwne
przekonania w sprawie badań nad dietami skłoniły nas do zajęcia się
tym tematem. Większość badań nad dietami
prowadzą naukowcy, których interesuje konkretny wynik. Nie mówię,
że z premedytacją manipulują oni danymi, żeby wykazać, że diety
działają, ale subiektywne oceny potrafią wkraść się do badań niezależnie
od dobrych intencji samych badaczy28. Dotyczy to wszystkich
przedstawicieli świata akademickiego ze wszystkich epok. Ponieważ my sami
nie mieliśmy preferencji co do konkretnego wyniku naszej analizy, mogliśmy
podejść do zgromadzonych materiałów tak obiektywnie, jak to tylko
możliwe. Szukaliśmy analiz badań, które
monitorowałyby uczestników diety przynajmniej dwa lata od jej rozpoczęcia
i które jednocześnie stosowały złoty standard koncepcji badawczych zwany
randomizowanym badaniem kontrolowanym. Oznacza to, że w ramach badania
uczestnicy albo są kierowani na dietę od razu, albo znajdują się
na liście oczekujących, aby rozpocząć dietę w późniejszym okresie.
Naukowcy porównują następnie wyniki osiągnięte z biegiem czasu przez
członków obu grup.
Kluczowym czynnikiem,
który wyróżnia randomizowane badania kontrolne spośród innych rodzajów badań,
jest fakt, że ani uczestnicy, ani sami badacze nie mają żadnego wpływu
na to, czy dany uczestnik zostanie skierowany na dietę, czy
na listę oczekujących. Doboru dokonuje się na ślepo. Wydaje się
to sprzeczne z intuicją, ale w rzeczywistości dzięki temu
zabiegowi obie grupy są do siebie jak najbardziej podobne. Gdyby
uczestnikom pozwolono samodzielnie wybierać grupę, do której dołączą,
osoby najbardziej zmotywowane i chętne do odchudzania wybrałyby grupę
stosującą dietę, a osoby mniej nią zainteresowane zapisałyby się
na listę oczekujących. Porównywanie tych dwóch grup byłoby wtedy
bezcelowe, ponieważ ich członkowie byliby diametralnie różni. Badań na temat diet przeprowadzono
kilkaset, ale nasza szóstka była w stanie znaleźć zaledwie dwadzieścia
jeden, które spełniały nasze kryteria29. Dotyczyły one zarówno diet „bardzo
niskokalorycznych” (800 kcal dziennie), jak i diet niskokalorycznych,
niskotłuszczowych, niskowęglowodanowych lub ich połączeń. W niektórych
stosowano również inne modyfikacje dietetyczne, jak np. zmniejszenie
ilości spożywanego sodu, ograniczenie cholesterolu czy alkoholu. Kilka
uwzględniało także dodatkowe usługi wsparcia, jak np. doradztwo grupowe
czy cotygodniowe kontrole telefoniczne.
Badania, które
analizowaliśmy, obejmowały okres od dwóch do dziesięciu lat (średnio
3,6 lat). Stwierdziliśmy, że pod koniec tego okresu osobom
odchudzającym się udawało się utrzymać wagę niższą o zaledwie kilogram
od wagi wyjściowej. Niemal połowa uczestników (ok. 40%) ważyła
podczas badań kontrolnych więcej niż przed rozpoczęciem diety. Badacze problemu
otyłości wiedzą, że uczestnikom diet udaje się utrzymać bardzo niski
poziom utraty wagi, ale fakt ten uzasadniają sugestią, że na pewno utyliby
znacznie więcej, gdyby na diecie w ogóle nie byli. To absolutnie
racjonalna możliwość i należy wziąć ją pod uwagę. Wybrany przez nas
w celu analizy rodzaj badania – randomizowane badanie kontrolne –
ma właśnie na celu sprawdzenie tej kwestii. Stwierdziliśmy,
że stawiana teza nie jest prawdziwa. Uczestnicy, którzy nie byli
podporządkowani rygorom dietetycznym w ramach badania, zyskiwali
na wadze zaledwie pół kilograma. Z kolei osoby, które musiały
w ramach diety zdobyć się na spory wysiłek i wyrzeczenia,
na koniec ważyły zaledwie półtora kilo mniej niż osoby niebędące
na diecie. A teraz pora
na naprawdę złe wiadomości. Większość diet jest prawdopodobnie jeszcze
mniej skuteczna, niż wskazywałyby na to nasze ponure wnioski. Wyniki,
które opisałam powyżej, raczej przeceniają skuteczność diet. Mimo stosowania
złotego standardu badawczego analizowane przez nas badania mają trzy poważne
wady – wady niemal nieuniknione – które sprawiają wrażenie, iż opisywane
w nich diety są skuteczne. Każda z tych wad potęguje
nieprawdziwe wrażenie, że odchudzający się są w stanie utrzymać
niższą wagę. Pierwsza z tych wad
polega na tym, że ludzie, którzy zaczynają i kończą diety
w ramach analizowanych badań, nie zawsze są typowymi uczestnikami
diet. Wiele osób, które zgłaszają się na ochotnika do uczestnictwa
w badaniach nad redukcją wagi, odrzuca się jeszcze przed rozpoczęciem
samego badania. W niektórych badaniach prowadzący pozwalają
na uczestnictwo na przykład wyłącznie osobom, które
są w stanie z sukcesem ukończyć dietę w okresie „próbnym”,
który trwa miesiąc lub dłużej przed rozpoczęciem badania. W tych
przypadkach osoby, którym diety sprawiają największy problem, nawet nie
są w stanie się do nich zakwalifikować. Przypomina
to zorganizowanie w klasie sprawdzianu, w którym nie mogą brać
udziału uczniowie dwójkowi i trójkowi. Średnia ocen wygląda wprawdzie
wspaniale, ale tylko dlatego, że z udziału w klasówce
wyeliminowano uczniów, którzy dostaliby najgorsze stopnie. Nie jest to jedyna przyczyna, dla której
uczestnicy badań różnią się od typowych osób na diecie. Wiele osób,
które kwalifikuje się do udziału w badaniu, nie kończy go. Osoby
takie często pozostają na diecie przez 6–12 miesięcy, ale potem nie przychodzą
na badania kontrolne przez rok czy dwa po jego zakończeniu – jednym
słowem, wykruszają się z programu badawczego. W analizowanych przez
nas badaniach dotyczy to średnio około 20% uczestników. Wykruszanie się uczestników z badań nad
dietami jest tak powszechne, że naukowcy bardzo dokładnie przeanalizowali,
jak zjawisko to może wpływać na wyniki. Porównano na przykład
uczestników programów dietetycznych, którzy po dwóch latach od czasu
diety zgłosili się na kontrolne ważenie, z tymi, którzy
na ważenie się nie stawili – stwierdzono, że ci pierwsi schudli
więcej35 i udało im się utrzymać niższą wagę dłużej niż tym
drugim. Wydaje się to logiczne, prawda? Wyobraźcie sobie, że braliście
kilka lat temu udział w badaniu programu dietetycznego
i że przytyliście znacznie więcej, niż schudliście w ramach
diety. Czy stawilibyście się na wezwanie naukowców na ważenie
kontrolne? Zapewne nie. Jest to zrozumiałe, ale musimy przyznać,
że badanie wyłącznie tych osób, które zostały wybrane do udziału
w diecie i które ukończyły program, daje fałszywy obraz tego,
co dzieje się z ludźmi w okresie diety. W efekcie diety
wydają się skuteczniejsze niż w rzeczywistości. Druga poważna wada polega na tym,
że w tych badaniach większość uczestników pod koniec programu nie
jest ważona osobiście przez badaczy – ważą się sami, a wynik pomiaru
przekazują prowadzącym badanie telefonicznie lub e-mailowo. Ponad połowa uczestników
diet w analizowanych przez nas programach zgłaszała badaczom swoją wagę
zdalnie, przy czym nie dochodziło do kontrolnego zważenia uczestników
w laboratorium. Jest
to problematyczne – ludzie często określają swoją wagę szacunkowo, nie ważąc
się w tym celu, a równie często mają niedokładne wagi. Nawet przy
założeniu użycia bardzo precyzyjnej wagi i tak mogą nie chcieć przyznać
się przed badaczami do swojej wagi. Często mówimy, że ważymy mniej
niż w rzeczywistości. Fakt ten udokumentowano w kilku badaniach,
w których naukowcy pytali ludzi o ich wagę przez telefon,
a potem – co za niespodzianka! – dzwonili do ich drzwi, mając
wagę pod pachą. Przy porównaniu danych podawanych telefonicznie z liczbą
kilogramów wskazywanych przez wagę okazało się, że osoby nieotyłe podają
średnio wagę o 2,5 kg niższą niż w rzeczywistości, a osoby
otyłe mówią, że ważą około 4 kg mniej, niż ważą naprawdę.
Pamiętajcie, że uczestnicy badań programów dietetycznych (z których
większość jest otyła) utrzymywali utratę wagi w granicach
około kilograma. Jeżeli tak naprawdę ważyli cztery kilo więcej, niż
powiedzieli prowadzącym badanie, istnieje możliwość, że średnia zmiana
wagi wynosiła trzy kilo na plusie, a nie kilogram
na minusie. Trzecią wadą tych badań
jest fakt, że podczas analizy skuteczności objętych nimi diet od 20
do 65% uczestników było na przynajmniej jeszcze jednej diecie.
W efekcie wydaje się, że to właśnie analizowana dieta doprowadziła
do zrównoważonej utraty wagi, ale tak naprawdę w każdym niemal
przypadku utrata wagi wynikała z początkowych etapów innej diety.
Uczestnikom nie udało się utrzymać niższej wagi – odzyskali zgubione kilogramy,
a potem stracili je znowu. W jednym z badań uczestnicy
zgłosili, że nie przechodzili na kolejną dietę, dopóki nie odzyskali
całej wagi, którą udało im się zgubić podczas badanej diety38.
W innym badacze stwierdzili, że gdyby nie brali pod uwagę wagi
uczestników przy rozpoczęciu dodatkowej diety, założyliby niesłusznie,
że analizowana dieta działa. Ponieważ czynnik ten ignorują niemal
wszystkie badania, w ostatecznym rozrachunku powstaje mylne wrażenie,
że diety są skuteczniejsze niż w rzeczywistości. Jeżeli zignorujemy te wady, okaże się,
że najbardziej rygorystyczne badania programów dietetycznych wykazują,
iż około połowa ich uczestników waży po czterech czy pięciu latach
od zakończenia diety więcej niż przed jej rozpoczęciem. Wniosek ten należy
niestety uznać za niepełne założenie co do liczby osób, którym dieta
się nie powiedzie, ponieważ wynika on z badań subiektywnie
sugerujących, że diety są skuteczne. Faktyczna liczba ludzi, którym
nie udaje się schudnąć na diecie, jest prawdopodobnie znacznie
wyższa. Fakt, że diety nie prowadzą
do długoterminowej utraty wagi, nie jest dla badaczy z tej dziedziny
żadnym odkryciem. W 1991 r. stwierdzili, że „tematem
do otwartej dyskusji jest jedynie tempo odzyskiwania wagi, a nie sam
fakt jej odzyskiwania”. Dziesięć lat wcześniej wskazano, że „jeżeli «lek»
na otyłość definiujemy jako spadek wagi do poziomu idealnego
i utrzymanie go przez pięć lat, znacznie łatwiej jest wyleczyć się z większości
form nowotworów niż z otyłości”. Naukowcy od dawna już wiedzą,
że diety nie działają. Teraz wiecie to również wy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz