Wszystkie nasze zmysły są skierowane
na zewnątrz. Nie dziwne zatem, że ciszy i spokoju szukamy zazwyczaj w
przedmiotach, lekarstwach, sytuacjach lub osobach, a nie w nas samych. Gdybyśmy
jednak chociaż na chwilę nauczyli się patrzeć na siebie z pokorą wobec tego, co
aktualnie w nas się dzieje, odkrylibyśmy zadziwiającą ciszę, której tak usilnie
szukamy.
Patrzeć na siebie z pokorą
oznacza pozwalać umysłowi na harce aż do momentu jego zatrzymania. Umysł to
rzecz jasna myśli oraz idące za nimi emocje. Gdy myśl znika, zanika emocja.
Dlatego z tak wielkim zainteresowaniem spoglądamy w kierunku alkoholu, zabawy
lub zaczytujemy się w coraz to nowej powieści. Pragniemy uciec od samych siebie.
Pewne osoby nie mogą usiedzieć w ciszy nawet dziesięciu minut — natychmiast
pojawia się u nich rodzaj dziwnego niepokoju.
Nie przypadkiem na
Wschodzie zwierzęciem świętym jest wąż. Wąż potrafi bowiem nie ruszać się przez
cały dzień lub nawet kilka dni.
Dlatego uznano, że
znajduje się on najbliżej czystej świadomości, a więc świadomości sensorycznej,
zmysłowej, która jest świadkiem szaleństw umysłu. Co zadziwiające w tym kontekście,
człowiek posiada mózg gadzi, pierwotny element naszego mózgu właściwego — być może
faktycznie archetyp węża ma głębszy sens, kiedy spojrzymy na jego ciszę i
bezruch, jakich z żarliwością poszukujemy w otaczającym nas świecie, który
stale przyśpiesza. Na przykład małżeństwa rozpadają się szybciej niż kiedyś, a
ludzie wchodzą w inicjację seksualną coraz wcześniej. Wszystko przyśpiesza —
mówią socjologowie. Może jednak warto zastanowić się nad nieco inną opcją: na
zewnątrz rzucić się w wir bitwy, ale w środku pozostać w cichym bezruchu? Jest
to wspaniała sentencja zawarta w hinduskiej Bhagawadgitcie: bóg Kriszna radzi Ardżunie
na polu walki, jaka odbywa się między dwoma klanami, żeby zaufał mu i rzucił się
w wir bitwy, lecz aby jego serce pozostało w ciszy u stóp Pana. Ewidentnie tego
nam dziś brakuje. Brakuje nam pewnej percepcji, która polega na wykonywaniu
czynności jednej po drugiej, ale bez zaangażowania umysłu psychicznego. Należy
bowiem oddzielić od siebie dwa tryby umysłu: psychiczny i działający.
Umysł działający to
logiczna część umysłu, niepodpięta do części emocjonalnej, można by rzec: część
lewopółkulowa. Jest ona aktywna przez cały dzień: gdy myjemy zęby, ustawiamy w
piekarniku odpowiednią temperaturę lub sprawdzamy w internecie połączenia
kolejowe, planującjutrzejszy poranek tak, aby zdążyć na odjazd pociągu z
dworca.
Umysł psychiczny to zupełnie
inna sfera. Kiedy zaczynamy się denerwować, bo czekamy w kolejce kandydatów
przed pokojem rekrutacyjnym, doświadczamy właśnie umysłu psychicznego. Nie
trzeba chyba więcej tłumaczeń, czym jest ów twór. Warto jedynie podkreślić rzecz
kluczową: umysł psychiczny to dwufazowa maszynka stresu. Najpierw wyłania się z
niego myśl, a potem emocja. Dlaczego jest to tak istotne? O tym w następnym
podrozdziale.
ZOBACZ CAŁOŚĆ:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz