środa, 25 listopada 2015

NAJGORSZE, CO MOŻE PRZYDARZYĆ SIĘ TWEMU SERCU

Wiele lat temu przyszedł do mnie pewien pastor. Karl zażywał trzy leki na nadciśnienie, jednak nie zdołały one usunąć choroby. Odwiedził już wielu lekarzy, lecz żaden z nich nie znalazł odpowiedzi na pytanie, jak na stałe zapanować nad zatrważająco wysokim ciśnieniem krwi u Karla.

   Stan Karla był zmienny – czasami miał ciśnienie w normie, lecz w jednej chwili potrafiło ją przekroczyć, tak że poziom ciśnienia skurczowego wynosił ponad 200 (norma to poniżej 140), a poziom ciśnienia rozkurczowego ponad 130 (normalnie jest to mniej niż 90).  
     
  CAŁY PORADNIK MASZ TUTAJ>>>

   Mam taki zwyczaj, że znajdujemy wraz z personelem czas, by porozmawiać z pacjentami takimi jak Karl i dowiedzieć się, czy coś wpływa na emocje pacjenta, wywołując konkretną chorobę czy stan. Wciąż spotykamy się z sytuacjami, kiedy okazuje się, że choroba ma bliski związek z jakimś wstrząsem emocjonalnym. Innym razem u podstaw schorzenia leżą czynniki fizyczne, które też mogą odpowiadać za zły stan zdrowia tylko częściowo. Karl nie był otyły, toteż brakło tej jednoznacznej, oczywistej przyczyny nadciśnienia.

   Usiadłem z Karlem do rozmowy i wypytałem go w szczególności o wydarzenia, jakie miały miejsce w jego życiu w czasie, kiedy lekarz po raz pierwszy zdiagnozował u niego kłopoty z ciśnieniem. Karl powiedział, że stracił pełnioną przez niego posługę duszpasterską po szczególnie gwałtownym rozłamie w kościele. Opuszczał stanowisko przepełniony wielkim gniewem na ludzi, którzy przejęli władzę nad jego kościołem.

   Nie byłem zaskoczony tym wyznaniem. Odkryłem w ciągu lat, że pastorzy i inne osoby mocno zaangażowane w życie eklezjalne i pracę charytatywną często mają trudności z przebaczeniem tym, którzy w ich opinii zranili ich czy pobłądzili duchowo. Wielu tych ludzi odznacza się głęboką wrażliwością i oddaniem i rani ich do głębi, kiedy czują, że zostali źle osądzeni, niesprawiedliwie skrytykowani, potępieni albo fałszywie oskarżeni. Zamiast omówić fakt, że zostali zranieni, uwewnętrzniają uczucia i pozwalają im zmienić się wwybuchową mieszankę gniewu i wrogości.
 

   Omówiłem z Karlem tę sprawę, przekonując go, że z medycznego punktu widzenia powinien przebaczyć tym, którzy go zranili. Nie byłem przygotowany na to, że wzbierze w nim nagła wściekłość. Jak wybuchający wulkan, wydał z siebie krzyk tak głośny, że usłyszano go w całym biurze.

   Gniewne krzyki Karla trwały przez dłuższy czas, przerywane deklaracjami zapiekłej nienawiści wobec tych, którzy „obrabowali” go z jego kościoła i „poniżyli” go jako pastora. W końcu trochę się uspokoił, w pełni wyładowawszy tłumione emocje, być może po raz pierwszy od czasu, kiedy kilka lat temu zrezygnował ze stanowiska pastora. Po wybuchu wyznał, że wie, iż powinien przebaczyć, i że wreszcie czuje, że potrafi to zrobić.

   Karl zaczął wypowiadać słowa przebaczenia wobec poszczególnych ludzi, ku którym żywił wrogość przetrzymywaną w więzieniu serca. Po piętnastu minutach ciśnienie krwi, które wynosiło 220/130, kiedy Karl wszedł do gabinetu, spadło do 160/100. Twarz pacjenta, dotąd niemal wciąż spięta i ponura, rozluźniła się do tego stopnia, że wyglądał jak inny człowiek.


   ZA CO WARTO UMRZEĆ?

      Wrogość, wściekłość i gniew niewątpliwie zajmują wierzchołek listy toksycznych emocji, które wytwarzają krańcowe reakcje stresowe. Słowa wrogość używamy często, by określić kilka niszczących emocji naraz. Z formalnego punktu widzenia wrogość definiuje się jako uczucie nienawiści, złej woli, nieprzyjaźni etc.; jako antagonizm . To długotrwały, nieprzemijający stan – coś w rodzaju ugruntowanego światopoglądu.

   Pełen wrogości człowiek prawdopodobnie będzie wpadał w gniew i nadmiernie irytował się zwykłymi rzeczami, którymi inni w ogóle się nie przejmują. Kardiolog dr Robert Eliot opisał pełną wrogości osobę jako rozgrzany reaktor,który spala energię wartą dolara na stres wart dziesięć centów .

   W roku 1980 dr Redford Williams z kolegami z DukeUniversity dowiedli, że uzyskanie wysokiego wyniku na pięćdziesięciopunktowym teście wrogości było powiązane z zaawansowanym stadium choroby wieńcowej.

   Test wrogości wykorzystany w badaniu wchodzi w skład MMPI (Minnesota MultiphasicPersonality Inventory) i jestpowszechnie stosowanym testem psychologicznym, który po raz pierwszy wykorzystano w latach pięćdziesiątych XX wieku. Doktor Williams udoskonalił ten test, definiując trzy wyraźnie sprecyzowane kategorie wrogich reakcji: postawy,emocje i zachowanie.
Główną charakterystyczną dla wrogości postawą, jaką wyodrębnił, był cynizm, czyli nieufność wobec motywów innych ludzi, najważniejszą emocją był gniew, zaś podstawowe wrogie zachowanie to agresja.

   Agresja przejawia się w działaniu fizycznym, lecz niekoniecznie w takim, które opisalibyśmy jako gwałtowne. Agresja może się wyrażać subtelnie, przybierając maskę nadąsanej pozy albo poniżania czy też sprzeczki.

   Doktor Williams zalecał zsumować wyniki tych trzech części składowych – postaw, emocji i zachowania – co daje ogólną ocenę stopnia wrogości .

   Wiele przepełnionych wrogością osób nie wierzy, że są gniewne, cyniczne, agresywne. Ludzie ci opisują siebie jako „sfrustrowanych” lub „wycieńczonych”. Frustracja jest jednak bardzo często jedną ze stron gniewu, podobnie jak niecierpliwość.

   Faktem jest, że większość ludzi ma w sobie więcej gniewu, niż sobie z tego zdaje sprawę. Wiele osób w dzisiejszym społeczeństwie w głębi siebie chowa gniew. Około 20 procent ogółu ludności – czyli jedna osoba na pięć! – cechuje się wrogością na poziomie na tyle wysokim, że jest ona niebezpieczna dla ich zdrowia. Kolejne 20 procent charakteryzuje się bardzo niskim poziomem wrogości, zaś reszta populacji lokuje się gdzieś pomiędzy tymi krańcami.
OKOŁO 20 PROCENT OGÓŁU LUDNOŚCI – CZYLI JEDNA OSOBA NA PIĘĆ! – CECHUJE SIĘ WROGOŚCIĄ NA POZIOMIE NA TYLE WYSOKIM, ŻE JEST ONA NIEBEZPIECZNA DLA ZDROWIA.

      Rozpiętość gniewu sięga od niewielkiej irytacji do morderczej wściekłości. Jeżeli chcecie się przekonać, jaki macie poziom gniewu, zachęcam, byście wykonali test gniewu zamieszczony na końcu książki (Dodatek B). Jeżeli okaże się, że osiągnęliście przeciętny lub wysoki wynik, powinniście podjąć jakieś działania – wasze zdrowie jest w niebezpieczeństwie.

   
 

   WROGOŚĆ A SERCE

      Wrogość wytwarza w ciele całkiem realne reakcje fizjologiczne.

   U ludzi przepełnionych wrogością organizm uwalnia do krwi więcej adrenaliny i noradrenaliny niż u osób, które takiego problemu nie mają. Ogólnie rzecz biorąc, hormony te podwyższają ciśnienie krwi, gdyż zwężają naczynia krwionośne i przyspieszają czynność serca. Gniewni ludzie mają też podwyższony poziom kortyzolu. Jak odnotowano w poprzednim rozdziale, podwyższony poziom kortyzolu sprawia, że organizm zatrzymuje sód, co jeszcze nasila problem podwyższonego ciśnienia krwi. Podwyższony poziom kortyzolu wpływa też na wzrost stężenia trójglicerydów i cholesterolu oraz zwiększa lepkość płytek krwi – to wszystko zaś sprawia, że dana osoba jest bardziej podatna na choroby serca. Z czasem, jeżeli wrogość na trwałe wbuduje się w czyjąś tożsamość emocjonalną, kłopoty z ciśnieniem krwi będą się pojawiać coraz częściej.

   Wojna, ze wszystkich ludzkich doświadczeń jedno z najbardziej stresujących, może u swoich ofiar powodować znaczny napływ hormonów stresu. Sekcja zwłok przeprowadzona na żołnierzach zabitych podczas wojen w Korei i w Wietnamie wykazała, że u 75 procent z nich, choć byli w wieku dwudziestu pięciu lat i niższym, rozwinęła się już jakaś forma miażdżycy tętnic. Gdyby ci młodzi mężczyźni przeżyli, wewnętrzna emocjonalna wojna, jaka się w nich toczyła, z pewnością przyczyniłaby się do tylu zniszczeń w ich układzie sercowo-naczyniowym co prawdziwa wojna, w której brali udział .

   Uszkodzenia powodowane przez wysokie ciśnienie krwi
Chciałbym zamieścić tu prosty, krótki wykład, który wyjaśni, dlaczego wysokie ciśnienie krwi jest tak niszczące.

   Tętnice wieńcowe dostarczające krew do serca poddawane są prawdopodobnie największemu naciskowi ze wszystkich naczyń w ciele. Za każdym uderzeniem serca arterie te rozpłaszczają się, podobnie jak to się dzieje z nieużywanym wężem strażackim. Potem z kolei prąd krwi rozdyma je do pełnej objętości. To zjawisko nacisku i rozpłaszczania powtarza się w ciągu jednego dnia ponad 100 tysięcy razy.

   Hormony stresu oddziałują przede wszystkim na nabłonek tętnicy, zwany śródbłonkiem.Nabłonek ten składa się z pojedynczej warstwy komórek (komórki śródbłonka) i przypomina z wyglądu wyściółkę węża ogrodowego. Pojedyncza warstwa komórek jest mocna, lecz może zostać uszkodzona, jeżeli na ściankę naczynia wywrze się zbyt silny nacisk. Kiedy do tego dochodzi, krwinki białe, cholesterol oraz płytki krwi w pośpiechu naprawiają szkody. „Łatki” po tej naprawie tworzą tak zwane blaszki miażdżycowe. Do ścianki arterii mogą również przedostać się mikroskopijne cząsteczki LDL (złego) cholesterolu. Tam ulegają utlenieniu i przyczyniają się do powstawania jeszcze większej ilości blaszek.

   Z biegiem czasu do naprawionego obszaru śródbłonka mogą wniknąć włókna kolagenu i gładkie komórki mięśniowe, więżąc niczym w pułapce fibrynę (proteina ważna przy krzepnięciu krwi), wapń i inne minerały. Wszystko to sprawia, że ścianka naczynia grubieje i w końcu wybrzusza się w kierunku światła arterii.

   Zbudowane z substancji tłuszczowych płytki miażdżycowewyściełające tętnicę wieńcową mogą ulec pęknięciu.Kiedy taka płytka się rozrywa, lepkie krwinki płytkowe łączą się w grudki i tworzą skrzeplinę wokół pękniętej cząsteczki. Ta kulka lepkiej krwi i tłuszczu staje się coraz większa, trochę jak kula śnieżna, która rośnie w miarę toczenia się po zboczu wzgórza. W końcu kulka może stać się tak duża, że blokuje naczynie, może też uwolnić się i przemieścić w węższą część naczynia i tam je zatkać. Rezultatem jest atak serca.

   Co dzieje się w czasie stresu? Do krwi uwalnia się adrenalina, pobudzając serce do przyspieszenia rytmu i mocniejszych uderzeń. Adrenalina zmusza również tętnice wieńcowe i serce do rozszerzania się w celu dostarczenia większej ilości tlenu i substancji odżywczych do mięśnia sercowego. Jeżeli tętnice wieńcowe wypełnione są płytkami miażdżycowymialbo jeśli ich ścianki uległy pogrubieniu na skutek uszkodzeń spowodowanych wysokim ciśnieniem krwi, to tętnice, zamiast się rozszerzać, ulegają zwężeniu.
Wyobraźcie sobie, że wasze serce szybko i mocno pompuje krew, starając się sprostać potrzebom mózgu i własnym, które domagają się większych ilości tlenu i glukozy. Jednak tętnice wieńcowe, zamiast poszerzyć się, powiększyć, tak jak to być powinno, zaciskają się, wskutek czego serce musi bić jeszcze mocniej i szybciej. Im szybciej i mocniej uderza, tym bardziej naczynia się zwężają! Końcowym rezultatem jest angina pectoris, zawał serca, arytmia lub uwolnienie skrzepu krwi, co prowadzi do całkowitego zatkania aorty i do nagłej śmierci.
 

   ZGUBNY WPŁYW NIEKONTROLOWANEJ WROGOŚCI NA ZDROWIE

   Liczne badania medyczne i naukowe wskazują na związek gniewu, wściekłości, wrogości i towarzyszących im emocji z chorobami serca. Chciałbym pokrótce przedstawić tu kilka z tych odkryć.

   • Badania przeprowadzone w Finlandii wykazały, że wrogość to główny czynnik ryzyka i wskaźnik choroby wieńcowej. Dziewięcioletnie badania uzupełniające prowadzone wśród ludności dowiodły, że u osób z wysokim wynikiem wrogości występowało prawie trzykrotnie większe prawdopodobieństwo śmierci na chorobę układu krążenia niż u osób o niskiej punktacji .

   • Poziom wrogości może w istocie stanowić lepszy wskaźnik ryzyka wystąpienia choroby wieńcowej niż standardowe czynniki ryzyka, takie jak palenie papierosów, wysokie ciśnienie krwi i wysoki poziom cholesterolu. W badaniu, w którym mierzono poziom wrogości przy pomocy testu, wzięło udział około 800 mężczyzn w wieku mniej więcej sześćdziesięciu lat. 55 procent uczestników informowało, że w ciągu trzech lat badań kontrolnychprzynajmniej raz chorowali na serce.Jak twierdzą badacze, u mężczyzn, u których pomiar wrogości wskazał najwyższą punktację, występowało największe prawdopodobieństwo kłopotów z sercem .

   • O badaniach, które wiążą gniew z wieńcową chorobą serca, donosi też IchiroKawachi z Harvard School of Public Health. Pisze on: „Ryzyko ataku serca u nękanych gniewem pacjentów jest stosunkoworównie wysokie jak u chorych na nadciśnienie czy u palaczy. Klinicyści powinni przebadać pacjentów pod kątem historii gniewu i rozważyć wysłanie ich do psychologa czy na terapię uczącą radzenia sobie z gniewem” .

   • O związku wrogości z chorobami serca donoszą też inni badacze. Ściśle rzecz biorąc, niedawno przedstawiony raport z badań wskazuje, że wrogość pociąga za sobą wyższe ryzyko wystąpienia chorób serca niż palenie czy wysoki poziom cholesterolu. W powyższym badaniu przeprowadzonym na 774 mężczyznach, których średni wiek wynosił sześćdziesiąt lat, uczeni wzięli pod uwagę wszystkie tradycyjnie uznawane czynniki ryzyka wystąpienia chorób serca: palenie, wysoki poziom cholesterolu, wskaźnik WHR (stosunek obwodu talii do obwodu bioder), spożywanie alkoholu, skromne warunki socjalno-bytowe oraz wrogość. Odkryli, że wśród mężczyzn o wysokim poziomie wrogości przynajmniej 6 procent w trakcie badań co najmniej raz chorowało na serce (zawał serca lub hospitalizacja z powodu kłopotów z sercem). Współczynnik zachorowań na serce był znacząco wyższy niż współczynnik kłopotów z sercem powstałych pod wpływem jakiegokolwiek innego czynnika ryzyka .

   ODMOWA ZAJĘCIA SIĘ TŁUMIONĄ WŚCIEKŁOŚCIĄ MOŻE UTOROWAĆ DROGĘ PRZEDWCZESNEJ ŚMIERCI.

   • Odmowa zajęcia się tłumioną wściekłością może utorować drogę przedwczesnej śmierci. W trwających dwadzieścia pięć lat badaniach kontrolnych, w których wzięło udział 255 studentów medycyny z Uniwersytetu Karoliny Północnej, dr John Barefoot – obecnie pracujący na DukeUniversity – odkrył, że ci studenci, u których punktacjaw standardowym teście osobowościwskazywała na najwyższy poziom wrogości, byli prawie pięć razy bardziej narażeni na śmierć z powodu choroby serca niż ich mniej przepełnieni wrogością koledzy. Prawdopodobieństwo, że umrą przed pięćdziesiątką, było u nich siedem razy większe .

   • W podobnych badaniach przeprowadzonych na studentach prawa okazało się, że ci, u których poziom wrogości był największy, narażeni byli na czterokrotnie większe ryzyko śmierci w ciągu następnych dwudziestu pięciu lat .

   CZY JEST W TOBIE TŁUMIONA WROGOŚĆ?  
   
   Aby rozstrzygnąć, czy ktoś przypomina „rozgrzany reaktor” – czyli zazwyczaj żywi tłumioną wrogość i nieregularnie pojawia się u niego wysokie ciśnienie – dr Eliot korzysta z kilku testów. Poleca badanym grać w gry wideo i liczyć w pamięci, na przykład odejmować 7, zaczynając od 777. Uczestnicy badania mają też poddać się testowi wpływu zimna na organizm, wkładając ręce do lodowatej wody na siedemdziesiąt sekund. Jeżeli w trakcie tych sprawdzianów ciśnienie krwi znacznie wzrośnie, zachodzi wysokie prawdopodobieństwo, że dana osoba to „rozgrzany reaktor”.
W czasie mojej praktyki lekarskiej przekonałem się, że większość odznaczających się wrogością ludzi w głębi duszy o tym wie, tyle że nadają temu, co czują, różne nazwy. Niektórzy mówią, że „są w gorącej wodzie kąpani” albo że „są porywczy”.

   Inni tłumaczą, że mają wysoką motywację i dlatego są bardzo „niecierpliwi”. Ciągły stan sfrustrowania to w rzeczywistości subtelna forma wrogości zakorzenionej w gniewie skierowanym na innych ludzi, na sytuacje i na okoliczności.

   Jeszcze inni opowiadają, że co jakiś czas „wychodzą z siebie”, ale że uspokajają się równie szybko, jak wybuchają. Później wyjaśniają mi, jakie problemy prawie zawsze wyzwalają u nich wybuchy gniewu. Te wydarzenia często są do siebie podobne lub się powtarzają. Tu przecież chodzi o wrogość! Dotknięci nią ludzie mają skłonność powracać do jednego – być może paru – wypadków, które wydarzyły się w przeszłości, czasami wiele lat temu lub nawet w dzieciństwie.

   Pełni wrogości ludzie uwewnętrzniają lub tłumią swój gniew. Kształtują swe wnętrze tak, że przypomina ono szybkowar – podobnie jak to było w wypadku Karla. Musimy pamiętać, że żadne doświadczenie czy wydarzenie nie wyzwala wrogości automatycznie. Karl na przykład był jedynym członkiem wspólnoty, który po rozłamie w kościele odczuwał wrogość. Innych to samo wydarzenie mogło napełnić ulgą lub radością. Także w tej sytuacji najważniejsze jest postrzeganie, uwewnętrznienie oraz to, co się sądzi na dany temat.

 
   CZY NOSISZ W SOBIE SZYBKOWAR?

   Wiele różnych badań wykazało, że ludzie o wysokim poziomie wrogości mają też skłonność do przejawiania dwóch głównych typów zachowań:

      1. Nadmierne pobłażanie sobie

   Ludzie o wysokim wskaźniku wrogości mają skłonność do palenia, picia alkoholu i przejadania się. Zwykle też mają podwyższony poziom cholesterolu. Innymi słowy, wrogość nie tylko naraża ich na chorobę, ale też może popychać ich do zachowań, które przyczyniają się do wystąpienia chorób serca ! To naprawdę podwójny cios.

   Cechująca się wrogością osoba, która sięga po nikotynę, by się wyciszyć, po jedzenie, by osłodzić sobie życie, i po alkohol, by się rozluźnić, to ktoś, kto tak naprawdę pomija toksyczną emocję leżącą u podstaw jego życia, a tylko potęguje konsekwencje z nią związane.

   2. Zachowanie charakterystyczne dla osobowości typu A

   Meyer Friedman i Ray Rosenman, kardiolodzy z San Francisco, mniej więcej pięćdziesiąt lat temu wprowadzili do słownictwa naszej kultury termin „osobowość typu A”. Wedle ich charakterystyki człowiek tego rodzaju odznacza się niecierpliwością, bardzo lubi rywalizować, zawsze się spieszy i stale jest pełen gniewu i niechęci. Opisali też taką osobę jako nadzwyczaj agresywną, ambitną i ciężko pracującą, ulegającą łatwo irytacji z powodu opóźnień i przerw. Tacy ludzie mają często trudności z relaksowaniem się, gdyż nęka ich wtedy poczucie winy, poza tym mają skłonność do kończenia zdań za innych i łatwo ulegają frustracji. Ludzie o tym typie osobowości lubią używać klaksonu w samochodzie, złoszczą ich korki na szosie, pokrzykują na opieszałych sprzedawców w sklepach i czują przymus, by robić dwie lub trzy rzeczy naraz (wielozadaniowość), na przykład rozmawiają przez telefon i jednocześnie golą się albo prowadzą samochód.
Doktor Friedman określił samego siebie także jako osobę typu A. We wczesnym wieku przeszedł zawał serca. Otarłszy się o śmierć, dr Friedman powiązał to doświadczenie ze swoim typem osobowości i zmienił styl życia oraz nastawienie. Zmarł w kwietniu 2001 roku w wieku dziewięćdziesięciu lat. Mając osiemdziesiąt sześć lat, wciąż kierował Instytutem im. Meyera Friedmanana Uniwersytecie Kalifornijskim w San Francisco.

   Friedman i Rosenman odkryli zachowanie typu A przez przypadek, mianowicie zdali sobie sprawę, że krzesła w poczekalni wymagają odnowienia o wiele wcześniej, niż przewidywali. Kiedy przybył tapicer, starannie obejrzał krzesła i zauważył, że tapicerkę zniszczono w dziwny sposób. Nigdy wcześniej nie widział takich uszkodzeń na krzesłach w poczekalniach innych lekarzy. Przetarta była przednia część siedzenia, szerokości paru cali, jak również przednia część podłokietników, podczas gdy oparcia krzeseł były w dobrym stanie. Zwykle najpierw zużywa się obicie oparć. Tapicer doszedł do wniosku, że pacjenci, czekając na wezwanie do gabinetu, niespokojnie przysiadali na brzegu krzeseł i zapewne zaciskali dłonie na końcach podłokietników. Kręcili się też i wiercili, przez co wytarła się przednia część tapicerki. To klasyczne zachowanie osobowości typu A.
Friedman i Rosenman rozpoczęli badania nad tą osobowością i przez całe lata pięćdziesiąte pisali o związku między chorobami serca a odkrytym przez siebie typem osobowości. W roku 1975 opublikowali wyniki badań kontrolnych przeprowadzonych na trzech tysiącach zdrowych mężczyzn. Badania te miały dowieść, czy u ludzi o wzorcach zachowań typu A występuje wyższe ryzyko pojawienia się choroby wieńcowej. Badania trwały osiem i pół roku i wykazały, że na chorobę wieńcowązapadło dwa razy więcej mężczyzn o typie osobowości A niż ich mniej zdeterminowanych odpowiedników o typie osobowości B.

   Friedman i Rosenman odkryli też, że osobowości typu B mogą zostać zmuszone do zachowań typu A, jeżeli obarczy się ich zbyt wielką odpowiedzialnością i jeżeli w miejscu pracy panuje zbyt duże napięcie. Życie w mieście – z jego terminami, kłopotami finansowymi i tak dalej – zwykle wymusza na ludziach zachowanie typu A, nawet jeśli z natury nie mają predyspozycji do zachowań tego typu osobowości .


   SPRAWDŹ, CZY SERCE TO PRAWDZIWY TY
Zachęcam, byście zrobili małe ćwiczenie. Zamknijcie oczy i wskażcie na siebie. Czy wskazujecie na głowę, gdzie mieści się mózg, czy też na serce? Wypróbujcie to ćwiczenie na innych. Zobaczycie, że nikt nigdy nie wskaże na mózg, stopy ani na twarz. Wskazując na prawdziwego siebie, wskazujemy na serce.

   Żaden ze starożytnych ludów, włączywszy w to narody żyjące w czasach biblijnych, nie uważał, jakoby „siedliskiem” tożsamości człowieka był mózg. Dla Greków i dla autorów Biblii siedliskiem ludzkiej tożsamości jest serce – dusza, emocje, wola, uczucia danej osoby.

   Jezus nauczał: „Dobry człowiek z dobrego skarbca wydobywa dobre rzeczy, zły człowiek ze złego skarbca wydobywa złe rzeczy” (Mt 12, 35). Biblia mówi nam także:

   Dam im jedno serce i wniosę nowego ducha do ich wnętrza. Z ciała ich usunę serce kamienne, a dam im serce cielesne, aby postępowali zgodnie z moimi poleceniami, strzegli nakazów moich i wypełniali je. I tak będą oni moim ludem, a Ja będę ich Bogiem. A co do tych, których serce skłania się ku bożkom i obrzydliwościom, to na ich głowy składam odpowiedzialność za ich postępowanie – wyrocznia Pana Boga (Ez 11, 19–21).

   Poniższe wersety opisują serce jako zdolne do myślenia, odczuwania, pamiętania i zachęcania do działań:
• Serce radosne twarz rozwesela,

   gdy smutek w sercu i duch przygnębiony.

   (Prz 15, 13)

   • Serce rozważne szuka mądrości.

   (Prz 15, 14)

   • Od serca mądrego i usta mądrzeją,

   przezorność na wargach się mnoży.

   (Prz 16, 23)

 

   Ciało to urzeczywistnienie wszystkiego, czym jesteś, zaś każda rzecz, której doświadczasz, przydarza się całemu tobie, nie tylko twemu mózgowi. Odnosimy się protekcjonalnie do starożytnych ludów, które wierzyły, że serce potrafi myśleć. Biblia jednak powiada: „Serce rozumne zdobywa wiedzę” (Prz 18, 15) i „Przecież z obfitości serca usta mówią” (Mt 12, 34).

 
   CIAŁO TO URZECZYWISTNIENIE WSZYSTKIEGO, CZYM JESTEŚ, ZAŚ KAŻDA RZECZ, KTÓREJ DOŚWIADCZASZ, PRZYDARZA SIĘ CAŁEMU TOBIE, NIE TYLKO TWEMU MÓZGOWI.
Może jednak zaczniecie się zastanawiać: „Czy moje cielesne serce naprawdę myśli i czuje? Czyż nie jest tylko zwykłą, fizjologiczną pompą?”. Pisarz i naukowiec Paul Pearsall opisał wypadek, który wydarzył się, kiedy przemawiał do międzynarodowej grupy psychologów, psychiatrów i pracowników społecznych w Houston w Teksasie. Tłumaczył, że jest przekonany, iż serce odgrywa centralną rolę w życiu ciała i ducha. Do mikrofonu podszedł pewien lekarz i, roniąc łzy, opowiedział historię ze swego życia. Oto, co przekazał dr. Pearsallowi i innym zgromadzonym na sali:

   Mam pacjentkę, ośmioletnią dziewczynkę, której wszczepiono serce zamordowanej dziesięciolatki. Matka przyprowadziła ją do mnie, kiedy mała zaczęła krzyczeć po nocach, gdyż śnił jej się mężczyzna, który zamordował dawczynię. Matka powiedziała, że córka wie, kto jest zabójcą. Po kilku spotkaniach z dziewczynką nie mogłem zaprzeczyć, że opowieści dziecka są prawdziwe. Postanowiliśmy w końcu z matką dziewczynki, że zadzwonimy na policję. Policjanci, korzystając z opisów małej, znaleźli mordercę. Z łatwością udowodniono mu winę, dzięki dowodom, których dostarczyła moja pacjentka. Czas, broń, miejsce, ubrania, które nosił, co powiedziała do niego dziewczynka, którą zabił... wszystko, co podpowiedziało małe serduszko pacjentki z przeszczepem, zgadzało się co do joty .

LUDZKIE SERCE – SERCE DUCHOWE

 
   Tysiące lat temu Biblia ostrzegała, że grzech, taki jak bezlitosna wściekłość i wrogość, czyni ludzkie serce twardym. Istotnie, stwardniałe lub zwapniałe tętnice mogą rzeczywiście sprawić, że ludzkie serce podczas autopsji będzie twarde jak kamień. „Zatwardziałość serca” nie jest tylko eufemistycznym określeniem zaciętości lub sztywnej postawy. To stan mięśnia sercowego, który pojawia się na skutek poważnej miażdżycy tętnic. Ludzie cierpiący na tę chorobę zwykle dotknięci są też anginą pectoris, czyli bólem klatki piersiowej połączonym z fizycznym wysiłkiem przy oddychaniu. Serce stwardniałe przez lata emocjonalnego cierpienia i na skutekwyniszczającego działania hormonów stresu to serce, które doznaje fizycznego bólu.

   Czy to możliwe, by ból odczuwany podczas ostrego zawału albo innego rodzaju choroby serca był konsekwencją tłumionego bólu płynącego z ukrytego grzechu, braku wybaczenia, gniewu,po którym nie nadeszła skrucha, nieuleczonego porzucenia i innych toksycznych emocji? Możepo prostu jest tak,że serce zranione emocjonalnie i duchowo w końcu ujawnia swój ból za pomocą naczyń i tkanek cielesnego serca.
Czy to możliwe, by cielesne serce człowieka było po prostu odbiciem tego, co dzieje się w jego sercu duchowym? Wierzę, że tak jest. Zbyt często uważamy, że to materialna rzeczywistość determinuje niewidzialny świat duszy, umysłu i emocji. Biblia mówi nam, że zachodzi proces odwrotny. Niewidzialna rzeczywistość duszy, umysłu i emocji wpływa na materialny świat, który postrzegamy poprzez nasze zmysły.

   Bez względu na to, co było pierwsze – reakcja emocjonalna czy fizyczna – współdziałają one ze sobą. Fizyczna, emocjonalna i duchowa strona człowieka są ze sobą powiązane i dopiero zaczynamy odkrywać i rozumieć, jak się to odbywa.
To był tylko fragment poradnika: ZABÓJCZE EMOCJE. ZOBACZ>>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz