Jeśli chcesz zmienić swoje życie na zdrowe, to będą Ci bardzo potrzebne:
Świadomość, że Twoje zdrowie zależy od Ciebie Sądzisz, że skoro jesteś przed trzydziestką, to na myślenie o zdrowiu masz czas? No pewnie, zdrowie po prostu jest. A choć wiek dojrzały czasem kojarzysz z chorobami (rodzice, dziadkowie itd.), to Ty masz przecież jeszcze 100 lat, zanim ten czas nadejdzie! Co prawda już teraz się łapiesz na tym, że czasem trudno Ci się uczyć lub pracować, bo koncentracja siada po 15 minutach. A Twój kolega poskarżył się ostatnio, że z trudem zasypia, ale to przecież detale. Namawiam – skojarz te szczegóły, rozejrzyj się wokół siebie, zastanów się: kto lepiej niż Ty sam zadba o Twoje zdrowie? Pytanie dotyczy wszystkich, także osób po czterdziestce, pięćdziesiątce, siedemdziesiątce… Każdy czas jest dobry, by zacząć zdrowo żyć. Jednak im wcześniej, tym lepiej.
Świadomość własnego ciała
Na co dzień w ogóle o nim nie myślisz. Przyjmujesz, że jest, i już. Czasem coś zaboli, wtedy skupiasz uwagę na fragmencie, któremu coś dolega. A przecież ciało to genialny i bardzo skomplikowany mechanizm, który natura daje nam raz na całe życie. Ta piękna maszyneria stara się służyć Ci jak najlepiej, ale jeśli jest zaniedbana, w końcu ulega awarii – zaczyna chorować. Często wysyła sygnały, które lekceważysz – ból, skurcze, zgaga, kłopoty ze skórą lub obniżony nastrój to wyraźne dzwonki alarmowe. Słuchaj ich i reaguj. I polub swoje ciało, nawet jeśli uważasz, że jego wygląd jest daleki od ideału. Pożegnaj używki, odżywiaj się prawidłowo, trenuj regularnie, a korzystne zmiany w wyglądzie przyjdą same. Przede wszystkim zaś wygrasz wtedy zdrowie i energię do życia.
Wyobraźnia Zamknij oczy i zobacz siebie za 5, 10, 20 lat i więcej. Być może to nie jest pierwszy raz, kiedy zastanawiasz się, w jakim punkcie za jakiś czas będą Twoja kariera, rodzina lub życie towarzyskie. A umiesz rozważyć swoją przyszłość w kontekście Twojej formy fizycznej i psychicznej? Pomyśl – czy uda Ci się osiągnąć cele zawodowe lub pełnię szczęścia, jeśli Twoje zdrowie zacznie szwankować? Cierpienie związane z ewentualnymi chorobami, stopniowa utrata energii i osłabienie koncentracji mogą skutecznie uniemożliwić realizację Twoich planów. Zapewne w przyszłości widzisz siebie w pełni zdrowia, z uśmiechem na twarzy i nienaganną sylwetką – super! Zadbaj, by tak było – już teraz zacznij żyć zdrowo.
Wiedza To czynnik, który dla mnie jest jednym z podstawowych w prowadzeniu zdrowego życia. Kiedy jako nastolatka przeczytałam, że smażone jest niezdrowe, koniecznie chciałam wiedzieć dlaczego – przecież wszyscy smażą i żyją! Zaczęłam szukać odpowiedzi, a przy okazji znajdowałam kolejne rewelacje. Dowiadywałam się coraz więcej o cechach różnych produktów, ale chciałam wiedzieć, czemu to jest dobre, a tamto – szkodliwe. Wiedza o funkcjonowaniu organizmu pomaga mi codziennie podejmować właściwe wybory żywieniowe i motywuje do systematycznych ćwiczeń. Ja po prostu już nie mam ochoty na sklepowe słodycze i inne szkodliwe produkty. Także moje kubki smakowe reagują inaczej i wysyłają mi sygnał: „dobre!” przede wszystkim w odniesieniu do zdrowych dań. No i nie ulegam namowom na to, co dla mnie szkodliwe.
Spokój Dbałość o wewnętrzną równowagę jest jednym z filarów zdrowia. Żyjemy w czasach pośpiechu, wielozadaniowości i frustracji towarzyszącej tym zjawiskom. Nie namawiam Cię do rezygnacji z kariery, zaniedbania rodziny lub porzucenia pasji. Zachęcam, by każdy z Was w tym wszystkim znalazł czas na relaks, aktywność fizyczną i dbałość o odżywianie. Znam pracoholika, który w końcu musiał przyznać, że po latach zarabia już tylko na lekarzy i kolejne terapie. Zwolnił, zmienił życie i teraz cieszy się nim razem z bliskimi, których omal nie stracił. Zatrzymaj się raz dziennie, pomyśl miło o sobie, pozwól sobie na marzenia. Wiem, to banały, ale wiele z nich niosło kiedyś konkretną treść. Chwila dla siebie, trochę medytacji, miła godzina z bliskimi spędzona nie przy telewizorze, ale na rozmowie lub zabawie są bezcenną inwestycją w Twoją psyche. Spokój bardzo przyda się także w samym procesie wprowadzania zmian na lepsze. Przestawianie się na zdrową żywność należy wprowadzać stopniowo, przyzwyczajać siebie i swój organizm do nowego jadłospisu. To samo dotyczy aktywności fizycznej. Jeśli potraktujesz proces zmian jak pole bitwy, którą musisz wygrać natychmiast, to prawdopodobnie nabawisz się kolejnych frustracji i szybko się poddasz. Podejdź do tego spokojnie, a znajdziesz dużo frajdy w osiąganiu kolejnych celów.
Szacunek do siebie Słowo „szacunek” ostatnio wypada z obiegu. Szkoda. To ważne słowo. Namawiam Cię do szanowania samego siebie. Jeśli wykształcisz w sobie tę cechę, to znacznie łatwiej będzie Ci dbać o jakość Twojego życia. Trudny komentarz, prawda? Już jego mocny język pokazuje, jak bardzo Syli nie lubi i nie szanuje siebie. Dostaję wiele podobnych e-maili. Bywa, że dziewczyny określają siebie i swoje ciało wręcz wulgarnie. To przykre. I szkodliwe, bo w ten sposób nakręca się złe emocje. I powstaje błędne koło: „nie pomogę sobie, bo nie warto pomagać osobie, której nie lubię czy wręcz nie znoszę”; a na przeciwnym biegunie jest: „nie zmieniam niczego w swoim życiu, więc siebie nie lubię”. Wniosek jest prosty: zacznij od szacunku do siebie. Zasługujesz na niego, bo jesteś niepowtarzalnym pełnowartościowym człowiekiem, któremu Twoja uwaga i szacunek się po prostu należą. Polub siebie bez względu na to, ile niedoskonałości w sobie widzisz, potraktuj siebie jak swoje własne dziecko. I pomóż sobie!
Bez zmiany nastawienia do siebie nie będzie dobrych zmian w życiu. Tylko Ty możesz zmienić to nastawienie. To bywa bardzo, bardzo trudne. Ale efekty są wspaniałe: łatwiej się żyje, jest się nareszcie szczęśliwym i – co ważne – zmienia się reakcja otoczenia na Ciebie. Ludzie czują Twoją dobrą energię i odpowiadają taką samą – sprawdzone po wielekroć!:)
Zaufanie Myślę tu o zaufaniu do autorytetów naukowych, lekarzy i dietetyków oraz badaczy, którzy w ostatnich latach dowiedli i nadal dowodzą, że właściwa dieta połączona z dbałością o równowagę wewnętrzną oraz z umiarkowaną i systematyczną aktywnością fizyczną ma ogromny, wręcz decydujący wpływ na jakość życia i zdrowie. Zauważyłam, że są wśród nas osoby, którym trudno się na to zaufanie zdobyć. Przyzwyczajenia z dzieciństwa są dla nich często jedyną wskazówką przy wyborach żywieniowych. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby produkty na sklepowych półkach były takie same jak te, które kiedyś jedli nasi dziadkowie i rodzice. Niestety – w obliczu coraz większego uprzemysłowienia w wytwarzaniu żywności, modyfikacji genetycznych, pompowania chemicznych „ulepszaczy” w naturalne produkty i karmienia zwierząt hodowlanych chemią - argumentacja typu: „mój dziadek całe życie jadł białe pieczywo i smalec i żyje długo” nie ma racji bytu. Spotkałam też zwolenników teorii spiskowych, którzy w każdym artykule dotyczącym zdrowego żywienia upatrują zmowę koncernów spożywczych i farmaceutycznych usiłujących sztucznie nadmuchać nowe potrzeby potencjalnych klientów. No cóż, rzecz w tym, że większość tekstów o prawidłowej diecie wyklucza z niej produkty wysoko przetworzone oraz stosowanie suplementów bez konsultacji z lekarzem, więc wielkie koncerny raczej tracą, niż zyskują, na upowszechnianiu wiedzy o zdrowiu.
Może już pora uwierzyć ekspertom? Mnie jeszcze do eksperta daleko, wciąż się uczę, ale zaufałam autorytetom i na przykładzie swoim oraz znajomych mogę z mocą powiedzieć: warto takie zaufanie budować. Bez niego przestawianie się na zdrowy tryb życia będzie rodzić frustracje, bo bez wewnętrznej zgody na działanie nie ma ono sensu.
Odwaga Tak, odwaga jest niezbędna. Nie wszystkim. Ale jest sporo osób, które boją się zmian. W dzisiejszym niespokojnym świecie takich ludzi jest coraz więcej. Przyzwyczajenia i nawyki tworzą pewien kokon bezpieczeństwa, poza który strach wyjść. Dochodzi lęk przed porażką, lęk, że się nie uda. Irracjonalny, bo cóż może się nie udać? Nawet jeśli nie zrobisz od razu zamierzonej porcji ćwiczeń, to na pewno wykonasz taki zestaw za trzy tygodnie lub trzy miesiące. Podobnie jest ze strachem przed opinią innych. „Nie będę biegać, bo ludzie mnie wyśmieją, jak dostanę zadyszki”, „nie pójdę do klubu fitness, bo tam chodzą same szczupłe dziewczyny i muskularni faceci, więc będę się czuć strasznie” itd. Osoba myśląca w taki sposób siedzi więc w domu, zajada frustracje kolejną porcją lodów i pozostaje na tej drodze donikąd.
Wsparcie bliskich Piszę, że wsparcie bliskich przyda się dodatkowo, bo można oczywiście wprowadzić zdrowe zasady w swoje życie samotnie. Dotyczy to zwłaszcza osób, które same prowadzą gospodarstwo domowe. Ale są wśród nas wojownicy, którzy – mimo marudzenia lub wręcz sprzeciwu rodziny mieszkającej razem z nimi – trwają przy zdrowym stylu życia. Oczywiście, najłatwiej jest przestawiać się na dobre reguły wraz ze wszystkimi domownikami. Bardzo cenne staje się to zwłaszcza w przypadku dzieci. Jeśli uczą się dobrych nawyków od małego, mają łatwiej w życiu nastoletnim i dorosłym, kiedy często trzeba odmawiać znajomym uczestnictwa w spożywaniu szkodliwych pokarmów i napojów. Jednak nawet jeśli domownicy wyrażają sprzeciw – nie poddawaj się. Wierzę, że będziesz dla bliskich inspiracją. Nie szkodzi, że z początku będą patrzeć na Ciebie jak na dziwoląga. Jak zobaczą efekty Twoich przemian – sami ruszą do przodu. Coś o tym wiem. Jeśli rodzina jest na „nie”, postaraj się o wsparcie przyjaciół i znajomych. Wymienianie się przepisami wzbogaca zabawę w kuchni, a wspólne treningi są nie do przecenienia.
Wiara w siebie Potrzebne jest minimum tej wiary, żeby zacząć. Bez tego będzie trudno. Niestety, istnieją osoby, które pozornie są przekonane do zdrowego życia, ale wciąż nie wprowadzaj ą u siebie żadnych zmian. Znaj duj ą milion wymówek, by nie ćwiczyć, tysiące usprawiedliwień dla kolejnej paczki ciastek, a czasem wygłaszają niemal naukowe tezy, aby udowodnić korzyści z palenia papierosów lub picia alkoholu oraz przedstawić zalety posiadania dużej nadwagi. Takie osoby nie wierzą, że im się uda, boją się zmian, same nakręcają spiralę niemożności. Minimum wiary w siebie i przekonanie, że robi się coś dobrego, pozwalają mieć w nosie opinie innych na temat wyglądu i kondycji. Mało tego, okazuje się, że wokół nas jest sporo ludzi, często obcych, którzy nas dopingują. A im dłużej trenujemy, im częściej nie ulegamy starym pokusom, tym mocniej wierzymy w siebie. Z czasem może się okazać, że nie tylko tryb życia chcemy zmienić i w nim trwać. Coraz lepsze mniemanie o sobie pozwala na inne dobre zmiany w życiu i podjęcie decyzji, które do tej pory przerażały.
Cierpliwość Proces zmiany nawyków, które utrwalały się latami, bywa długi. Trudno z dnia na dzień przekonać własny umysł i ciało, że nowa dieta i systematyczne treningi są lepsze niż nasze dotychczasowe zwyczaje. Wiele naszych codziennych zachowań to już odruchy, robimy to czy tamto bez zastanowienia, tylko dlatego że jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Podobnie funkcjonują nasze wieloletnie skojarzenia, np. odpoczynek = zaleganie na kanapie przed telewizorem lub pocieszenie = butelka alkoholu albo pudło ciastek. Żeby zmienić złe nawyki, trzeba sobie sporo przestawić w głowie, a to wymaga cierpliwości. Cierpliwość potrzebna jest także w oczekiwaniu na efekty przemian. Wiele osób, które decydują się np. na aktywność fizyczną, chce już po tygodniu zobaczyć w lustrze zgrabniejszą sylwetkę. No niestety, po tygodniu trudno o spektakularne efekty. Bywa odwrotnie – ciało broni się przed dodatkowym wydatkiem energii, robi zapasy i tyje. Dlatego warto od razu inaczej to wszystko sobie poustawiać w głowie. Zamiast myśleć o najbliższych trzech miesiącach, lepiej jest zastanawiać się, jak wspaniale będziemy się czuć za rok. Że będziemy mieli o rok więcej, ale za o będziemy pięć lat młodsi duchem i ciałem. I warto działać bez cotygodniowego ważenia lub mierzenia. Po prostu cieszyć się treningami i życiem. Cierpliwie:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz